Witam
Rozważam zakup swojej pierwszej w życiu szosy. Obecnie jeżdżę na rowerze crossowym w 99,9% po asfaltach mniej i bardzie dziurawych/popękanych. Ważę 73kg i mam 180cm wzrostu. W poprzednim sezonie zrobiłem 5200km w tym już prawie 5300km a będzie więcej bo pogoda ładna Mieszkam na północy polski więc o wielkich i długich podjazdach nie ma mowy, teren nizinny z delikatnymi pagórkami, zależy od trasy. Standardowa trasa liczy 50-55km, czasy przejazdów 1,45-2h. Zdarzają się też trasy ponad 100km i czasowo 4-5h. Średnia w przedziale 25-30km/h najczęściej 26-28km/h.
Miałem okazję ostatnio przejechać się na wspomnianym Trek Domane 5.2. Ogólne wrażenia z jazdy super. Zdecydowanie szybszy przecinak niż moja krosówka, bez wielkiego wysiłku wyciągnąłem 5km/h średnią więcej. Zaskakująco dobrze tłumi popękany asfalt (jak na moje wyobrażenie zanim wsiadłem na taki rower), pewnie zasługa karbonu. Zdziwiła mnie trochę praca przerzutek, niby ultegra, ale moje XT działają o wiele bardziej energicznie, no i hamulce na minus względem hydraulicznych w krosie.
Wszystko było by super, pięknie gdyby nie to, że drętwiał mi tyłek (to samo mam na krosowym) ale dodatkowo mocno zaczął mnie boleć krzyż, szczególnie na małych podjazdach kiedy chciało się mocniej depnąć, żeby szybciej podjechać. Testowałem rower w rozmiarze 54 który najprawdopodobniej jest za mały jak na mnie.
Teraz moje pytanie/a
1. Czy jest sens kupować rower o charakterystyce 'enduro' (długa komfortowa jazda) czy raczej zwykła szosa (nie planuje startować w zawodach, a jeśli już to tylko żeby sprawdzić się w odniesieniu to innych ludzi, z ciekawości)?
2. Czy w przedziale cenowym tego Trek'a jest coś lepszego? Może za mniejsze pieniądze można znaleźć też coś fajnego co będzie odpowiadać profilowi moich tras (dystans/czas)
Z góry dzięki za sugestie/podpowiedzi