Wasze najgorsze chwile
#1
Napisano 25 luty 2007 - 13:41
Jako pierwszy mogę opisać swoją przygodę, która wcale nie była miła. Otóż było to w zeszłym tyg już wracałem z przejażdżki temper była rekordowo niska ( odczuwalna -10, szaleństwo pokierowało mną żeby się przejechać). Tak więc jestem już w mieście na drodze rowerowej która krzyżuje się z droggą po której jedzie samochód. Więc zatrzymuję się i chcę ściągnąć nogę z pedała niestety zapominam że mam system looka i wpięte buty, co oczywiście kończy się stratą równowagi ( naszczęście w ost chwili wypiąłem buta ale i tak już prawie leżałem) muszę dodać że na przystanku było dużo osób i trochę się speszyłem chciałem, więc szybko odjechać ale... niestety łańcuch mi spadł, byłem sfrustrowany było zimno i chciałem już odjechać no i też tak zrobiłem tylko że dopiero w połowie drogi spostrzegłem się że wjechałem w drogę jednokierunkową... oczywiście jakby tego było mało pod prąd, naszczęście nic się nie stało ale mam uraz. Swoją drogą nie wiedziałem że to droga jednokierunkowa a wjeżdżając w nią ze ścieżki rowerowej nie było znaku, jest ustawiony przy ulicy i widzoczny dla samochodów. Byłem naprawdę załamany wkurzony i speszony. To nie był dobry dzień.
- EuzeniO lubi to
#2
Napisano 25 luty 2007 - 16:48
#3
Napisano 25 luty 2007 - 18:06
#4
Napisano 25 luty 2007 - 18:59
szczegolnie jak sie pojedzie gdzies na jakies zadupie :-)
#5
Napisano 25 luty 2007 - 19:44
#6
Napisano 25 luty 2007 - 21:03
blokami pomykam 20 km szoską...
chyba od razu bym rzucił się pod tir-a :-)
chwil najgorszych było kilka ale na mtb - gleba na lodzie przy próbie wskoczenia na
wysoki krawężnk - rozdarta rękawica i rajtuzy, generalnie poobijany;
druga gleba po wymuszonym przez autko zjeździe ze ścieżki rowerowej na rozplantowaną
ziemię - klasyczne OTB z wpiętym rowerem, efekt min. pęknięte żebro od kiery i bolesność przy oddychaniu przez dłuższy czas
a-ha i jeszcze panika na zjeździe Sybiraków (gorzowiacy kumają o co chodzi) na kolarce
jako świeży nie mogłem sprawnie zahamować hehe ale budda czuwał
#7
Napisano 25 luty 2007 - 21:13
Mi się naszczęście nic nie stało. W BH poszło tylne koło (złamane), rama (złamana) i wiele odrapań... :!: Nie polecam takich zabaw! :!:
* czasami mówią na tenfragment że to niby jest DK1, ale to nie jest Jedynka - tu ruch jest większy. Jest to chyba jej stara trasa bo teraz DK1 leci obwodincą GOPu.
#8 Gosc_Bartek_*
Napisano 25 luty 2007 - 21:57
Ponad cztery lata temu powrót rowerkiem z pracy. Gość jadący z przeciwka myślał, że zdąży skręcić w lewo przede mną, ja nie zdążyłem zahamować, ani go ominąć i ... obudziłem się w szpitalu. Wieloodłamowe złamanie panewki stawu biodrowego, zwichnięty bark, wstrząs mózgu i ogólne potłuczenia. Potem dwie operacje, miesiąc leżenia w szpitalu na wyciągu, kolejne dwa miesiące leżenia w domu, nauka chodzenia od nowa, śruby i druty na stałe i takie tam atrakcje. Generalnie jestem wdzięczny lekarzom, że mnie poskręcali do kupy i mogę jakoś dalej funkcjonować. Niestety tak to już jest, że trzeba naprawdę uważać, nawet jak jest to zwykły powrót z pracy do domu i robiło się to setki razy.
... aha nie miałem kasku. Ciekawe, czy przynajmniej głowa ucierpiałaby mniej ? Teraz raczej jeżdżę w kasku.
Ufffff, ale się pożaliłem, no ale nie ja wymyśliłem ten temat. Pozdrawiam
#9
Napisano 26 luty 2007 - 15:48
Ja jechałem 100% wbrew zasadą, rozsądku i prawa :/
#10
Napisano 30 marzec 2007 - 15:15
Nowiuśki rower - 2 miesiące dopiero miał.
Już w Bielsku łapałem 2 razy gumę, do tego upał. W końcu Żar zdobyty, choć w stylu raczej rozpaczliwym, zjeżdżam ze szczytu i na końcu najbardziej stromego odcinka, na zakręcie łapię gumę w przednim kole. No i fruwanko. Lewa noga, lewa ręka zdarte do żywego, dupsko z lewej strony wychodzi spod rozdartych spodenek. Do tego robi się późnawo i pociąg w Żywcu zagrożony. Tego dnia 4 razy łatalem "przednie koło" !
#11 Gosc_Jelitek_*
Napisano 02 kwiecień 2007 - 18:45
BTW. Witaj Apache71! Fajnie że Ty tutaj też jesteś :-)
#12 Gosc_Qba_*
Napisano 05 kwiecień 2007 - 21:11
#13
Napisano 08 kwiecień 2007 - 10:06
pozdrawiam i zycze wszystkim bezpiecznej jazdy.
#14
Napisano 08 kwiecień 2007 - 12:48
ktoś już pisał o tej trasie - DK1, tyle że nie w GOPie lecz wlot do Łodzi od południa, nie ma tam żadnych ograniczeń dla rowerów i wracałem sobie na góralu poboczem [szerokim że dwóch cyklistów może tam się mijać bez wjechania na pas ruchu] wracając z całkiem długiej eskapady po lasach, byłem co prawda solidnie zmęczony ale cisnąłem koło 30kmh żeby zdążyć na wieczorną imprezę...
tuż przed Łodzią za Rzgowem jest wiadukt, zjeżdżając zeń dokręciłem i zrównał się ze mną niewiele szybciej jadący TIR z Ukrainy... kolesiowi widocznie się nudziło gdyż stwierdził że zjedzie sobie na pobocze, szybka ucieczka do rowu przy przeszło czterech dychach. przywaliłem solidnie głową w ziemię, ale kask załatwił sprawę, miałem tylko trochę lewą nogę poodzieraną bo rower się po niej przetarł.
2. kask
zimowe zabawy w lesie nie zawsze są bezpieczne, szczególnie gdy nagle wjeżdżamy na drogę która w teorii była kiedyś odśnieżona i z kopnego, ale niezbyt głębokiego śniegu w którym mieliśmy sporo przyczepności wpadamy w ubity śnieg przemieszany z lodem, pierwszy lepszy zakręt i rower mimo skrętu kierownicy jedzie prosto, niewiele myśląc próbowałem zahamować... i wybrałem oba hamulce - przednie koło zblokowane i lecę już bez roweru w drzewo... znów uderzenie głową, tym razem jednak odczuwałem dłuższy czas strzykanie w odcinku szyjnym kręgosłupa, wg lekarzy było wszystko ok i faktycznie po paru miesiącach się unormowało.
teraz mam trzeci kask, znów taki sam i mam nadzieję że pozostanie mi wierny aż do czasu naturalnego zużycia a nie kolejnego wypadku.
#15
Napisano 05 maj 2007 - 14:48
Wracajac z treningu wjazd do miasta, to stromy zjazd z góry, więc na liczniku blisko 6 dych. Zbliżając się do skrzyżowania ( ja mam pierwszeństwo), widzę z przeciwka busa (merca) zamierzajacego skrecić w lewo, a za nim jeszcze żuka na tym samym pasie. Merc wymusił na mnie pierwszeństwo, ale odległość była na tyle spora, że nie zrobiło to na mnie wrażenia. Ręce jednak odruchowo powędrowały na klamki hamulców. I to okazało się zbawienne, bo żuk oczywiście podążył w ślad za mercem, a ja natychmiast po hamulcach. Dziadek z żuka w ostatniej chwili mnie zobaczył i zorientował się, że wymusił pierwszeństwo. Też dał ostro po hamulcach i zatrzymał auto na środku skrzyżowania. Błyskawiczny ruch ciałem i ominąłem go szczęśliwie, ale strachu się najadłem :shock: .
pozdro horny
#16 Gosc_Jelitek_*
Napisano 06 maj 2007 - 21:35
Ostatnio babka mi wyjechała, stała pod sklepem po prawej stronie jezdni i nagle wyjechała mi na czołówkę, nie wiem czy mnie nie zauważyła, ale szybko odbiłem na przeciwny pas, tyle koło mi się zablokowało i poślizgiem wyszedłem z tego jakoś, żałuję że pojechałem dalej bo przydałoby się kobiecie trochę nawciskać by czasem użyła wzroku.
#17
Napisano 06 maj 2007 - 22:22
jadę sobie ostatnio po mieście ulicą, wzdłuż wiedzie nowa ścieżka rowerowa (wiem, że powinienem jechać ścieżką) za mną trąbi autobus i kierowca klnie we wszystkich znanych światu językach, na zatoczce podjeżdżam i mówię spokojnie, że ja na szosówce a ścieżka jest posiekana uliczkami dojazdowymi i debile odpowiedzialni za to fundneli pięciocentymetrowe krawężniki (na góralu bym się nie przejął ale szosa to szosa), wiecie co usłyszałem? "To se pan kup inny rower albo na piechote chodź! noż ja p****** myślałem że mu twarz w kierownicę wkomponuję... normalnie brak słów dla takich debili!
Wymaga się od nas żebyśmy w miarę możliwości korzystali ze ścieżek, ok ale niech te ścieżki nadają się do jazdy!
#18 Gosc_Jelitek_*
Napisano 06 maj 2007 - 22:37
-pobocze jest w fatalnym stanie i na szosówce no po prostu nie da sie jechać
-rowerzysta ma prawo jechać jeden metr od krawędzi
-powinien zachować odstęp 1m od rowerzysty podczas wyprzedzania
#19
Napisano 07 maj 2007 - 08:38
Wracając do tematu... Kilka dni temu miałem inną od Waszych "nieciekawą chwilę". Wracając do domu w lesie chciałem na chwilę się zatrzymać (silna potrzeba :-D ) i zatrzymałem się wypiąłem prawą nogę i... przechyliło mnie na lewą stronę :mrgreen: lewą nogę wypiąłem ale już za późno - prawie przy zaliczeniu gleby. Pewnie część winy stała po stronie silnego wiatru ale ja do tej pory NIGDY nie wywróciłem się przez spd. W ogóle nie wywróciłem się na szosówce! Pamiętam przed zakupem spd czytałem ostrzeżenia, że nie ma się co przejmować każdy się wywraca przy nauce, nawet sprzedawca tak mi mówił a mi się to nie zdarzyło ani razu no i teraz niestety.. zdarzyło się. Nikt mnie nie widział, było to w lesie no ale jakoś mi źle z tą myślą :-/
#20
Napisano 07 maj 2007 - 08:54
W przeciwieństwie do Łukasza, ja zawsze 1 raz w roku zaliczałem glebę. Podkreślam czas przeszły, bo na szosówce jeszcze nigdy.... i niech tak zostanie. Nawet trochę zadowolony byłem, jak miało to miejsce na samym poczatku sezonu, bo miałem z głowy :mrgreen: .
Najpoważniejszy upadek zaliczyłem kilka lat temu podczas dosyć stromego, a więc szybkiego zjazdu w lesie. Miedzy szprychy, a widelec wpadł mi kawał kija. Zablokowało przednie koło, a ja wywinąłem kozła. Widelec całkowicie pokrzywony, do wymiany. Mnie na szczęście, nie stało się nic poważnego. W związku z tym, że nie dało się jechać, ciągnąłem rower na tylnym kółku kilka kilometrów pieszo :cry: .
pozdro horny