Witam. dostałem rower od ojca (sam go składał) i ma w nim siodełko własnie san marco. Niby dał za nie dużo pieniędzy i firma podobno tez dobra a jest twarde, ze po wczorajszej jeździe nie moge dzis wsiąść na rower. Co jest z tymi siodełkami? i dlaczego takie drogie i dobre skoro tak niewygodnie sie jezdzi?
EDIT:
Od razu mowie ze takie siodełko mam w rowerze MTB. bo w szosówce mam inne.
Wiesz każda pupa jest inna, generalnie kilka jazd i powinieneś się przyzwyczaić. Może się też okazać że to siodełko nie pasuje do anatomii Twojej pupy.
Płacisz głównie za technologię i materiały z których jest siodełko wykonane.
Na przykład w moim przypadku im twardsze siodełko tym lepiej - bo im miększe siodło tym większe pole ucisku na okolice pupska, a ciężar ciała powinien opierać się na kościach kulszowych.
chwalek93 kwestia paru jazd i dupsko się przyzwyczai. Możliwe, że nie i wtedy musisz zmienić. Tak jak Jelitek napisał, płacisz za wykonanie, wagę itp. Twardość nie ma tutaj nic do rzeczy. Miałem żelowe, miękkie i była dosłownie masakra. Kolejne dwa żelowe okazały się też porażką. Do tego wszystkie były z otworem. Dorwałem twardego i bez otworu Antaresa i jest OK. Jak sam widzisz twarde nie znaczy złe do jazdy.
No i pozostaje jeszcze kwestia tego, czy jeździsz w spodenkach z wkładką, a jeśli tak, to co to za wkładka. Zrobiłem sporo kilometrów na SKNie (też od San Marco), które ma opinię prawdziwej dechy ;-) a tyłek się nie skarżył. Siodełko to niestety kwestia indywidualna i tak jak jednemu może pasować model X, tak drugi może stwierdzić, że kompletnie się na tym nie da jeździć.
Nie, porażka. Z racji tego otworu ciężar ciała przenoszony jest przez mniejszą powierzchnie. Miałem dwa siodła z systemem flow, obydwu pozbyłem się z radością.