Skocz do zawartości


A Wy, Lubicie Graty?


4 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gosc_marvelo_*

Gosc_marvelo_*
  • Gość

Napisano 19 wrzesień 2014 - 12:20

Wrzucam taki artykulik z bardzo fajnego bloga o samochodach (i nie tylko) żaby sprowokować dyskusję:

http://www.zlomnik.p...y-sa-najlepsze/

Ostatnio sobie uświadomiłem, że jedynym nowym rowerem, jaki w życiu kupiłem, był składak Wigry 3. Później mi go ukradli.
I chyba przy tym pozostanę.
Mam wprawdzie chyba z pięć rowerów (muszę zejść do garażu i policzyć), ale żaden na kredyt, trzy z nich (no, może ich ramy) mają już minimum 15 lat i gdybym którykolwiek stracił, moje życie by się nie zawaliło.

#2 Gosc_rowerowyninja_*

Gosc_rowerowyninja_*
  • Gość

Napisano 19 wrzesień 2014 - 12:54

Dla mnie nie ma znaczenia, nowe czy stare. Niewielkie też, drogie czy tanie. Nie przywiązuję się do rzeczy, a i pieniądze rzecz nabyta.

 

Niedawno na podobny temat gadaliśmy z kumplami. Po przemyśleniu wyszło mi, że gdybym musiał wyjść z domu, wsiąść na rower i wyjechać na zawsze, spokojnie spakowałbym w jeden plecak wszystko, co chciałbym ze sobą zabrać (szczoteczka do zębów, aparat, laptop, komórka, portfel i dwie zmiany ciuchów). Sporo dobytku by zostało, ale bez żalu.

 

Co do kredytu, nie kupuję nic na krechę, nawet chaty nie kupowałem. Część mojej działalności to sprzedaż kredytów i klientom nie zazdroszczę.



#3 Ultek

Ultek
  • Użytkownik
  • 1695 postów

Napisano 20 wrzesień 2014 - 15:29

Ja tam lubię graty. Gdy kupiłem rower, z lubością dokładałem do niego, a to bidon, a to torebkę, a to opony. Potem ubrania, kask, rękawiczki… Gdy miałem „fazę grzybową”, musiałem mieć wypasiony koszyk, nożyk, buty i kurtkę do lasu. Ba! Nawet laskę do szperania w trawie! :D

Podobnie, gdy „wzięło mnie” majsterkowanie. Warsztat musiał być wyposażony we wszystkie klamoty, jakie były potrzebne do pracy. Mam, więc różnego rodzaju szpeja pod dostatkiem i często, mało wykorzystanego. A, niech leży. Nie dziś, nie jutro, ale za kilka lat może się przydać. Będzie pod ręką. Nie lubię pożyczać.

Najciężej było z fotografią. To drogi sprzęt i nie dało się kupować z marszu, co tylko tylko się zapragnęło. Jednak hobby to stan umysłu i tak się kombinuje, żeby zrealizować marzenia. Mam więc kilka dobrych szkieł, w tym jedno, które kosztuje tyle co wyścigówka full carbon – Canon 70-200mm f/2,8L IS USM. O filtrach, ekranach, statywach, wężykach i innych, już nie wspomnę. Puszka już się nieco zestarzała, ale będzie musiała służyć mi już do końca.

Pytanie, czy można się było bez tego wszystkiego obejść? Pewnie tak, ale całe życie bym żałował, że nie ulegałem pokusom. Choć niektóre rzeczy leżą dziś bezużyteczne, jednak w swoim czasie dały mi tyle radości, że mam duży sentyment do nich. Zainteresowania rozwijają człowieka i nie żałuję ani jednej złotówki, wydanej na „graty”.



#4 Gosc_tobo_*

Gosc_tobo_*
  • Gość

Napisano 21 wrzesień 2014 - 14:20

Kupowanie gratów to dosyć męska dolegliwość :)

Zacząłem na nią szczególnie chorować gdy pojawiły się dochody - pierwszy rower kupiłem żeby w wakacje nie siedzieć w domu (był to mniejszy wydatek i na dłużej niż wakacje, na które raczej i tak bym nie pojechał), potem nie jeździłem na wakacje bo pieniądze szły na wydatki rowerowe. :)

Nie piję, nie palę, nie wciągam.

Kilkanaście rowerów, tony gratów do nich i dla mnie, kaski, rękawiczki, buty, gacie itede. 

Sytuacja zmieniła się gdy pojawiła się rodzina - bynajmniej nie dlatego że musiałem się ograniczać - są inne rzeczy które lubię robić.

Od ponad roku pałam miłością do skutera - czerwonej Aprilii. Uwielbiam nim jeździć. Nie jest to taka mania jak rower kiedyś, nie myślę o tuningu wizualnym - robię raczej to co niezbędne. 



#5 Gosc_marvelo_*

Gosc_marvelo_*
  • Gość

Napisano 31 styczeń 2015 - 17:35

Lubię takie stare japońskie graty:

http://www.zlomnik.p...ie-egzemplarze/





Dodaj odpowiedź