Witam. Mam 21 lat, ważę 62 kg 174 cm wzrostu. W tym sezonie(od początku grudnia) przejechałem 3875 (125,5 godzin)km, tylko na szosie w tym łącznie 2h trenażera. Jeździłem dość nieregularnie z powodu mrozów, śniegu itd Łącznie miałem tylko 11 czy 12 treningów o długości równej lub większej niż 100km. Najwięcej w tym roku przejechałem 140 km(stosunkowo płasko, solo, średnia 30.5. temperatura w granicach -3). Zwykle jeździłem sam, kilka razy w grupie ok 3-5 osobowej raczej tlenowo i parę razy ustawki, do tej pory w tym roku jeździłem bez pulsometru(i pomiaru mocy) jednak kupiłem pulsometr żeby kontrolować intensywność(intuicja nie zawsze jest dokładna). Dodam że obecnie większość moich zimowych treningów solo oscyuje ze śr pr 30-32 km/h, przy niewielkich przewyższeniach rzędu 500-800 m na 100km. W zeszłym sezonie przejechałem równo 12000(z tym że zaczęłem niestety kręcić bardzo późno bo od 15 maja do 15 listopada) następnie dwutygodniowa przerwa.
I teraz w czym problem. Otóż moje tętno spoczynkowe wynosi od 40 do 60, najczęściej 50-60, dzisiaj wyniosło w granicach 50. najniższe tętno jakie zarejestrowałem w domu wynosiło 38(pijąc kawę hehe) po zaledwie 800km treningów w połowie grudnia.
Na trasie 90 km, ze średnią 31, pierwsze 30 km pod wiatr miałem średnia tętno 155. To wydało mi się normalne, jadąc z prędkością 23-24(nie mam pomiaru mocy wybaczcie) pod górkę 1.3km o nachyleniu średnim 5,5% i maksymalnym 7.5 moje tętno było stabilne ale wysokie 182-185bpm, na szczycie gdy ciut przyśpieszyłem do tego zawiało w twarz wzrosło do 190, jednak na zjeździe prawie natychmiast spadło. potem gdy było płasko czy z wiatrem moje tętno cały czas było stosunkowo niskie i musiałem mocno przyśpieszyć żeby wzrosło do np 170. Następny trening(w tlenie lekki) był podobno, śr tętno 141 i przy ok 33kmh po płaskim bez wiatru nie przekraczało 135bpm, w dół ok 1% nawet 37kmh i było 128bpm do tego restytucja natychmiastowa.
Problem pojawił się dzisiaj, mimo że spoczynkowe było wyjątkowo niskie, zrobiłem dzień przerwy. to gdy tylko wyjechałem tętno wzrosło NATYCHMIAST do 160(33kmh na ok 1.8-2% bezwietrznie) nie czułem żadnego obciążenie ani jakiejkolwiek zadyszki, restytucja tętna była dzisiaj bardzo słaba. Tak jak 2 dni temu jechałem po płaskim(bezwietrznie) 33-35 przy tętnie 130-140 tak dzisiaj nie spadało poniżej 150(!). jednak naprawdę zacząłem się niepokoić gdy jazda 39-41 km/h na po płaskiej drodze sprawiła że moję tętno poszybowało od razu do 180 a nawet momentami do 185(!!). nawet mocne zwolnienie nie pomogło bo tętno prawie cały czas się utrzymywało ponad 160.. Jestem naprawdę tym zaniepokojony... Co o tym myślicie? (wiem że bez pomiaru mocy te prędkości to sobie mogę wsadzić.. ale tak jak mówię warunki w miarę laboratoryjne, opony 23, rower 7.8kg. ciśnienie 8.5bar, pozycja umiarkowanie pochylona) bardziej chodzi o sam problem bardzo wysokiego tętna przy niskich prędkościach(czyżby kompletny brak formy) niż laboratoryjne pomiary