A ja zupełnie nie na temat - jak tylko zobaczyłem że to film durianridera od razu zamknąłem przeglądarkę. Niestety, jest to jeden z najbardziej irytujących mnie idiotów internetowych :/
I pechowo non stop na niego trafiam :/
Czy to weganin?
Napisano 17 kwiecień 2017 - 14:36
A ja zupełnie nie na temat - jak tylko zobaczyłem że to film durianridera od razu zamknąłem przeglądarkę. Niestety, jest to jeden z najbardziej irytujących mnie idiotów internetowych :/
I pechowo non stop na niego trafiam :/
Czy to weganin?
Napisano 17 kwiecień 2017 - 20:10
Z Szewińską akurat słaby przykład, bo to akurat prawdziwa sportsmenka - bo wytrzymałościowa.
Przecież Szewińska była sprinterką. Najdłuższy jej dystans (400m) to nawet dla kobiet niecała minuta wysiłku. To dla kolarza kilkadziesiąt obrotów korbą. Co oczywiście nie zmienia faktu, że i tak była wielką sportsmenką.
Dlatego ja bym nie wartościował sportów ze względu na długość wysiłku.
Kolarstwo, zwłaszcza wieloetapowe szosowe, jest sportem specyficznym. Niektórym to imponuje, zwłaszcza tym z naturą masochistów.. Oczywiście można to uważać za jakieś bohaterstwo, że ktoś dzień w dzień potrafi wysiedzieć na siodełku po kilka godzin, czasem w deszczu czy chłodzie, doprowadzając swoje ciało do skrajnego wycieńczenia (bo który kolarz pod koniec TDF wygląda zdrowo?), często z otarciami i siniakami. Do mnie to nie przemawia. Mówiąc szczerze, nawet już nie oglądam wyścigów szosowych. Zwyczajnie mnie nudzą i nie mam na to czasu. Nawet nie wiem, kto wygrał ostatnie TDF czy TDP. Poważnie.
Niestety, dla Was jest to niepojęte, że ktoś może lubić jazdę rowerem (nawet szosowym) i pasjonować się sprawami technicznymi z tym związanymi, a nie interesować się kolarstwem jako sportem.
I przyznaję, nie lubię stereotypowego kolarza szosowego. Już wiele lat temu miałem nieprzyjemność spotykać takich, bywając w lubelskich sklepach rowerowych. Zwykle to przykre, przemądrzałe typy, zatwardziałe w swym myśleniu. Nie wiem, skąd to się bierze, ale nawet na tym forum ciągle się z tym spotykam. W zasadzie większość postów w tym temacie tylko to potwierdza.
Napisano 17 kwiecień 2017 - 20:47
Kwestia bezpieczeństwa jazdy w grupie/peletonie nie jest głupim tematem, szkoda tylko, że została poruszona w tak prowokacyjny sposób. Szkoda też, że niektóre odpowiedzi są równie prowokacyjne.
Ja osobiście też mam problem z jazdą w większej grupie. Próbowałem, ale jestem zbyt zestresowany i zazwyczaj jechałem na końcu, w dodatku w odległości 2-3 metrów od ostatniego w grupie, więc można powiedzieć, że niewiele miałem z tego korzyści. Śmiali się ze mnie i pytali, czy lubię sam walczyć z wiatrem. Jeszcze gorzej było na zjazdach, bo zostawałem na szarym końcu i grupa musiała na mnie czekać. Docinano mi też z powodu mojego "słabego" roweru. Dałem więc sobie spokój. Ale może po prostu pechowo trafiłem.
Co ciekawe, żona była zawiedziona, jak przestałem jeździć z grupą, bo myślała, że jak jadę z kimś, to jest bezpieczniej - tymczasem jest raczej odwrotnie. Kilka tygodni po tym, jak przestałem z nimi jeździć, trzech członków ustawki wylądowało w szpitalu po jakiejś kraksie na zjeździe.
Bardzo nieprzyjemnie czyta się tutaj lekceważące opinie o innych sportach. Czy któryś z owych mądrali próbował trenować piłkę nożną, lub skoki narciarskie na _wyczynowym_ poziomie, żeby tak pogardliwie się o nich wypowiadać?
Napisano 17 kwiecień 2017 - 21:04
Przecież Szewińska była sprinterką. Najdłuższy jej dystans (400m) to nawet dla kobiet niecała minuta wysiłku. To dla kolarza kilkadziesiąt obrotów korbą. Co oczywiście nie zmienia faktu, że i tak była wielką sportsmenką.
Powiem tak - ja bieg na 400m traktuję jako pełnoprawną konkurencję wytrzymałościową. Mimo iż jest to bieg klasyfikowany jako sprinterski to kto kiedyś przebiegł 400m na fula, ten nigdy nie zwątpi w to, że tutaj rozchodzi się o wytrzymałość
Natomiast wartościowania sportu ze względu na długość wysiłku w mojej wypowiedzi nie zanotowałem
Napisano 17 kwiecień 2017 - 21:45
Może 68 grupa to rzeczywiście masz rację.
Ale jeśli ktoś prezentuje poziom na powiedzmy tę pierwszą dwudziestkę amatorskiego wyścigu to niewątpliwie kopacz z topu światowego wydolnościowo buty może mu czyścić. A skoro wydolność ma mniejszą to i trening wydolnościowy go musi mniej obciążać. Wniosek - kolarz amator bardziej się napracuje nad swoją dyspozycją i w dodatku za darmo, a nie za grube $$$.
Z Szewińską akurat słaby przykład, bo to akurat prawdziwa sportsmenka - bo wytrzymałościowa.
Greek - chyba nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi... Dla mnie nie ma znaczenia, czy to sport wydolnościowy, czy nie. Wiem z doświadczenia, że żeby osiągnąć sukces w każdej dyscyplinie to wymaga i talentu i ciężkiej, żmudnej pracy i tego się nie powinno lekceważyć. Nie zgadzam się z podejściem "bo ja na siodełku zrobiłem 6 godzin, a ty z piłką tylko 2 godziny się pobawiłeś, lub godzinkę żelazo porzucałeś". Ktokolwiek ma pojęcie o sporcie, wie jakie poświęcenie poprzedza sukcesy. Czy są to długie podjazdy, dryblingi z piłką, rwanie sztangi, skoki do wody czy inne zajęcia dla "baletnic". Dlatego to powiedzenie Pantaniego o wybitnych sportowcach uważam, że za mocno przesadzone, szczególnie, że jest bardzo nadużywane przez kolegów amatorów co jak kupili szosę to "każdy piłkarz to baletnica, ja to jestem wybitny ja rzekł jakiś tam jeden taki co chyba nazwisko na P miał, Perloni, Pampersi, Pantaloni, coś tam".
Pozdrawiam
Napisano 17 kwiecień 2017 - 21:52
Kwestia bezpieczeństwa jazdy w grupie/peletonie nie jest głupim tematem, szkoda tylko, że została poruszona w tak prowokacyjny sposób. Szkoda też, że niektóre odpowiedzi są równie prowokacyjne.
Ja osobiście też mam problem z jazdą w większej grupie. Próbowałem, ale jestem zbyt zestresowany i zazwyczaj jechałem na końcu, w dodatku w odległości 2-3 metrów od ostatniego w grupie, więc można powiedzieć, że niewiele miałem z tego korzyści. Śmiali się ze mnie i pytali, czy lubię sam walczyć z wiatrem. Jeszcze gorzej było na zjazdach, bo zostawałem na szarym końcu i grupa musiała na mnie czekać. Docinano mi też z powodu mojego "słabego" roweru. Dałem więc sobie spokój. Ale może po prostu pechowo trafiłem.
Miałem podobnie. Ale radzę Ci nie rezygnować, a raczej poszukać innych kolegów. Szczególnie jeżeli Ci docinają... W dobrej grupie zaczniesz się czuć bezpiecznie i jazda będzie dużą frajdą,
Pozdrawiam
Napisano 17 kwiecień 2017 - 22:35
Greek - chyba nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi... Dla mnie nie ma znaczenia, czy to sport wydolnościowy, czy nie. Wiem z doświadczenia, że żeby osiągnąć sukces w każdej dyscyplinie to wymaga i talentu i ciężkiej, żmudnej pracy i tego się nie powinno lekceważyć. Nie zgadzam się z podejściem "bo ja na siodełku zrobiłem 6 godzin, a ty z piłką tylko 2 godziny się pobawiłeś, lub godzinkę żelazo porzucałeś". Ktokolwiek ma pojęcie o sporcie, wie jakie poświęcenie poprzedza sukcesy. Czy są to długie podjazdy, dryblingi z piłką, rwanie sztangi, skoki do wody czy inne zajęcia dla "baletnic". Dlatego to powiedzenie Pantaniego o wybitnych sportowcach uważam, że za mocno przesadzone, szczególnie, że jest bardzo nadużywane przez kolegów amatorów co jak kupili szosę to "każdy piłkarz to baletnica, ja to jestem wybitny ja rzekł jakiś tam jeden taki co chyba nazwisko na P miał, Perloni, Pampersi, Pantaloni, coś tam".
Pozdrawiam
Spokojnie, zrozumiałem doskonale.
Ty z kolei nie zrozumiałeś mojej - nie wiem w którym niby miejscu prezentuję podejście "bo ja na siodełku zrobiłem 6 godzin, a ty z piłką tylko 2 godziny się pobawiłeś, lub godzinkę żelazo porzucałeś" - wskaż mi, bo nie widzę. Z mojej wypowiedzi wynika za to co innego - mianowicie przyjąłem wydolność jako wskaźnik wykonanej pracy. Wyłączając talent (niezależny przecież od dyscypliny), lepsza wydolność oznacza po prostu większą pracę, większy wysiłek włożony w jej wypracowanie. Myślę, że trudno się z tym nie zgodzić. Oczywiście zaraz powiesz, że piłkarz nie tylko trenuje wytrzymałościowo (jeśli trenuje), ale trenuje również technikę, biegając za piłką, grając - jasne, ale to przecież też wysiłek fizyczny i również ma wpływ na dyspozycję wydolnościową
No i ogólnie Jean de Gribaldy powiedział kiedyś, że można grać w piłkę, ale w kolarstwo już nie - dość mądre słowa.
Ostatnio były torowe MŚ. To dość fajne miejsce do obserwacji, bo w wyścigach szosowych często kamera nie ogarnia sytuacji, a tu wszystkie kraksy i to co się po nich dzieje są doskonale sfilmowane. Warto spojrzeć, że poobijani kolarze i kolarki w podartych strojach i z odparzoną skórą tuż po kraksie wskakują na rower aby jak najszybciej wrócić do rywalizacji. Jakże to odmienne od zachowania piłkarzy A jaka jest główna różnica pomiędzy jednymi a drugimi? Pieniążki
Napisano 18 kwiecień 2017 - 05:54
Nie bardzo odpowiadają mi tezy, które są prezentowane w tym wątku. Począwszy od pierwszego posta, w którym autor neguje kolarstwo szosowe, ale każdy ma prawo do swojej opinii. Czasami tylko budzi się wątpliwość, po co ją prezentuje.Jakże to odmienne od zachowania piłkarzy A jaka jest główna różnica pomiędzy jednymi a drugimi? Pieniążki
Napisano 18 kwiecień 2017 - 06:41
Chłopaki biegający za piłką nie są ani lepsi ani gorsi od chłopaków jeżdżących na rowerach.
Ciekawy jestem dlaczego. Nie pytam dlatego, że wymagam w złośliwy sposób od Ciebie argumentów tylko jestem po prostu ciekawy skąd takie akurat przekonanie, jako że swoje poprałem wytłumaczeniem
Oczywiście mówimy o średniej, a nie pojedynczym zawodniku, bo wiadomo, że w każdym sporcie są jednostki bardziej i mniej pracowite oraz poświęcające się.
Napisano 18 kwiecień 2017 - 07:50
Napisano 18 kwiecień 2017 - 08:29
Chyba, że czegoś nie doczytałem w Twoim poście.
Dokładnie tak.
przyjąłem wydolność jako wskaźnik wykonanej pracy
Napisano 18 kwiecień 2017 - 09:29
Napisano 18 kwiecień 2017 - 10:43
Miałem podobnie. Ale radzę Ci nie rezygnować, a raczej poszukać innych kolegów. Szczególnie jeżeli Ci docinają... W dobrej grupie zaczniesz się czuć bezpiecznie i jazda będzie dużą frajdą,
Pozdrawiam
Dokładnie. Też kiedyś męczyłem się w jedynej lokalnej ustawce gdzie jazda była bardzo niebezpieczna, atmosfera dość "gęsta" a jak ktoś łapał gumę czy szlify to jeśli nie należałeś do "elity" peletonu to nikt raczej nie czekał i trzeba było wracać solo. Powyższe powody sprawiły, że zmontowaliśmy mniejszą paczkę ludzi, którzy się nie pałują co niedziela w "wyścigu o nic" ryzykując niepotrzebnie zdrowiem i jeździmy solidne treningi w grupie 10-20 kolarzy ale przy dużo większym szacunku do siebie nawzajem. Polecam.
Napisano 18 kwiecień 2017 - 10:54
Niestety, dla Was jest to niepojęte, że ktoś może lubić jazdę rowerem (nawet szosowym) i pasjonować się sprawami technicznymi z tym związanymi, a nie interesować się kolarstwem jako sportem.
I przyznaję, nie lubię stereotypowego kolarza szosowego. Już wiele lat temu miałem nieprzyjemność spotykać takich, bywając w lubelskich sklepach rowerowych. Zwykle to przykre, przemądrzałe typy, zatwardziałe w swym myśleniu. Nie wiem, skąd to się bierze, ale nawet na tym forum ciągle się z tym spotykam. W zasadzie większość postów w tym temacie tylko to potwierdza.
Albo masz złe podejście albo masz pecha. Ja poznałem dzięki szosie sporo zdystansowanych, pogodnych ludzi którzy, mają tyle energi że mogli by "rozdupić" cały świat.
Zdarzają się też tacy którzy prowokują swoim zachowaniem żeby kogoś sprawdzić/poznać.
Oczywiście gbury też są, ale gdzie ich nie ma?
Napisano 18 kwiecień 2017 - 11:27
Najważniejsza jest przyjemność z jazdy. Jak to mówił S. Jobs "podróż jest nagrodą", ale jemu chyba o coś innego chodziło .
Jedni czerpią ją ze ścigania się, drudzy z przejechanego dystansu (np 400km), a jeszcze inni cieszą się gdy przeczłapią 60km ze średnia około 27km/h mimo 70 lat na karku. Ważne żeby przestrzegać zasad zachowania się w grupie. Czyli nie podejmować niepotrzebnego ryzyka i nie narażać innych na kraksę. Krótko mówiąc, wzorem rugbistów "szacunek dla każdego zawodnika".
Dobrze żeby wszyscy prezentowali podobny poziom wytrenowania, wtedy nie dochodzi do niepotrzebnych spięć.
Napisano 18 kwiecień 2017 - 11:30
Ale jeśli ktoś prezentuje poziom na powiedzmy tę pierwszą dwudziestkę amatorskiego wyścigu to niewątpliwie kopacz z topu światowego wydolnościowo buty może mu czyścić
Żartujesz?
Nie jestem pasjonatem piłki nożnej, ale...
"Kopacz z topu światowego" bez problemu wydolnościowo da radę z takim amatorem kolarstwa. I nie mówię o czołowych napastnikach, ale o pomocnikach i defensywnych pomocnikach, którzy wykonują olbrzymią pracę w rozgrywaniu akcji wielokrotnie pokonując długość boiska, często sprintem.
A to, że często przesadzają z symulacjami dolegliwości czy kontuzji, to element taktyki, są tego uczeni już od juniora, bo powoduje podyktowanie przez sędziego korzystnej dla jego drużyny decyzji. W kolarstwie nie ma takich możliwości (poza wyjątkami, szczególnie na torze), więc wstają i jadą dalej, bo co mają zrobić? Symulacja i udawanie bólu niewiele pomoże
Jeśli tego nie rozumiesz, to znaczy, że kompletnie nie masz pojęcia o piłce "kopanej"
Napisano 18 kwiecień 2017 - 12:48
Rozumiem. Ale jaki związek jest między wydolnością a zachowaniem zawodnika?
A gdzie ja piszę, że jakiś jest?
Żartujesz?
Nie jestem pasjonatem piłki nożnej, ale...
"Kopacz z topu światowego" bez problemu wydolnościowo da radę z takim amatorem kolarstwa. I nie mówię o czołowych napastnikach, ale o pomocnikach i defensywnych pomocnikach, którzy wykonują olbrzymią pracę w rozgrywaniu akcji wielokrotnie pokonując długość boiska, często sprintem.
Nie mam wątpliwości co do tego, co napisałem.
Nie wiem na jakim jesteś poziomie jeśli chodzi o szosę, ale jak widać (parafrazuję) ~"nie masz pojęcia o kolarstwie szosowym" Być może rzeczywiście jesteś na słabszym poziomie wydolnościowym od piłkarzy, ale nie mów za innych Wybacz, ale śmieszą mnie te sprinty wzdłuż boiska i przebiegnięcie 10km podczas meczu, w porównaniu do ścigania na rowerze. Za to piłkarzy mogą śmieszyć nieudolne próby prostego kopnięcia piłki, patykowatymi nóżkami przez kolarza - i nie mam z tym żadnego problemu
Napisano 18 kwiecień 2017 - 13:40
Napisano 18 kwiecień 2017 - 14:13
Hehe zabawne Jeżeli piłkarze poruszają się ciągłymi sprintami na przemian z odpoczynkiem to chyba nigdy nie oglądałeś meczu - to po pierwsze. Za gówniarza grałem w kopaną i tak się składa, że wiem jak ta gra wygląda A po drugie przejedź się na jakiś wyścig. Co ja gadam Przejedź się na jakąś ustawkę z chętnymi na naciąganie kolegami
Ed:
Okej, wiem że powiesz, że się nie znam na piłce to zobaczmy co mówią liczby o Twoich teoriach.
Mecz trwa 90min. Ty mi proponujesz na przemian iść w trupa i odpoczywać. 50:50, czyli 45min na ruch. Szybcy piłkarze robią setkę w 11 sekund, ale dajmy im trochę wytchnienia i załóżmy, że latają 15sek/100m.
W 45min zrobią więc 180 setek. A to 18km. Jak to ma się do tego, że dystans pokonywany przez nich podczas meczu to około 10km?