Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dzieci W Domu - Kiedy Trenować?


70 odpowiedzi w tym temacie

#1 nsmartin

nsmartin
  • Użytkownik
  • 53 postów

Napisano 13 grudzień 2016 - 09:58

Jako że w temacie "Mój dzisiejszy trening" rozwinęła się nieco dyskusja o tym kiedy znajdujemy czas na jazdę ja proponuję pójść o krok dalej i w osobnym wątku skierowanym do osób, które założyły już rodzinę porozmawiać/podzielić się doświadczeniami o tym kiedy mają czas aby (przyzwoicie) potrenować.

Czytając, że ktoś kręci po 100-200 km kilka razy w tygodniu śmiem twierdzić, że jedynym jego obowiązkiem -jeśli w ogóle- jest praca bądź szkoła a reszta to czas wolny stąd takie przebiegi...

Zacznę od siebie (syn 2 lata): przez ten czas udawało mi się wyrywać z domu bardzo wcześnie rano zanim jeszcze się obudził, 1-2h jazdy i powrót albo podczas jego drzemki w ciągu dnia. Namówiłem też żonę na jakąś zumbę i fitness i w ten sposób też udawało nam się na zmianę trenować, i zajmować dzieckiem. Do tego bieganie wieczorową porą gdy syn już zasnął. Niestety to wszystko bardzo nieregularnie, od jednego do trzech takich treningów rowerowo-biegowych w tygodniu :(

A jak to wygląda u Was?



#2 pangumas

pangumas
  • Użytkownik
  • 1525 postów
  • SkądSK

Napisano 13 grudzień 2016 - 13:20

Obecnie córka ma już prawie pół roku. Na początku jak jeszcze była bardzo mala to udawało mi się wychdzić na dłuższe jazdy, robiąc w miesiącu (2 takie miesiące) po ponad tysiąc km rowerem.

 

Podobnie jak Ty treningi rozkładam sobie tak (w zależności od zmian w pracy), że jeżdżę lub biegam rano lub wieczorem. Fakt jest to nieregularne, ale czasem udawało mi się trenować przez 5 dni w tygodniu. Trening rano ok, chociaż np do wstawania o 5 rano w lato żeby iść na rower trzeba się przyzwyczaić (samozaparcie hehe ;P).

W planach jest, im większa będzie córka to zakup przyczepki rowerowej. Wózek biegowy już jest, więc raczej taki wypad rodzinny (żona na rowerze, a ja bieg) można zrobić.

No i nosidełko turystyczne do pieszych wędrówek w górach.

 

No i jeszcze jedna kwestia jaką u siebie zauważyłem podczas jazdy wieczorami, że zaczynały się oczy kleić, ziewanie i przysypianie co może stać się niebezpieczne.

 

Ogólnie, to przychamowałem trochę z tym trenowaniem bo wolę patrzyć na to jak się moje dziecko rozwija niż latać gdzieś po dworzu. Jak idzie spać to wtedy można z domu wyskoczyć ;)



#3 m.arek

m.arek
  • Użytkownik
  • 170 postów

Napisano 13 grudzień 2016 - 13:37

Ech, da się, ale jest ciężko.

Ma nienormowany czas pracy, więc staram się raz, dwa razy w tygodniu urwać się pół godziny, godzinę żeby coś ekstra pokręcić oprócz dojazdów  pracowych.

Trasy 100-150 km robię w niedziele od 4-5 rano, na dłuższe wybieram się o północy, niestety jest to możliwe od maja do października i to jak nie pada, więc i tak statystycznie wychodzi co 2 tygodnie.

Parę maratonów w roku to już moje ekstra święto, wtedy mam 2-3 dni wolnego od dzieci.

Od dwóch lat planuję jeszcze pokręcić od 22 do północy w tygodniu. Do tej pory udało mi się dwa razy.



#4 Nosek

Nosek
  • Użytkownik
  • 151 postów
  • SkądDębica

Napisano 13 grudzień 2016 - 19:00

Nie wiem o czym mówicie. Mam trójkę i jakoś dzieci nie stanowia problemu dla rowera i odwrotnie. No chyba że musicie siedzieć w domu bo nie pasuje wyjść bo co powie żona lub prob l emem jest jedno dziecko które nie ma rodzeństwa :)

Wysłane z mojego SM-N915FY przy użyciu Tapatalka


  • Prozor, big75 i Greek lubią to

#5 beskidbike

beskidbike
  • Użytkownik
  • 2475 postów
  • SkądBielsko-Biała

Napisano 13 grudzień 2016 - 19:48

Też nie rozumiem, a mam dziecko. Jeśli jest para(małżeństwo), to dlaczego jeździć można tylko wtedy gdy dziecko śpi? Partnerka nie może 1-2 godziny sama zostać z dzieckiem? Nie mówię że codziennie, ale 2-3 razy w tygodniu nie powinno być problemem. Można się odwdzięczyć tym samym, kobiecie też należy się coś od życia i czas wolny :)
Osobną kwestią są chęci i siły aby to wszystko ogarnąć ;)
Bardzo mnie czasem żona zachęca, żebym szedł pokręcić, twierdzi, że lepiej żebym wrócił zadowolony niż siedział skwaszony w domu. Podobno wracam szczęśliwszy :)
Ale czasem po prostu mi się nie chce, albo nie mam siły :(

#6 czarusblitz

czarusblitz
  • Użytkownik
  • 636 postów

Napisano 13 grudzień 2016 - 20:37

Kolejna sprawa - żeby być w formie i podtrzymać kondycje, nie trzeba kręcić po 150-200 km, tymbardziej dla kogoś, kto bierze udział w sezonie w wyścigach, wazniejsza jest systematyczność niż nadrabianie tego co 2-tygodnie.
Using Tapatalk

#7 Knopfler

Knopfler
  • Użytkownik
  • 111 postów
  • SkądMorąg

Napisano 13 grudzień 2016 - 21:52

Ciężko jest. Szczególnie na wiosnę i jesienią. Latem można pokręcić do 21.30 więc nie ma problemu.

 

Jak zacząłem jeździć w czerwcu 2015 to była bajka. 3 letni syn w przedszkolu, żona była w ciąży i na L4 więc po pracy kiedy tylko chciałem mogłem wyjechać. W październiku urodził się drugi syn i zaczęły się schody.

 

Do końca kwietnia żona była na macierzyńskim i nie pracowała więc po pracy mogłem jeździć. Od maja wróciła do pracy, ale dzień był długi więc też dawałem radę. Koszmar zaczął się we wrześniu.

 

Ja pracuję 7-15, ona 7-17 (raz w tygodniu do 18-tej). Pobudka 5.30, 6:20 wyjście do przedszkola z starszym synem. Potem praca do 15-tej. Odebranie starszego z przedszkola, młodszego od teściowej potem do domu. Żona wraca do domu o 17.30 (18.30 w czwartki) więc we wrześniu i październiku jest już prawie ciemno. Środy też odpadają bo żona ma "wychodne". Praktycznie zostają weekendy. Soboty rano odpadają bo ja pracuję co dwie soboty, a nawet jak mam wolne to siedzę z dziećmi, bo żona pracuje w każdą. Tak naprawdę zostaje sobota po południu i niedziela. Na wiosnę będzie identycznie. Dlatego właśnie każda niedziela musi być wykorzystana na maxa.

 

PS. Nie jeżdżę po ciemku, gdyż widzę tylko na jedno oko i nie chcę kusić losu.



#8 pajak

pajak
  • Użytkownik
  • 383 postów
  • SkądGdynia

Napisano 13 grudzień 2016 - 22:22

Beskid, znaczy się masz wyrozumiałą żonę, która nie "godzi" się na opiekę nad dzieckiem i Twoją nieobecność:) Mnie to żona "obdarowywuje" córką (trochę jej się urosło, aktualnie moja rola ogranicza się do bycia jej kierowcą i/lub muszę siedzieć z nią i kontrolować, czy nie ogląda za długo youtube).

Wycieczki z dziećmi.. to trening trzymania nerwów na wodzy i pokory w grupie. Za czasów przyczepki, to były dobre treningi na moc (bo raczej szybka jazda nie była dozwolona) :D

 

Nie ścigam się (za cienki jestem), zostały mi jedynie maratony. Fajnie jest od czasu do czasu się sponiewierać.

W sezonie czasami jadę do pracy, czasami zrobię sobie ultra-weekend, jest również parę "obowiązkowych" imprez na których raczej nie chciałbym dać totalnej plamy.

 

Poza sezonem z treningów na zewnątrz to już zupełnie musiałem zrezygnować (bo "nieodpowiedzialny jesteś", "co będzie jak..", "do kogo jeździsz?", itd). Piwnica wieczorkiem na "szybką" sesję (standardowo 21-23, tak na zmianę z basenem.. na który wożę Młodą). Czasami urywam się również w "weekendowy" wieczór na jakąś "dłuższą" trasę (tak od 21 do 2-5 rano), jak mam możliwość na odsypianie.

Trenażer to jednak jest wygoda. Wiem, RLV jest jedynie substytutem prawdziwej jazdy. Wiem, jazda z ludźmi na Zwift też jest nieprawdziwa. Ale przynajmniej nie ma problemu z powrotem, ostatni pociąg nigdy nie ucieknie, a w najgorszym razie można wezwać pogotowie pod dobrze znany adres.

 

10 lat z treningami "stacjonarnymi".. Chyba jakąś celebrację muszę sobie zrobić!



#9 beskidbike

beskidbike
  • Użytkownik
  • 2475 postów
  • SkądBielsko-Biała

Napisano 13 grudzień 2016 - 23:08

 

Poza sezonem z treningów na zewnątrz to już zupełnie musiałem zrezygnować (bo "nieodpowiedzialny jesteś", "co będzie jak..", "do kogo jeździsz?", itd). 

 

Ja powiedziałem, że można zacząć mnie szukać i się martwić jak mnie nie ma po 23. ;) Bo różnie bywa...fajnie się jeździ, spotkam kogoś i się zagadam, albo na piwo blisko domu wstąpimy ;)

A tekst  "do kogo jeździsz"? Jeśli to brak zaufania, to rozwiązanie jest proste: pokazać zapisany ślad na Stravie z danego wyjazdu :)

Ja powiedziałem otwarcie: "Jak chcesz zobaczyć gdzie jeżdżę, to możesz mnie śledzić na Stravie" ;) Nie lubię się chwalić, a też wiem że i tak nikogo to nie interesuje :)



#10 maccacus

maccacus
  • Użytkownik
  • 494 postów
  • SkądSzczecin

Napisano 14 grudzień 2016 - 09:55

No chyba że musicie siedzieć w domu bo nie pasuje wyjść bo co powie żona

 

No widzisz, ja mam takie nowomodne podejście, że interesuje mnie co powie moja żona bo to po pierwsze drugi człowiek, a po drugie matka moich dzieci a po trzecie kobieta którą kocham.

 

Ja mam córę 15 miesięczną. Jak żona była na macierzyńskim i zajmowała się dzieckiem non stop to było gorzej bo po całym dniu z małą gdy wracałem po pracy to ja wtedy przejmowałem opiekę, żeby ona mogła trochę odetchnąć, ogarnąć siebie i domowe sprawy (z resztą sam tego chciałem bo tęsknilem za moją córą) więc treningi albo po 21 gdy mała już poszła spać albo w ogóle. W weekendy urywałem się w czasie drzemki córki (12-14) lub wcześnie rano choć też nie zawsze bo często zamiast roweru wolałem pójść z dzieckiem na spacer, poprzebywać z nim.

 

Teraz gdy żona wróciła do pracy a do domu wkroczyła niania jest już lepiej. Żona po 8h rozłąki z dzieckiem jest bardziej skora do moich popracowych treningów wiec raz, dwa razy w tygodniu mogę sobie pokręcić na rolkach w ludzkich godzinach (18-19). Jak nie da rady ogarnąć czasu tak wcześnie to jadę po położeniu córki spać, czyli około 21-22 tak z godzinkę, półtorej. W weekendy urywam się na 2-3h, rzadziej na dłużej.

 

Staram się robić 4-5 aktywności w ciągu tygodnia. Moim celem na sezon są wyścigi do 100km.


  • poziom79 i Stasko lubią to

#11 Nosek

Nosek
  • Użytkownik
  • 151 postów
  • SkądDębica

Napisano 14 grudzień 2016 - 11:35

Nigdzie nie napisałem ze nie interesuje mnie zdanie żony. Co innego jak żonę nie interesuje zdanie męża

Wysłane z mojego SM-N915FY przy użyciu Tapatalka


  • Greek lubi to

#12 m.arek

m.arek
  • Użytkownik
  • 170 postów

Napisano 14 grudzień 2016 - 11:38

Mam trójkę

Nie wiem na ile świadomie napisałeś "mam". Ja nie tylko mam, ale zajmuję się.

 

Kolejna sprawa - żeby być w formie i podtrzymać kondycje, nie trzeba kręcić po 150-200 km, tymbardziej dla kogoś, kto bierze udział w sezonie w wyścigach, wazniejsza jest systematyczność niż nadrabianie tego co 2-tygodnie.

Maraton to nie wyścig, a święto rowerowe - przynajmniej dla tych od połowy stawki

 

Ja pracuję 7-15, ona 7-17 (raz w tygodniu do 18-tej). Pobudka 5.30, 6:20 wyjście do przedszkola z starszym synem. Potem praca do 15-tej. Odebranie starszego z przedszkola, młodszego od teściowej potem do domu. Żona wraca do domu o 17.30 (18.30 w czwartki) więc we wrześniu i październiku jest już prawie ciemno. Środy też odpadają bo żona ma "wychodne". Praktycznie zostają weekendy. Soboty rano odpadają bo ja pracuję co dwie soboty, a nawet jak mam wolne to siedzę z dziećmi, bo żona pracuje w każdą. Tak naprawdę zostaje sobota po południu i niedziela. Na wiosnę będzie identycznie. Dlatego właśnie każda niedziela musi być wykorzystana na maxa.

Mam podobnie. Jakby było mało, najstarsza robi równocześnie szkołę muzyczną i chodzi na angielski.



#13 Nosek

Nosek
  • Użytkownik
  • 151 postów
  • SkądDębica

Napisano 14 grudzień 2016 - 11:39

Zupełnie tak samo jak ja:)

Wysłane z mojego SM-N915FY przy użyciu Tapatalka



#14 beskidbike

beskidbike
  • Użytkownik
  • 2475 postów
  • SkądBielsko-Biała

Napisano 14 grudzień 2016 - 12:10

Napiszę zupełnie szczerze. Moi koledzy którzy mają dwójkę albo więcej "przepadli".

Bo nie oszukujmy się, jeśli ktoś wygospodaruje raz na 1-2 tygodnie kilka godzin w weekend, żeby się przejechać, to nie można tego nazwać "trenowaniem". Wiem, że teraz to modne określenie i wielu jak już kupi lajkry i sporadycznie wyjdzie na rower, to "trenuje". Do tego pasuje jeszcze nakupić odżywek i mieć trenera personalnego ;)

Jeśli normalnie pracujesz i chcesz się zajmować "normalnie" dziećmi: spacery, zabawa, odrabianie lekcji itp. to nie ma fizycznie i czasowo szans, aby wpleść w to kilka godzin jazdy tygodniowo.

Mówię o "normalnym" jeżdżeniu, a nie w godzinach od 23 do 4, a rano do roboty oczy na zapałkach...a gdzie tu cały kolejny dzień "przetrwać"? ;)



#15 Nosek

Nosek
  • Użytkownik
  • 151 postów
  • SkądDębica

Napisano 14 grudzień 2016 - 14:19

Chyba jednak nie masz racji :) trenuje 5 x w tygodniu w weekend wiadomo 2x w zależności o której jest czas bo trzeba zrobić zakupy i coś zrobić z obowiązków domowych. I w weekend mam czas na 2 x po 3 godzinki spokojnie. Na tygodniu wiadoma sprawa treningi krótsze od 1 godziny do 1.5 zwłaszcza w okresie zimowym. Jak nie pada to lampka i po 19 na rower na zewnątrz. Jeśli mam coś co koliduje wieczorem robie trening po 16. Bo w międzyczasie trzeba zawieść kogoś to na trening to angielski to matematyka. Jakoś to wszystko ogarniam wraz z żoną i nie widzę problemu. A wraz z wiekiem dzieci same zaczynają chodzić na angielski czy treningi bo mają nogi :) Nie wspominając ze mamy również czas i gramy choćby w karty w 66. Zasada jest jedna jak ktoś mówi ze się nie da bierzesz człowieka który o tym nie wie i on to robi :)

Wysłane z mojego SM-N915FY przy użyciu Tapatalka


  • Greek lubi to

#16 puchaty

puchaty
  • Użytkownik
  • 787 postów
  • SkądGdynia

Napisano 14 grudzień 2016 - 14:28

Ludzie! Mamy różne rodziny, różne prace, różne układy w domu i różne dzieci. Więc różnie możemy jeździć. I tyle.


  • Greek lubi to

#17 beskidbike

beskidbike
  • Użytkownik
  • 2475 postów
  • SkądBielsko-Biała

Napisano 14 grudzień 2016 - 14:51

Jeśli

 

 trenuje 5 x w tygodniu w weekend wiadomo 2x 

 

Do tego 

 

 Jak nie pada to lampka i po 19 na rower na zewnątrz. Jeśli mam coś co koliduje wieczorem robie trening po 16. 

 

Zakładając, że normalnie pracujesz, do 15-16 potem trening 5x w tygodniu, to powiedzmy sobie szczerze, kiedy i ile czasu poświęcasz dzieciom? Chyba nie ogarniam, albo inaczej pojmuję ilość czasu poświęconego dziecku. Bo dla mnie krótka rozmowa w samochodzie, w czasie "dowiezienia na zajęcia", czy powiedzenie dziecku "dobranoc" to...no trochę mało ;)

Żeby nie było...wiem, że sam święty nie jestem i czasem przeginam pałę... ;)



#18 Nosek

Nosek
  • Użytkownik
  • 151 postów
  • SkądDębica

Napisano 14 grudzień 2016 - 17:43

W jeden dzień poświęcam godzinę w inny dwie a w jeszcze inny pół dnia a czasem wcale. Jak to w życiu. Dodatkowo zaletą mieszkania w małym mieście jest ze po pracy jestem w 10 minut w domu :) a z doświadczenia życiowego mogę powiedzieć (zaobserwowano na sobie i moich znajomych ), że najwięcej czasu rodzice przeważnie poświęcają jedynakom co w późniejszych latach skutkuje niestety odwrotnie od zamierzenia. (nie w 100%) Mając dwoje dzieci już czas dzieli się na 2 i z każdym spędza odpowiednio ile potrzeba ale dzięki temu dziecko uczy się że nie tylko ono jest języczkiem uwagi

Wysłane z mojego SM-N915FY przy użyciu Tapatalka



#19 Nosek

Nosek
  • Użytkownik
  • 151 postów
  • SkądDębica

Napisano 14 grudzień 2016 - 17:46

A do tego tak jak pisał Puchaty u każdego jest inaczej:) jeden pracuje do 15 jak ja. Na innego nie działają długie interwalki, trzeci jest mistrzem melanżu i to jest fajne.

Wysłane z mojego SM-N915FY przy użyciu Tapatalka



#20 beskidbike

beskidbike
  • Użytkownik
  • 2475 postów
  • SkądBielsko-Biała

Napisano 14 grudzień 2016 - 19:12

Taki temat, taka dyskusja. Jak ktoś nie ma nic konstruktywnego do powiedzenia, to po co się irytować i pisać bezsensowne posty



Dodaj odpowiedź