Most Świętokszyski - szosowcy uwaga!
#1
Napisano 19 czerwiec 2008 - 16:22
Otóż dylatacje są w formie stalowych grzebieni zachodzących na siebie. Odstępy między nimi są takie ze koło od kolażówki wpada wręcz idealnie. I jak juz wpadnie to wali w stalowy kant.
Skonczyło sie przebitą przednią dętką i prawie bym sie wywalił, a za mną jadące samochody. Dobrze ze byłem na tyle przytomny ze przyheblowałem na widok tego cuda, a byłem rozpędzony z ulicy świętokszyskiej, a tam jest dobrze z górki.
Pewnie Warszawioki juz o tym wiedzą, ale ja jako przyjezdny nieźle sie nadziałem, proponuj uważać :mrgreen:
#9
Napisano 19 czerwiec 2008 - 22:25
Jasne, ja wiem że konstrukcyjnie taki element jest niezbędny ale można to inaczej załatwić, pod kątem, bez tak paskudnych luzów.
Swoją drogą na ścieżce jest mało przyjemny rowek. Gdzie mu tam do tego koszmaru, ale tak czy inaczej most Świętokrzyski, to nie jest coś zbudowanego specjalnie z myślą o szosowcach.
#10
Napisano 20 czerwiec 2008 - 08:26
a co do tego po co taka dylatacja ... a i owszem potrzebna ale powszechniejsze jest robienie jej w postaci poprzecznych szczelin szerowkosci kolo 2 cm co jakies 10 m jedzie sie jak po podkladach kolejowych ale bardziej rowerfriendly:)
#11 Gosc_hru_*
Napisano 20 czerwiec 2008 - 09:31
podobny "system" jest w Gdansku jak sie jedzie w kierunku na Westrplatte most jak co drugi w tym kraju im. JP II dziury szerokości z 5 cm masakra
a co do tego po co taka dylatacja ... a i owszem potrzebna ale powszechniejsze jest robienie jej w postaci poprzecznych szczelin szerowkosci kolo 2 cm co jakies 10 m jedzie sie jak po podkladach kolejowych ale bardziej rowerfriendly:)
Kolega wspomniał tu o typowych szczelinach dytalatycyjnych charakteryzujących samą jezdnię, drogę. Tam chodzi tylko o rozkurczliwość nawierzchni. Zaś te grzebienie to jednak konstrukcja mostowa. W życiu nikomu by do łba nie wpadło że tędy bedzie jechał kolarz na 23mm i że może tam wpaść i nawet nie za bardzo mnie to dziwi.
#12
Napisano 20 czerwiec 2008 - 09:36
i niestety pech chcial ze sie tam jeden wacpan wywrocil
co do tych szcelin na Świetokrzyskim rada jest taka zeby przejechac je jak najbardziej pod skosem (taki slalomik na pasie trza zrobic) tak jak przy mijanu szyn tramwajowych tez im bardziej prostopadle tym lepiej
kiedys udalo mi sie przecinac szyny kolejowe rownolegle ;]
mozna zgadnac jak sie to skonczylo ;]
#13
Napisano 20 czerwiec 2008 - 09:48
bo to jest po to aby most się mógł wydłużyć w tedy gdy jest ciepło i skrucić gdy zimno. to się nazywa rozszerzalność temperaturowa. coś ze szkoły pamiętam z fizy
Widzę ze nie jestem sam, inni tez sie na to nadziali :mrgreen:
Rozszeżalność temperaturowa to nie wszystko, most pracuje pod wpływem obciązenia. W dodatku jest to most wiszący, który ma prawo sie troche bujac. Konieczny jest luz na dylatacjach. Większośc konstrukcji ma wypełnienia z masy bitumicznej, a tu bebechy na wierzchu............
Odnośnie ścieżek rowerowych - nie dość ze piesi cholernie lubią czerwoną kostkę bo chodzenie po szarej im sie znudziło, to rowerzyści dymają pod prąd mimo znaków ruchu jednokierunkowego. Juz wole tłuc sie ulicami, daleko od prawej strony, kierowcy trabią ale nie zepchną do rowu...... :!:
#15
Napisano 20 czerwiec 2008 - 15:00
dokladnie, srodkiem pasa dajemyJuz wole tłuc sie ulicami, daleko od prawej strony, kierowcy trabią ale nie zepchną do rowu...... :!:
Bo inaczej sie nie da. Jezdze blisko środka, juz mi sie nie wepcha nikt na chama, wyprzedzi jak ma wolny lewy pas albo jak ja mu pozwole.
Dojeżdzam do pracy do warszawy 70km z Garwolina, i od Zakrętu do samego centrum są takie jaja ze az mam ochote jeździć z łancuchem krowim i walić po maskach.
Próbubowałem przez Józefów i Międzylesie, ale tam znowu wąsko i jeszcze gorzej.
Chyba najlepiej sie dotłuc do Płowieckiej, wystrzelić na siekierkowską, a potem nadwislanką do mostu świętokszyskiego. Pracuję w biurowcu na placu piłsudskiego. I tu własnie rozbraja mnie ten most :-?
#16
Napisano 20 czerwiec 2008 - 15:48
#17
Napisano 20 czerwiec 2008 - 16:09
Situ, jeżdzisz codziennie do pracy z Garwolina do wawy na rowerze???? To szczerze mówiąc kłaniam się nisko. Droga nr.17 fakt że równy asfalt i szeroki "margines" ale strasznie monotonna. I w większości odsłonięta{ ile razy jechałem tamtędy do Kazimierza-zawsze wiatr.} A póżniej jeszcze niemiły odcinek od Zakrętu do Płowieckiej. Naprawdę czapki z głów.
Nie codziennie. Pracuje w ochronie w trybie 24/48 lub 36/36. Jade na 7 rano do pracy, odklepuje 24 i wracam o 7 rano do domu. W pracy 8 godzin jestem na nogach.... Oczywiscie jak gówniana pogoda to autobusem. Ale koło 1000km mięsięcznie jeżdząc do pracy łykam, plus 800 na treningach w garwolinie.
Wiatr to jest w morde albo z boku...... a po 24h w robocie gdzie spania niewiele meczyć sie 70km z wiatrem to naprawde trzeba zdrowego pojeba jak ja :mrgreen:
#18
Napisano 21 czerwiec 2008 - 09:08
Co do studzienek typu [IIII] to one jakoś zawsze na złość równolegle do krawedzi drogi są kładzione
swoją droga zatanawiam się czy to bezmyślnosc czy już złośliwosć? chyba złośliwosc jesli dodać do tego że wszędzie gdzie widze chodnik podzielony na część piesza i rowerową to wszytskie słupy, studzienki i inne takie są na połówce przeznaczonej na ściezkę
#19
Napisano 21 czerwiec 2008 - 21:34
swoją droga zatanawiam się czy to bezmyślnosc czy już złośliwosć? chyba złośliwosc jesli dodać do tego że wszędzie gdzie widze chodnik podzielony na część piesza i rowerową to wszytskie słupy, studzienki i inne takie są na połówce przeznaczonej na ściezkę
ludzie, bo to Polska wlasnie... :-/
#20
Napisano 22 czerwiec 2008 - 11:50
Przypomina mi się inne zdarzenie. Na początku maja wyskoczyłem pod Łódź na grilla do znajomych. PO drodze, w Skierniewicach, podjechałem na dworzec - uznałem, że jeśli przejadę część trasy pociągiem to zaoszczędzę trochę czasu.
BYł pociąg, a jakże, tylko nie zdążyłem do niego wsiąść. Dlaczego?
1. WSZYSTKIE wyjścia z dworca na peron były w remoncie - jednocześnie.
2. Pociąg odchodził z toru, na który przejść można było po kładce zawieszanej pod wiaduktem.
3. Kładka też była w remoncie - tak, że akurat wszystkie przejścia były zamknięte.
4. Żeby przejść na tor nr2, trzeba było cofnąć się do wiaduktu, przejechać nim dłuższy kawałek i odnaleźć zejście na drugą stronę - w sumie kawałek wycieczki.
Napisałem skargę do kretyna, który tak zorganizował remont...przynajmniej tyle mogłem zrobić.