Paprało mi się na udzie przez dwa tygodnie. Nie pomaga trzymanie rany odsłoniętej bo niby jak mam iść do biura, bez spodni? Zakrywałem więc lekkim opatrunkiem z gazy, przyklejonym aby-aby. Niestety po całym dniu opatrunek raz, że przesiąkał, dwa - wtapiał się uprzejmie w strup, pod prysznicem odklejało się wszystko, trzeba było zrywać, krew szła strumieniem, a następnego dnia od nowa zabawa. Żadne tam jakieś maści, posmarowałem już nie pamiętam jaka maścią z antybiotykiem, to wysięk zwiększył się kilkukrotnie, aż lało się po nodze, a stup, który się już utworzył, odpadł, a właściwie spłynął. Poszedłem do apteki, kupiłem specjalny opatrunek na rany z wysiękiem (taki, żeby był wodoodporny i można było nosić jak najdłużej bez zmiany, czyli tydzień). Zagoiło się perfekcyjnie po tygodniu, aż kląłem na siebie na co tak długo czekałem i męczyłem się z dziadostwem.
Po tygodniu, po odklejeniu opatrunku (w formie dużego plastra, 10x12cm z dość grubej pianki), skóra wyglądała jak pupcia niemowlaka, gładziutka, różowa, żadnych strupów, bo wysięk wchłonął się w piankę.
Polecam, jest tego mnóstwo na rynku i choć nie są to tanie rzeczy, np. 15-20zł/szt. to jednak warto. Radzę jednak pytać w sklepach medycznych, albo kupić w necie, bo jest to opatrunek specjalistyczny i w osiedlowej aptece zwyczajnie może nie być dostępny.