Cześć,
nieco rowerów przeszło przez moje niecne łapska przez ostatnie dwa lata, w tym miałem MTB + szosę, ale ostatecznie skończyłem na przełaju. Przez lipiec i sierpień jazda głównie szosowa na slickach 700x28c i przy moim amatorskim poziomie znaczących różnic względem szosy nie zauważyłem (tzn. są, ale nie w kwestii szybkości).
Teraz zaczynam nieco "niemrawo" wpadać do lasu, na szutry itp. Jeśli jest to szeroka, fajna droga ppoż to jest super, leci się niemal jak na asfalcie. Inaczej wygląda sprawa na mocnych wertepach, zakrętach i piasku. Co tu dużo mówić.. czuję że poruszam się z gracją Tygrysa Królewskiego z II WŚ Jakiś łuk w okolicach 75-90 stopni + widzę nieco piasku na drodze to mocno przychamowuję.. ale zauważam też, że taka strategia nic nie daje, bo prędzej łapię uślizgi właśnie wtedy, a rzadziej gdy dodatkowo na zakręcie pedałuję. Tak w ogóle to po co tu hamulce skoro dostęp do nich nie jest jakoś szalenie wygodny...
Przewiduję, że w miarę jazdy będzie lepiej, choć z pewnością okupię to kilkoma (kilkunastoma-set? ) pięknymi glebami, no inaczej złapać wyczucia się nie da. Kupując rower jak zwykle polowałem na używkę i upolowałem Planet XLS na karbonowej ramie. No i teraz się zastanawiam... czy nie zrobiłem błędu i nie będzie mi za bardzo "szkoda" maltretowania tego roweru. Nie był fabrycznie specjalnie lekki jak na ramę z tego materiału, poza tym wygląda ona na mocno zabudowaną.. acz po przemyśleniu sprawy i tak karbon + CX wydaje mi się dziwny... no ale widelce takie są tak czy siak.
Pytanie: czy jest się czym obawiać? Już teraz jak jadę po szutrze, nie raz nie dwa słyszę jak kamyczki obijają o ramę. Normalne, na alu też tak miałem.. ale alu jednak inaczej znosi uderzenia. Myślałem, aby np. dół ramy obkleić jakąś przezroczystą folią, niemniej wtedy znów przychodzą do głowy myśli: kurde, przecież ten rower został fabrycznie właśnie do CX zrobiony więc producent chyba wie, jak to wygląda, że tam upadki i mieszanka terenowa to normalna sprawa. Ja natomiast mam w zamiarze jeździć nim cały rok - być może na zimę przezbroić napęd na jakąś upolowaną tanią używkę, co by się nie przejmować że zajadę, że rdza itp.