Hej!
Można mnie uznać za wariata, bo z pomocą tego forum dostosowałem szosę aby było wygodnie, ostatnie wymieniłem zużyty nieumiejętną jazdą napęd a teraz wpadłem na pomysł.. że czasami fajnie byłoby pojechać szutrem, bo asfaltami nie bardzo już mam gdzie jeździć i nawet jak znajdzie się czas to większe trasy jak na mnie (100-120 km) skreślam myślami typu "niedawno tam byłem"
O co mi chodzi... ano o to, aby rower mógł przejechać po szutrowej drodze, w lesie - nie musi być niesamowicie szybko, nie planuję żadnych chaszczy, trawiastych podjazdów, żadnego błota, żadnych bardzo wymagających warunków. Ot bardziej na zasadzie jazdy po parku, no, może nieco gorsza droga, bo czasami będą kamyczki, czasami piasek, acz czasami to można po prostu zejść. Przy takich wymaganiach chyba nie są mi potrzebne jakoś niesamowicie wytrzymałe koła (więcej dostają po tyłku na kostce, którą czasami muszę przejechać), nie są mi też potrzebne raczej inne hamulce niż te, które ma szosa (Ultegra BR-6500) obsługiwane z klamkomanetek.
Do tej pory unikałem szosą wjeżdżania we wspomniane zakamarki, tylko kostka, bo nie zawsze dało się ją ominąć. Nie wiem czy słusznie, ale na schwalbe kojakach 28c chyba nie miałoby to sensu. Nie wiem też, czy miałoby na aktualnie używanych conti ultra sport ii 25c. Możliwe więc, że jestem przewrażliwiony.. z drugiej strony widziałem jak się rower zachowuje na nieco sypkim piasku i wtedy wiedziałem, że na pewno do jeżdżenia po tym się nie nadaje. W mojej głowie pojawił się więc plan, albo raczej dwa plany, które zresztą wzajemnie się nie wykluczają:
1. Wrzucenie jakichś opon, które dałyby radę na szutrowej drodze. Byłem w stanie wrzucić schwalbe kojaki 28c po minimalnym zluzowaniu hamulców, na tyle miejsce jest, na przodzie.. no cóż, widelec. Rzecz jednak w tym, że kojaki są łyse, nie znam realnej szerokości, a opony z bieżnikiem mogą być inne i już nie wejść.. albo i wejść, trudno powiedzieć. Zaczytałem się nieco i znalazłem, że do szosy można wrzucić DURO Fixie Pops, które ponoć są całkiem niezłe na takim terenie, na którym mi zależy.
2. Mozolna przebudowa szosy na przełaja. Nawet gdyby wymagało to wymiany ramy, widelca, kół, hamulców.. bo w sumie kiera jest ok, napęd cały do wykorzystania (53/39 + 11-28 na pewno będą ok na małej tarczy z przodu), przerzutki i klamki też. To już sprawa na kilka miesięcy przynajmniej, no ale wstępnie coś tam się w głowie rodzi.
Czemu nie ma trzeciej opcji o kupnie przełaja? Nowe są nieco drogie, a używane.. albo też drogie, albo mieszanka misz-maszowa, albo nie ma w rozmiarze, który by mi odpowiadał.. a i z aktualnie posiadanego osprzetu jestem tak zadowolony, że żegnałbym się z bólem serca Wydaje mi się, że samodzielna budowa mogłaby wyjść taniej + dać mi kolejny zastrzyk wiedzy o rowerze.
A więc.. jak to z tym jest i czy warto spróbować najpierw pierwszej opcji? Czy jakaś szutrowa droga z wertepami nie jest taka znowu straszna dla kół szosowych, czy jednak to tylko ich niszczenie?