Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jazda pod górę.


31 odpowiedzi w tym temacie

#21 Gosc_tozik_*

Gosc_tozik_*
  • Gość

Napisano 07 marzec 2008 - 23:03

zawodowcy prawie wcale nie używają hamulców

zaowodowcy, przynajmniej na wyścigu, mogą pokonywać zakręty korzystając z całej szerokości jezdni co wybitnie podnosi prędkość na zjazdach. W normalnym ruchu musisz wyhamować lekko "na zapas" żeby mieć pewność, że cie nie "wyrzuci" na zakręcie prosto pod jadący z przeciwka a niewidoczny wcześniej samochód.
BTW - na swoim przykładzie muszę powiedzieć, że technikę zjazdu też można wyraźnie poprawić i zjeżdżać szybciej.

#22 Gosc_Jelitek_*

Gosc_Jelitek_*
  • Gość

Napisano 07 marzec 2008 - 23:29

ja zawsze podczas zjazdu mam obawe że koła stracą przyczepność podczas skręcania...

#23 sireus

sireus
  • Użytkownik
  • 69 postów
  • SkądOpole

Napisano 08 marzec 2008 - 00:36

Często i od dawna jeżdżę po górach, szosówką, bo to kocham :-D Bywam w Czechach i w okolicach Szklarskiej Poręby i Świeradowa. Pokonuje strome długie odcinki,nie rzadko 10-20 km. o średnim nachyleniu 4-8%, a dochodzącymi miejscami nawet do 20% w znacznej części na stojąco. I zapewniam was że na szczytach nie padam na "ryj" z ujechania(oczywiście ważne jest tempo) Jest to tylko kwestia indywidualnych możliwości. Robię podjazdy z wieloma ludźmi i każdy to robi inaczej (z niezłym skutkiem). A by dobrze robić podjazdy, trzeba bardzo dużo jeździć po górach i samemu sobie wypracować technikę i wytrzymałość, ot i cała tajemnica. Tajemnica szybkich zjazdów jest dokładnie taka sama. :idea: Wszelkie teoretyzowanie-oczywiście może i się przydaje, ale w bardzo niewielkim stopniu.
Widzę Bucz że się rozumiemy!!!

#24 gstachow

gstachow
  • Użytkownik
  • 8 postów
  • SkądZielona Góra

Napisano 03 czerwiec 2008 - 11:11

A co z obciazeniem kolan. Ktory sposob bardziej obciaza kolana?

#25 spros

spros
  • Użytkownik
  • 663 postów
  • Skądpolska

Napisano 03 czerwiec 2008 - 12:37

ten szybszy

#26 wunderfaust

wunderfaust
  • Użytkownik
  • 455 postów
  • Skądz neta

Napisano 03 czerwiec 2008 - 16:34

tutaj musiałby jakiś zawodowiec sie wypowiedziec. Moim skromnym zdaniem podjazd podjazdowi nierówny a i charakterystyka każdego kolarza jest inna i każdy jeździ jak jemu jest wygodnie.
Dawniej uczono jazdy "z krzyża" czyli na siedząco wtedy pracowały mięśnie pośladkowe, krzyża. Ullrich tak jeździł. Stara enerdowska szkoła. Z tym ze on praktycznie nie potrafił przyspieszyć pod górę. Podobnie jechał basso i Simoni choć ten pierwszy potrafił później stanać na pedały. Simoni też ostatnio zmienił technikę.
Te stare metody zrewolucjonizował Armstrong który mógł cały podjazd praktycznie przejechac na pedałach. jeśli dodamy do tego wysoką kadencję to możemy powiedzieć ze do takiej jazdy potrzebne sa i silne płuca i silne nogi. On nawet czasówki jechał w pedałach.
Contador tak też jeździ - choć on generalnie jeździ w ultrawysokiej kadencji pod górę. na bardzo miękkim przęłozeniu.
Krótkie podjazdy pokonuje się na stojąco. Długie na zmianę - stajac na pedałach wrzuca się twardsze przełożenie i płuca troszkę odpoczywają - za to meczą się mięśnie. jak się zmeczą - siadamy i tak w kółko. Gdyby jazda w siodle była aż tak skuteczna to nie mielibyśmy właśnie takich zawodników jak armstrong, Contador i paru innych.. O dopingu nie pisze bo to trochę inna sprawa.
nie wiem.. mi w tym roku o wiele łatwiej pokonuje się górki na pedałach. nei wiem czemu.. W zimie dużo biegałem i chodziłem - moze dlatego. Ważna jest też technika jazdy na stojąco. Jest cos takiego jak praca rąk - podciąga sie rower kierownicą i trochę zmniejsza siłę konieczną do przekręcenia korb, ale to dosć trudne przyznam

#27 Amateur_PL

Amateur_PL
  • Użytkownik
  • 54 postów
  • SkądTrzebnica

Napisano 22 czerwiec 2008 - 00:03

Ja jeżdżę na rowerze od 4 lat. Trzy lata przejeździłem na rowerze górskim po szosie.
Nie miałem w tym rowerze możliwości długiego pedałowania na podjazdach siedząc, bo rower był stary, ciężki, zaniedbany i miał zryte piasty, dlatego często wstawałem na pedała. Nawet na niedużych podjazdach za zjazdami wstawałem.

Nigdy nie mierzyłem kadencji. Teraz jeżdżę na kolarzówce... i chociaż mam przed sobą jakiś krótki podjazd (1,5-3km) który mógłbym pokonać siedząc (oczywiście z pewnymi problemami), wolę odrazu wstać na pedała... dla mnie jest to po prostu mniej męczące w dodatku uzyskuje w ten sposób lepszą prędkość jazdy... np siedząc V spada mi nawet do 8km/h a stojąc rzadko poniżej 13-15km/h.
Podobnie jest też z podjazdami za zjazdami (czyli wstaje przy szczycie choć czasami nie musze, ale przyspieszyć moge).

Podsumowując, choć jestem tutaj laikiem i jeszcze cieniasem, uważam że wszystko zależy od tego jak kto lubi, jak sie nauczy, jak przyzwyczai i jak wytrenuje swój styl...

PS: Jak bardziej stroma część podjazdu się skończy to oczywiście przysiadam :P na bardzo długim stromych częściach czasem też... choć takich jest w okolicy mało.

PS2: Sposób na stojąco jak i na siedząco jest dobry... Inaczej nie byłoby tej dyskusji =P

#28 naginator3000

naginator3000
  • Użytkownik
  • 30 postów
  • SkądBiałystok

Napisano 22 czerwiec 2008 - 14:09

Kiedy jeżdżę i chcę oszczędzać siły, podjazdy staram się brać na siedząco, trzymając ręce w najwyższym chwycie w celu ułatwienia oddychania i spokojnie i z jak najmniejszymi stratami energii podjeżdżając. Kiedy już nie zależy mi tak bardzo na oszczędzaniu to stosuję inne taktyki:
-jeśli podjazd jest długi i niezbyt stromy to przed podjazdem się trochę rozpędzam i z uzyskaną prędkością staram się dojechać mniej więcej do połowy lub do ok. 2/3 podjazdu (zależy od długości), a jak już spadnie kadencja to zrzucam na niższy bieg. Jeśli podjazd jest średnio stromy to pod koniec często staję na pedały, co by nie wytracać prędkości.
-jeśli podjazd jest stromy i dość krótki, to zazwyczaj jest on poprzedzony zjazdem. Wykorzystuję zjazd do rozbujania się do ok. 45km/h i na dużym blacie staram się dociągnąć mniej więcej do połowy, po czym zrzucam do niższy i ciągnę dalej, czasami w ostatniej fazie staję na pedały.
-taktyki dla podjazdów długich i stromych nie opracowano - takich podjazdów nie ma na Podlasiu :mrgreen:

Zauważyłem, że na pedałach podjeżdża się szybciej, ale jest to bardziej męczące na dłuższą metę (pomijając może Armstronga, który jest w stanie pokonać na stojąco chyba połowę Mont Ventoux ;-)). Stanięcie na pedały daje chwilę ulgi, gdzieś tak na 10 sek, potem jedzie się nieco ciężej niż z dupą na siodełku. Ponadto, aby zminimalizować zmęczenie przy podjeżdżaniu na stojąco należy jechać z niską kadencją i wrzucić bieg lub dwa wyżej.

Zauważyłem także, że często ostatnią fazę podjazdu (przy szczycie) lepiej pokonać ze stałą prędkością - zrzucanie na coraz niższe biegi nie przynosi pożądanych rezultatów i wcale nie męczę się mniej (może wynika to z tego, że zrzucając na coraz niższe biegi jadę coraz wolniej, więc dłużej męczę się pod górkę. Przy podjeżdżaniu szybszym wysiłek trwa krócej). Dlatego też, tak jak napisałem wyżej, na końcu średnio stromych górek podnoszę tyłek, wrzucam na wyższy i dokańczam podjazd na stojąco, co by uniknąć niepotrzebnego zrzucania na coraz większe zębatki.

Ponadto, podjeżdżając pod podjazd 15km/h można zmęczyć się bardziej niż podjeżdżając 25 (wspomniany wyżej dłuższy czas wysiłku).

A tak w ogóle sposób pokonywania wzniesień to indywidualna sprawa każdego kolarza, każdy sam powinien wypracować sobie odpowiednią, najlepszą dla niego metodę. Sławetny Lance swój sposób na górki opracowywał przez 4 czy 5 lat i w końcu wyszło, że bardzo dużo podjeżdżał stojąc.

#29 travisb

travisb
  • Użytkownik
  • 1761 postów
  • Skąd54.351 �N 18.645 �E

Napisano 22 czerwiec 2008 - 15:33

Kiedy jeżdżę i chcę oszczędzać siły, podjazdy staram się brać na siedząco, trzymając ręce w najwyższym chwycie w celu ułatwienia oddychania i spokojnie i z jak najmniejszymi stratami energii podjeżdżając. Kiedy już nie zależy mi tak bardzo na oszczędzaniu to stosuję inne taktyki:
-jeśli podjazd jest długi i niezbyt stromy to przed podjazdem się trochę rozpędzam i z uzyskaną prędkością staram się dojechać mniej więcej do połowy lub do ok. 2/3 podjazdu (zależy od długości), a jak już spadnie kadencja to zrzucam na niższy bieg. Jeśli podjazd jest średnio stromy to pod koniec często staję na pedały, co by nie wytracać prędkości.
-jeśli podjazd jest stromy i dość krótki, to zazwyczaj jest on poprzedzony zjazdem. Wykorzystuję zjazd do rozbujania się do ok. 45km/h i na dużym blacie staram się dociągnąć mniej więcej do połowy, po czym zrzucam do niższy i ciągnę dalej, czasami w ostatniej fazie staję na pedały.
-taktyki dla podjazdów długich i stromych nie opracowano - takich podjazdów nie ma na Podlasiu :mrgreen:

Zauważyłem, że na pedałach podjeżdża się szybciej, ale jest to bardziej męczące na dłuższą metę (pomijając może Armstronga, który jest w stanie pokonać na stojąco chyba połowę Mont Ventoux ;-)). Stanięcie na pedały daje chwilę ulgi, gdzieś tak na 10 sek, potem jedzie się nieco ciężej niż z dupą na siodełku. Ponadto, aby zminimalizować zmęczenie przy podjeżdżaniu na stojąco należy jechać z niską kadencją i wrzucić bieg lub dwa wyżej.

Zauważyłem także, że często ostatnią fazę podjazdu (przy szczycie) lepiej pokonać ze stałą prędkością - zrzucanie na coraz niższe biegi nie przynosi pożądanych rezultatów i wcale nie męczę się mniej (może wynika to z tego, że zrzucając na coraz niższe biegi jadę coraz wolniej, więc dłużej męczę się pod górkę. Przy podjeżdżaniu szybszym wysiłek trwa krócej). Dlatego też, tak jak napisałem wyżej, na końcu średnio stromych górek podnoszę tyłek, wrzucam na wyższy i dokańczam podjazd na stojąco, co by uniknąć niepotrzebnego zrzucania na coraz większe zębatki.

Ponadto, podjeżdżając pod podjazd 15km/h można zmęczyć się bardziej niż podjeżdżając 25 (wspomniany wyżej dłuższy czas wysiłku).

A tak w ogóle sposób pokonywania wzniesień to indywidualna sprawa każdego kolarza, każdy sam powinien wypracować sobie odpowiednią, najlepszą dla niego metodę. Sławetny Lance swój sposób na górki opracowywał przez 4 czy 5 lat i w końcu wyszło, że bardzo dużo podjeżdżał stojąc.


Zgadzam się ze wszytskim co napisaleś. Sam stosuję identyczną taktykę. Chociaż większość podjazdów pokonuję na stojąco. Przyzwyczailem się już i wygodniejsza jest dla mnie metoda Lance'a niż Ullrich'a ;)
Mam kumpla, który za każdym razem na podjeździe stara się na maxa szybko go pokonać bo jak sam mówi 'nie lubi górek i chce je jak najszybciej przejechać' ;)
Tak więc każdy ma swój sposób - jedni lubią 'piwo', inni lubią Carlsberga ;)

#30 kajoj888

kajoj888
  • Użytkownik
  • 32 postów
  • Skądostrowiec św

Napisano 12 listopad 2008 - 19:46

prawda jest taka ze kazdy wjedzie pod dany podjazd wlasna techniką...nie da sie opanowac jakiejs tam techniki wjazdu bo o tym wszystkim decyduj tylko twoje sily!...

#31 Gosc_kosai_*

Gosc_kosai_*
  • Gość

Napisano 14 listopad 2008 - 00:07

Mam kumpla, który za każdym razem na podjeździe stara się na maxa szybko go pokonać bo jak sam mówi 'nie lubi górek i chce je jak najszybciej przejechać' ;)
Tak więc każdy ma swój sposób - jedni lubią 'piwo', inni lubią Carlsberga ;)


Hehe ciekawe jaką przybiera taktykę jak kończą się górki z zaczynają góry :-)

A wracając do tematu, to z własnych obserwacji ( pulsometr w liczniku) mogę dodać, że podczas jazdy w stójce bardzo szybko podnosi się tętno i po prostu długo tak się pociągnąć nie da, mimo że z początku taka jazda wydaje się przynosić pewną ulgę. (Pomijam tu przypadek Armstronga ;-) ) Stając na pedałach łatwo wyznaczyć swój HRmax, wystarczy jechać tak do oporu :->

#32 kajoj888

kajoj888
  • Użytkownik
  • 32 postów
  • Skądostrowiec św

Napisano 14 listopad 2008 - 10:16

wlasnie ^^ Armstrong !!! http://pl.youtube.co...feature=related

on jednak tez byl czlowiekiem...



Dodaj odpowiedź