Skocz do zawartości


kilka prawd o trenowaniu i otoczce tego


167 odpowiedzi w tym temacie

#41 radon

radon
  • Użytkownik
  • 75 postów
  • SkądPolska

Napisano 02 kwiecień 2013 - 23:14

Badania wydolnościowe, progi beztlenowe, pomiar tętna i mocy. Właściwie cztery pojęcia, aspekty a problemów, pytań i niewiadomych na całe życie:)

Kilka zdań ode mnie, może komuś się przyda. Gdyby mi ktoś to wcześniej napisał, wiedziałbym w którą stronę drążyć temat, gdzie szukać i pewnie szybciej miałbym formę o jakiej zawsze marzyłem. Ale z drugiej strony - wszystko przede mną:)

W poprzednich latach sam robiłem 20 i 60 min czasówki dla oszacowania progu beztlenowego. Pomiar tętna i heja. Od dwóch lat testy z pomiarem mocy (power tap), tętna i pomiarem zakwaszenia. Wychodziło mi tam jakiś próg beztlenowy który później męczyłem na treningach. Ale co z tego skoro (w pierwszych latach) z testu miałem ten próg np przy 174 hr a na treningach raz jechałem w miarę komfortowo przy tej wartości a innym razem prawie umierałem. Tętno jest bardzo zmienne.

Przy power tapie było trochę lepiej - choć czasem 350W było o wiele ciężej przepchać przez 5 min niż innym razem. Człowiek głupiał i wciąż nie wiedział o co chodzi.

Kiedyś ktoś na jednym z for napisał, że Friel ("biblia treningu kolarza górskiego") to bajkopisarz. Nie wiedziałem wtedy o co chodzi. Przecież tyle tam mądrości i tak fajnie wszystko wyjaśnione. Od czasu kiedy zacząłem jeździć według tej książki poprawiłem się na tyle aby przyjeżdżać w 20 maratonu mtb na mega. Gy do tego doszedł pomiar mocy i zakwaszenia wszedłem do pierwszej 10 a bywało nawet podium.

Ale w pewnym momencie nie wiedziałem już co alej robić aby się nadal rozwijać. Niemal co dzień czytałem w sieci i wyszukiwałem nowe wiadomości o treningach i fizjologii. Często pisałem wiadomości do autorów artykułów które przeczytałem a których do końca nie rozumiałem. Często byli to znani trenerzy i wybitni polscy fizjolodzy. (nawiasem mówiąc pozytywnie zaskoczyła mnie ich chęć do odpowiadania na moje maile)

I jakoś tak wyszło, że trafiłem na bardzo ciekawe informacje. Niewiarygodne ale bardzo ciekawe. Dowiadywałem się coraz więcej i więcej. W kilka tygodni mój świat i cała wiedza na temat treningu stanęła na głowie. I właśnie wtedy zrozumiałem, co oznaczało że "Friel to bajkopisarz". Dziś w dużym stopniu się z tym zgadzam.

Gdy ułożyłem sobie i kilku osobom którym pomagam plan treningowy według nowych zasad i wiedzy to mało z rowerów nie pospadali. Ja sam nie bardzo mogłem sobie wyobrazić taki trening zwłaszcza w okresie zimowym ale kto nie próbuje ten nie ma :)

Co do Friela to przede wszystkim podział na strefy treningowe - co jest chyba najważniejsza kwestią jeśli chodzi o układanie planów treningowych - jest bez sensu. Zupełnie bez sensu. Podział na 4 strefy intensywności od zera do progu mleczanowego nie ma żadnego uzasadnienia. W ogóle podział na strefy według tętna są bez sensu. Są zbyt wielkie wahania aby miało to jakieś uzasadnienie.

Jedynym kryterium jeśli chodzi o intensywność wysiłku są zmiany zachodzące w organizmie a dokładniej to z jakich źródeł energetycznych pochodzi energia. I w 90% przypadków na tym opierać powinien się trening jeśli ma przynieść oczekiwane rezultaty.

Po pierwszych treningach w listopadzie stwierdziłem, ze całe to kolarstwo jest chore, że niemożliwe aby tak to miało wyglądać, że dotychczas to była tylko zabawa i że raczej nie dam rady. Znajomi mieli podobne wrażenia i obawy. Zgadaliśmy się, że jednak ryzykujemy i choćbyśmy mieli poumierać na treningach to robimy wszystko według planu... Okazało się, że treningi które wcześniej miałem zakodowane (głównie przez Friela, i nasze czasopisma rowerowe) jako najbardziej męczące i obciążające organizm faktycznie takie są... ale tylko przez chwilę, tylko na treningu. Ogólnie mają dużo mniejszy wpływ na zmęczenie niż uważane za lekkie treningi "wytrzymałości" "bazowe" lub "podprogowe" czy jak je tam kto nazywa.

Po dwóch miesiącach już nikt nie wyobrażał sobie powrotu do wcześniejszych metod, a początkowy horror spowodowany był po prostu niezaadaptowaniem organizmów do nowych treningów i form ich realizacji. Treningi wykonywane teraz różnią się w 90-95% od tych wykonywanych jeszcze 2 lata temu. Najlepsze, że kilka miesięcy temu miałem możliwość zerknięcia na plan treningowy jednego z najlepszych zawodników polskiego MTB. Bardzo się nie zdziwiłem, gdy zobaczyłem, że jest uderzająco podobny do mojego (oczywiście pod kątem ćwiczeń, kolejności i intensywności bo czas i ilość powt i interwałów oczywiście miał większy - stosownie do swoich możliwości)

Najgorsze, że przez kilka lat budowałem sobie obraz całego tego treningu na błędnych informacjach. Głównie nasze czasopisma jak MR i BB czasami piszą takie durnoty, że strach czytać. Ale widać taka wiedza nie jest powszechnie dostępna i wielu ludzi traci czasem wiele tat na to aby nic nie osiągnąć. Smutne to.

To samo fora internetowe - jak czytam część wypowiedzi to śmiać mi się teraz chce - choć wiem, że nie jest to spowodowane jakąś bezmyślnością czy złośliwością tylko niewiedzą. Albo wręcz pewnością, że to co ktoś pisze uważa za pewnik. Tak jak ja swoje treningi jakiś czas temu.

#42 Gosc_Rzysko_*

Gosc_Rzysko_*
  • Gość

Napisano 03 kwiecień 2013 - 05:04

Z treningami zbyt mocnymi radzę uważać i nie jeździć do "umarcia",
robiłem przez cały styczeń/luty do połowy marca, codziennie tabatę raz/dwa razy musiałem ją powtarzać w jednym dniu.
Adaptacja płuc ≠ adaptacji klatki piersiowej co w połączeniu daje zajebiście konkretne bule serca i krytycznie niski puls.
Teraz już tego nie odczuwam i absolutnie nie rezygnuje z tabaty, uczy organizm korzystać z tego co jest mu potrzebne w jak najwydajniejszej postaci...
Na pewno tabata po tygodniu jest mniej męcząca i mimo iż łączyłem po czwartym tygodniu godzinę jazdy na progu beztlen. i tabatę to zmęczenie było istotnie niskie -porównując do trenowania godziny "Mosinki"(-dla wtajemniczonych).

Testy 30min robię co niedziela -pisał o tym qviateq97 i faktycznie trzeba to robić często, zmiany z tygodnia na tydzień były bardzo widoczne -np. próg tlenowy na przestrzeni tygodni 184.4 - 174.1 - 174.0 - 185.6bpm przy czym ostatni pomiar obarczony wspomnianą zmianą treningu - 1h na ostatnio zmierzonym progu +Tabata

#43 travisb

travisb
  • Użytkownik
  • 1761 postów
  • Skąd54.351 �N 18.645 �E

Napisano 03 kwiecień 2013 - 06:52

robiłem przez cały styczeń/luty do połowy marca, codziennie tabatę raz/dwa razy musiałem ją powtarzać w jednym dniu.

:!: :?: :!:
OK ... nie mam pytań :shock:
Rzysko, możesz się zgłosić do jakiegoś ośrodka badań jako królik doświadczalny, bo nie sądzę, żeby ktoś dotychczas pokusił się o takie eksperymenty na sobie ...

#44 puchaty

puchaty
  • Użytkownik
  • 787 postów
  • SkądGdynia

Napisano 03 kwiecień 2013 - 07:31

Jedynym kryterium jeśli chodzi o intensywność wysiłku są zmiany zachodzące w organizmie a dokładniej to z jakich źródeł energetycznych pochodzi energia. I w 90% przypadków na tym opierać powinien się trening jeśli ma przynieść oczekiwane rezultaty.


Mógłbyś rozwinąć trochę tą tezę? Bardzo intrygujący ten Twój post ale niewiele wskazówek.
  • ZwyklyKoles lubi to

#45 Gosc_Rzysko_*

Gosc_Rzysko_*
  • Gość

Napisano 03 kwiecień 2013 - 08:10

Cavendish robił/robi tabate, kilkukrotnie w ciągu tygodnia, seriami i...? I nic...

puchaty Chodzi oto że jak trenujesz za długo efekt jest odwrotny, a zamiast inwestować w rozwój, inwestujesz w przeżycie treningu - tak to odebrałem.
Podstawowe paliwo mięśni to węgiel nie ma sensu trenować jak już go nie masz, lepiej odpuścić na 10min zjeść coś konkretnego i znowu wbić na 40min.
Ostatni trening Sky 200km czasówka i co 50km 1h(60min) przerwy na jedzenie...
Poza tym jak wytrenujesz tabatą gospodarkę węgla, przy czym inaczej jak tabatą tego nie zrobisz (na moją "ograniczoną" wiedzę), możesz liczyć na większy komfort jazdy w peletonie bo łatwiej ci będzie uzupełnić utracony wolniej węgiel i wytrzymać skoki mając odpowiednie paliwo a niżeli tłuszcz...

Tu poniekąd muszę oddać pałeczkę dawnemu trenerowi, prowadził treningi maksymalnie do pełnej godziny... :roll:

#46 krzychoo

krzychoo
  • Użytkownik
  • 42 postów
  • SkądPomorskie

Napisano 03 kwiecień 2013 - 09:23

radon czy mógłbyś rozwinąć temat i napisać coś więcej - sporo więcej - o Twoich metodach treningowych ?

Zaciekawiło mnie to bardzo, pewnie nie tylko mnie.

#47 Akitigra

Akitigra
  • Użytkownik
  • 175 postów
  • SkądWrocław

Napisano 03 kwiecień 2013 - 10:27

Radon pewnie ma na myśli "Fizjologiczne podstawy treningu w kolarstwie górskim" Zatonia i Hebiszów

#48 mess

mess

    tłuścioszek

  • Użytkownik
  • 2692 postów
  • SkądWarszawa

Napisano 03 kwiecień 2013 - 11:16

radon, ludzie stosuja friela nie dlatego, że jest najlepszy, tylko dlatego, że:

1. Jest oparty na pulsie (najtańsze rozwiązanie) i kow (nie trzeba zadnego sprzetu)
2. Jest w bardzo prosty sposób opisane jak stworzyć plan biorąc pod uwagę wiele czynników
3. Jest skuteczny (a to czy jest coś innego co pozwala osiągnąć więcej w krótszym lub porównywalnym czasie to już inna sprawa)

Zaprzeczysz temu? :)

Jak ćwiczyłeś wg friela, to stosowałeś się w 100% do tego co pisze? określałeś kow po każdym treningu? Dokonywałeś modyfikacji w istniejącym już planie na podstawie kow innego niż spodziewane? Skupiłeś się na poprawieniu najsłabszych cech które wyszły z formularza? Plan friela zakłada, że do każdego treningu podchodzisz "odpowiednio" (co nie jest równe "w pełni") wypoczęty, jeżeli jest inaczej, tzn że gdzieś popełniłeś błąd(nawiązuję do Twojego zarzutu odnośnie pulsu). Po prostu ciekawi mnie, w jakim stopniu pracowałeś zgodnie z jego założeniami, a w jakim stopniu uznałeś, że np to Ci nie jest potrzebne, a tu się myli itp itd

Na temat planów z MG czy BB się nie wypowiadam, widziałem kilku znajomych którzy je stosowali, jak dla mnie plan dla każdego to plan dla nikogo, friel przynajmniej uczy budować plan konkretnie pod siebie.

Napisz też coś więcej na temat swojego treningu, możesz pomóc wielu osobom tutaj :) (ewentualnie napisz gdzie szukać informacji, rzuć jakieś hasła) Dodasz kolejny punkt widzenia, friel przecież to tylko jedna z wielu metod treningowych ;) Czy można trenować precyzyjnie Twoim sposobem bez pomiaru mocy czy laktatomierza? (a może w ogóle konieczne są specjalistyczne badania?)
Czy Twój plan sprawdzi się tak samo w przypadku dłuższych(90km+) i krótszych(<40km) dystansów? Jaka jest charakterystyka/tendencja intensywności i objętości biorąc pod uwage kolejne dni/tygodnie/miesiące? Opiera sie na periodyzacji? czy jest bardziej "elastyczny"?

#49 radon

radon
  • Użytkownik
  • 75 postów
  • SkądPolska

Napisano 03 kwiecień 2013 - 11:48

poniższy post napisałem przed przeczytaniem powyższego postu Kolegi mess
czyli odnosi się do wcześniejszych postów. Na pytania mess postaram się napisać wieczorem jeśli znajdę chwilę, teraz uciekam na trening.

Tą książkę oczywiście także przeczytałem, bardzo ciekawa ale raczej dla mocno wtajemniczonych w fizjologię. Mam to szczęście posiadać bliską osobę po fizjologii, sam też przez to mam już sporo w głowie na ten temat. A w książce nie znajdziemy żadnych planów czy gotowych reguł za to średnio na 100 słów 70 z nich to słowa typu ATP, glikoliza, przemiany fosfagenowe, UCP3, mioglobina, mitochondria itp.

Co do metod treningowych oczywiście nie sposób tutaj napisać nawet ułamka całości. Jak człowiek przez kilka miesięcy codziennie dowiaduje się czegoś nowego to naprawdę trochę się tego nazbiera.

Ale główną różnicą w porównaniu do Friela itp są właśnie strefy treningowe. To znaczy teraz praktycznie na żadnym treningu nie korzystam z żadnych stref. Ani tętna ani mocy. Trening mogę zrobić bez pulsometru i bez power tapa i mieć pewność, że wykonałem go na 100% poprawnie i z odpowiednią intensywnością. Organizm sam troszczy się o to aby to było właściwa intensywność. Najważniejszym kryterium jest czas poszczególnych odcinków, tempówek, interwałów. I oczywiście czas przerw miedzy nimi - a to ma obrzydliwie wielkie znaczenie. Robiąc te same powtórzenia ale stosując różne przerwy trenujemy zupełnie coś innego.

Jest mnóstwo rzeczy których nigdzie nie da się przeczytać, nikt o nich nie mówi a są można powiedzieć podstawami treningu - nie łączenie na jednym treningu różnych ćwiczeń, obowiązkowa przerwa po rozgrzewce, sposób rozjazdów po treningu, odpowiednia kolejność treningów, odpowiednia kolejność pracy siłowej i szybkościowej i wiele, wiele innych.

Wracając do pomiaru tętna i mocy oczywiście są to przydatne informacje ale głównie.... po treningu, do analizy tego co zrobiliśmy, do stwierdzenia czy powtórzeń nie było za mało lub za dużo, czy były odpowiedniej długości, czy przerwy były odpowiednie czy podczas powtórzenia tętno się stabilizuje (wtedy kiedy powinno), czy po skończonym interwale jeszcze się podnosi, co wskazuje na odpowiednie wykonanie niektórych ćwiczeń. Jest tego całe, całe mnóstwo. Na podstawie tego układa się plan na kolejne mikrocykl (najczęściej 5 lub 7 dni). Z pomiarem mocy na bieżąco możemy też śledzić podczas takich treningów swoje postępy które najczęściej są widoczne z treningu na trening. I to nie w odniesieniu do swojego tętna które jest zmienne.

Każdy taki trening można zamienić w test, o ile jest taka potrzeba. Zamiast w teren siadamy na trenażer i tyle. Nie trzeba myśleć czy jechać 20 czy 60 min, czy jesteśmy wypoczęci, ba nawet nie powinniśmy - warunki powinny być identyczne do tych na co dzień aby były miarodajne (nie piszę tu o typowym teście wydolnościowym). I robimy najzwyklejszy trening jak co kilka dni tylko, że dodatkowo mierzymy zakwaszenie (kiedy jest to konieczne) I na dobrą sprawę nie obchodzi nas żaden tam próg, bo ćwiczeń na tym progu prawie nie wykonuję się. Są o wiele bardziej skuteczne i mniej obciążające sposoby na podniesienie go.

#50 puchaty

puchaty
  • Użytkownik
  • 787 postów
  • SkądGdynia

Napisano 03 kwiecień 2013 - 12:42

Radon, dawaj nr konta! ;)

#51 krzychoo

krzychoo
  • Użytkownik
  • 42 postów
  • SkądPomorskie

Napisano 03 kwiecień 2013 - 13:30

Jest mnóstwo rzeczy których nigdzie nie da się przeczytać, nikt o nich nie mówi a są można powiedzieć podstawami treningu - nie łączenie na jednym treningu różnych ćwiczeń, obowiązkowa przerwa po rozgrzewce, sposób rozjazdów po treningu, odpowiednia kolejność treningów, odpowiednia kolejność pracy siłowej i szybkościowej i wiele, wiele innych.


radon to może powoli potroszku powyjasniasz parę spraw :)

na początek te powyżej mnie dręczą ;)

aaa no i ten nr konta dawaj ;)

#52 szamanviking

szamanviking
  • Użytkownik
  • 1199 postów
  • SkądWadowice

Napisano 03 kwiecień 2013 - 14:19

Badania wydolnościowe, progi beztlenowe, pomiar tętna i mocy. Właściwie cztery pojęcia, aspekty a problemów, pytań i niewiadomych na całe życie:)

Kilka zdań ode mnie, może komuś się przyda. Gdyby mi ktoś to wcześniej napisał, wiedziałbym w którą stronę drążyć temat, gdzie szukać i pewnie szybciej miałbym formę o jakiej zawsze marzyłem. Ale z drugiej strony - wszystko przede mną:)

W poprzednich latach sam robiłem 20 i 60 min czasówki dla oszacowania progu beztlenowego. Pomiar tętna i heja. Od dwóch lat testy z pomiarem mocy (power tap), tętna i pomiarem zakwaszenia. Wychodziło mi tam jakiś próg beztlenowy który później męczyłem na treningach. Ale co z tego skoro (w pierwszych latach) z testu miałem ten próg np przy 174 hr a na treningach raz jechałem w miarę komfortowo przy tej wartości a innym razem prawie umierałem. Tętno jest bardzo zmienne.

Przy power tapie było trochę lepiej - choć czasem 350W było o wiele ciężej przepchać przez 5 min niż innym razem. Człowiek głupiał i wciąż nie wiedział o co chodzi.

Kiedyś ktoś na jednym z for napisał, że Friel ("biblia treningu kolarza górskiego") to bajkopisarz. Nie wiedziałem wtedy o co chodzi. Przecież tyle tam mądrości i tak fajnie wszystko wyjaśnione. Od czasu kiedy zacząłem jeździć według tej książki poprawiłem się na tyle aby przyjeżdżać w 20 maratonu mtb na mega. Gy do tego doszedł pomiar mocy i zakwaszenia wszedłem do pierwszej 10 a bywało nawet podium.

Ale w pewnym momencie nie wiedziałem już co alej robić aby się nadal rozwijać. Niemal co dzień czytałem w sieci i wyszukiwałem nowe wiadomości o treningach i fizjologii. Często pisałem wiadomości do autorów artykułów które przeczytałem a których do końca nie rozumiałem. Często byli to znani trenerzy i wybitni polscy fizjolodzy. (nawiasem mówiąc pozytywnie zaskoczyła mnie ich chęć do odpowiadania na moje maile)

I jakoś tak wyszło, że trafiłem na bardzo ciekawe informacje. Niewiarygodne ale bardzo ciekawe. Dowiadywałem się coraz więcej i więcej. W kilka tygodni mój świat i cała wiedza na temat treningu stanęła na głowie. I właśnie wtedy zrozumiałem, co oznaczało że "Friel to bajkopisarz". Dziś w dużym stopniu się z tym zgadzam.

Gdy ułożyłem sobie i kilku osobom którym pomagam plan treningowy według nowych zasad i wiedzy to mało z rowerów nie pospadali. Ja sam nie bardzo mogłem sobie wyobrazić taki trening zwłaszcza w okresie zimowym ale kto nie próbuje ten nie ma :)

Co do Friela to przede wszystkim podział na strefy treningowe - co jest chyba najważniejsza kwestią jeśli chodzi o układanie planów treningowych - jest bez sensu. Zupełnie bez sensu. Podział na 4 strefy intensywności od zera do progu mleczanowego nie ma żadnego uzasadnienia. W ogóle podział na strefy według tętna są bez sensu. Są zbyt wielkie wahania aby miało to jakieś uzasadnienie.

Jedynym kryterium jeśli chodzi o intensywność wysiłku są zmiany zachodzące w organizmie a dokładniej to z jakich źródeł energetycznych pochodzi energia. I w 90% przypadków na tym opierać powinien się trening jeśli ma przynieść oczekiwane rezultaty.

Po pierwszych treningach w listopadzie stwierdziłem, ze całe to kolarstwo jest chore, że niemożliwe aby tak to miało wyglądać, że dotychczas to była tylko zabawa i że raczej nie dam rady. Znajomi mieli podobne wrażenia i obawy. Zgadaliśmy się, że jednak ryzykujemy i choćbyśmy mieli poumierać na treningach to robimy wszystko według planu... Okazało się, że treningi które wcześniej miałem zakodowane (głównie przez Friela, i nasze czasopisma rowerowe) jako najbardziej męczące i obciążające organizm faktycznie takie są... ale tylko przez chwilę, tylko na treningu. Ogólnie mają dużo mniejszy wpływ na zmęczenie niż uważane za lekkie treningi "wytrzymałości" "bazowe" lub "podprogowe" czy jak je tam kto nazywa.

Po dwóch miesiącach już nikt nie wyobrażał sobie powrotu do wcześniejszych metod, a początkowy horror spowodowany był po prostu niezaadaptowaniem organizmów do nowych treningów i form ich realizacji. Treningi wykonywane teraz różnią się w 90-95% od tych wykonywanych jeszcze 2 lata temu. Najlepsze, że kilka miesięcy temu miałem możliwość zerknięcia na plan treningowy jednego z najlepszych zawodników polskiego MTB. Bardzo się nie zdziwiłem, gdy zobaczyłem, że jest uderzająco podobny do mojego (oczywiście pod kątem ćwiczeń, kolejności i intensywności bo czas i ilość powt i interwałów oczywiście miał większy - stosownie do swoich możliwości)

Najgorsze, że przez kilka lat budowałem sobie obraz całego tego treningu na błędnych informacjach. Głównie nasze czasopisma jak MR i BB czasami piszą takie durnoty, że strach czytać. Ale widać taka wiedza nie jest powszechnie dostępna i wielu ludzi traci czasem wiele tat na to aby nic nie osiągnąć. Smutne to.

To samo fora internetowe - jak czytam część wypowiedzi to śmiać mi się teraz chce - choć wiem, że nie jest to spowodowane jakąś bezmyślnością czy złośliwością tylko niewiedzą. Albo wręcz pewnością, że to co ktoś pisze uważa za pewnik. Tak jak ja swoje treningi jakiś czas temu.

Dlaczego źródło energii ma tak istotne znaczenie przy planowaniu treningu? Nie rozumiem.
Dlaczego sugerujesz treningi tylko na podstawie słuchania organizmu skupiając sie raczej na treningach krótkich, podczas, gdy zawodowcy wyjeżdżaja rocznie w granicach 30 tyś km ??
Sporo tu niewiadomych i wykluczajacych sie nawzajem z PROsami newsów treningowych. Może przedstaw się z imienia i nazwiska, by podeprzeć swoje teorie faktami. Bardzo zgrabnie to wszystko jest napisane, ale niczego konkretnego nie podałes, podpierając faktami, danymi, czy badaniami z wynikami. Rozumiem że jestes prekursorem w tej dziedzinie. Czekamy więc na nową szkołę treningową zmniejszajacą wkładany wysiłek z dużo lepszym efektem na kresce.

#53 rodman

rodman
  • Użytkownik
  • 255 postów
  • SkądSomewhere In Poland

Napisano 03 kwiecień 2013 - 17:32

zawodowcy robią 20-40 tys. km, bo mają na to czas ... osobiście bym nie przekreślał treningu LSD", ponieważ wielu zawodowych trenerów potwierdza jego skuteczność szczególnie w aspekcie poprawy wytrzymałości (nawet zagorzałych interwałowców),

VO2max, wartość na progu LT, zdolność do skoków / ataków (szczególnie na szosie) to inna specyfika treningu, ważne aby w osobistych testach wychodziła poprawa

u mnie np. znacznie łatwiej kontrolować wagę robiąc 2-3x20 min (90% VO2max) niż robiąc "Tabatę" - krótszy, intensywny itp. , ale kto nie próbuje ten się nie rozwija ! :-D
jak ktoś już ma bazę i bez dalszych nakładów czasu tego nie poprawi pojedzie dalej kładąc nacisk na poprawę słabszych parametrów - innych CP" np. 1, 5, 12 ...

co do gadżetów i innych pomocniczych zabawek - zgadzam się z opinią, że tak naprawdę organizm dobrze wie, kiedy jest wypoczęty i może wykonać mocniejszy trening, bo jak nie wypoczniesz - nie zrobisz tyle powtórzeń ile zamierzałeś lub z założoną na trening mocą - przetrenowanie w amatorskich warunkach to jakiś mit, wystarczy się nie wysypiać, podłapać wirusa, który wchodzi na zmęczonego jak "po swoje" i mamy "przetrenowanie".

takie tam obserwacje zez życia :-P ...

#54 pajak

pajak
  • Użytkownik
  • 383 postów
  • SkądGdynia

Napisano 03 kwiecień 2013 - 17:58

Może przedstaw się z imienia i nazwiska

A może "zasponsoruj" kilku kolegom plany treningowe. I "króliki doświadczalne" wypowiedzą się o cudomagiczności metody?

Swoją drogą.. hasła faktycznie bardzo chwytliwe, prostota prawie razi. Metody Friela są bardzo wymagające i "trudne" (i to nie tylko sam trening), jak by się dało je "oficjalnie" obalić.. to byłaby rewolucja.

Radon, co (albo raczej u kogo) kończyła Twoja lepsza połowa?

#55 Gosc_szymas_*

Gosc_szymas_*
  • Gość

Napisano 03 kwiecień 2013 - 18:12

Badania wydolnościowe, progi beztlenowe, pomiar tętna i mocy. Właściwie cztery pojęcia, aspekty a problemów, pytań i niewiadomych na całe życie:)

Kilka zdań ode mnie, może komuś się przyda. Gdyby mi ktoś to wcześniej napisał, wiedziałbym w którą stronę drążyć temat, gdzie szukać i pewnie szybciej miałbym formę o jakiej zawsze marzyłem. Ale z drugiej strony - wszystko przede mną:)

W poprzednich latach sam robiłem 20 i 60 min czasówki dla oszacowania progu beztlenowego. Pomiar tętna i heja. Od dwóch lat testy z pomiarem mocy (power tap), tętna i pomiarem zakwaszenia. Wychodziło mi tam jakiś próg beztlenowy który później męczyłem na treningach. Ale co z tego skoro (w pierwszych latach) z testu miałem ten próg np przy 174 hr a na treningach raz jechałem w miarę komfortowo przy tej wartości a innym razem prawie umierałem. Tętno jest bardzo zmienne.

Przy power tapie było trochę lepiej - choć czasem 350W było o wiele ciężej przepchać przez 5 min niż innym razem. Człowiek głupiał i wciąż nie wiedział o co chodzi.

Kiedyś ktoś na jednym z for napisał, że Friel ("biblia treningu kolarza górskiego") to bajkopisarz. Nie wiedziałem wtedy o co chodzi. Przecież tyle tam mądrości i tak fajnie wszystko wyjaśnione. Od czasu kiedy zacząłem jeździć według tej książki poprawiłem się na tyle aby przyjeżdżać w 20 maratonu mtb na mega. Gy do tego doszedł pomiar mocy i zakwaszenia wszedłem do pierwszej 10 a bywało nawet podium.

Ale w pewnym momencie nie wiedziałem już co alej robić aby się nadal rozwijać. Niemal co dzień czytałem w sieci i wyszukiwałem nowe wiadomości o treningach i fizjologii. Często pisałem wiadomości do autorów artykułów które przeczytałem a których do końca nie rozumiałem. Często byli to znani trenerzy i wybitni polscy fizjolodzy. (nawiasem mówiąc pozytywnie zaskoczyła mnie ich chęć do odpowiadania na moje maile)

I jakoś tak wyszło, że trafiłem na bardzo ciekawe informacje. Niewiarygodne ale bardzo ciekawe. Dowiadywałem się coraz więcej i więcej. W kilka tygodni mój świat i cała wiedza na temat treningu stanęła na głowie. I właśnie wtedy zrozumiałem, co oznaczało że "Friel to bajkopisarz". Dziś w dużym stopniu się z tym zgadzam.

Gdy ułożyłem sobie i kilku osobom którym pomagam plan treningowy według nowych zasad i wiedzy to mało z rowerów nie pospadali. Ja sam nie bardzo mogłem sobie wyobrazić taki trening zwłaszcza w okresie zimowym ale kto nie próbuje ten nie ma :)

Co do Friela to przede wszystkim podział na strefy treningowe - co jest chyba najważniejsza kwestią jeśli chodzi o układanie planów treningowych - jest bez sensu. Zupełnie bez sensu. Podział na 4 strefy intensywności od zera do progu mleczanowego nie ma żadnego uzasadnienia. W ogóle podział na strefy według tętna są bez sensu. Są zbyt wielkie wahania aby miało to jakieś uzasadnienie.

Jedynym kryterium jeśli chodzi o intensywność wysiłku są zmiany zachodzące w organizmie a dokładniej to z jakich źródeł energetycznych pochodzi energia. I w 90% przypadków na tym opierać powinien się trening jeśli ma przynieść oczekiwane rezultaty.

Po pierwszych treningach w listopadzie stwierdziłem, ze całe to kolarstwo jest chore, że niemożliwe aby tak to miało wyglądać, że dotychczas to była tylko zabawa i że raczej nie dam rady. Znajomi mieli podobne wrażenia i obawy. Zgadaliśmy się, że jednak ryzykujemy i choćbyśmy mieli poumierać na treningach to robimy wszystko według planu... Okazało się, że treningi które wcześniej miałem zakodowane (głównie przez Friela, i nasze czasopisma rowerowe) jako najbardziej męczące i obciążające organizm faktycznie takie są... ale tylko przez chwilę, tylko na treningu. Ogólnie mają dużo mniejszy wpływ na zmęczenie niż uważane za lekkie treningi "wytrzymałości" "bazowe" lub "podprogowe" czy jak je tam kto nazywa.

Po dwóch miesiącach już nikt nie wyobrażał sobie powrotu do wcześniejszych metod, a początkowy horror spowodowany był po prostu niezaadaptowaniem organizmów do nowych treningów i form ich realizacji. Treningi wykonywane teraz różnią się w 90-95% od tych wykonywanych jeszcze 2 lata temu. Najlepsze, że kilka miesięcy temu miałem możliwość zerknięcia na plan treningowy jednego z najlepszych zawodników polskiego MTB. Bardzo się nie zdziwiłem, gdy zobaczyłem, że jest uderzająco podobny do mojego (oczywiście pod kątem ćwiczeń, kolejności i intensywności bo czas i ilość powt i interwałów oczywiście miał większy - stosownie do swoich możliwości)

Najgorsze, że przez kilka lat budowałem sobie obraz całego tego treningu na błędnych informacjach. Głównie nasze czasopisma jak MR i BB czasami piszą takie durnoty, że strach czytać. Ale widać taka wiedza nie jest powszechnie dostępna i wielu ludzi traci czasem wiele tat na to aby nic nie osiągnąć. Smutne to.

To samo fora internetowe - jak czytam część wypowiedzi to śmiać mi się teraz chce - choć wiem, że nie jest to spowodowane jakąś bezmyślnością czy złośliwością tylko niewiedzą. Albo wręcz pewnością, że to co ktoś pisze uważa za pewnik. Tak jak ja swoje treningi jakiś czas temu.


zero treści merytoryczej.................. ale za to lawina autopomocji

Tompoz

#56 maciej1986

maciej1986
  • Użytkownik
  • 3267 postów
  • SkądPoznań

Napisano 03 kwiecień 2013 - 18:48

Tompoz 100% poparcia, chciałbym chociaż trochę skrawków się dowiedzieć.

radon możesz podać źródła Twojej wiedzy? Jak wygląda ogólnie plan treningowy? Jak szacujesz wysiłek na treningu?


#57 Akitigra

Akitigra
  • Użytkownik
  • 175 postów
  • SkądWrocław

Napisano 03 kwiecień 2013 - 19:36

Swoją drogą.. hasła faktycznie bardzo chwytliwe, prostota prawie razi. Metody Friela są bardzo wymagające i "trudne" (i to nie tylko sam trening), jak by się dało je "oficjalnie" obalić.. to byłaby rewolucja.


Czemu piszesz jakby Friel miał wyłączność na jedyny słuszny sposób?
Friel nie odkrywa Ameryki tylko sprzedał ogólnie dostępną wiedzą pod nazwą "Biblia". A my to traktujemy jako jedyną prawdziwą wiedzę.

#58 rodman

rodman
  • Użytkownik
  • 255 postów
  • SkądSomewhere In Poland

Napisano 04 kwiecień 2013 - 08:31

myślę, że zanim zacznie się oceniać jakiekolwiek treści merytoryczne lub metody treningowe, warto samemu trochę "postudiować" temat ;-)

przede wszystkim trening jest sprawą indywidualną i powinien być DOSTOSOWANY do potrzeb, możliwości, poziomu zawodnika oraz JEGO ODPOWIEDZI / reakcji na daną jednostkę treningową.

w oczekiwaniach na cud pod wpływem treningu, który daje świetne efekty u jednego zawodnika a u innego może nic nie zmienić warto pomyśleć ile lat "ten ktoś" trenuje i ile kilometrów w życiu przejechał, czy uprawiał za młodu coś więcej niż bieganie za piłką po podwórku itp. wtedy mamy więcej danych do oceny możliwości progresji naszych osiągnięć "sportowych"

#59 irimi

irimi
  • Użytkownik
  • 839 postów
  • Skądże znowu?

Napisano 04 kwiecień 2013 - 10:06

...w oczekiwaniach na cud pod wpływem treningu, który daje świetne efekty u jednego zawodnika a u innego może nic nie zmienić warto pomyśleć ile lat "ten ktoś" trenuje i ile kilometrów w życiu przejechał, czy uprawiał za młodu coś więcej niż bieganie za piłką po podwórku itp. wtedy mamy więcej danych do oceny możliwości progresji naszych osiągnięć "sportowych"

Nie sądzę, by ktoś oczekiwał cudu. Raczej jakiegoś wymiernego efektu, stopniowej poprawy zdolności wysiłkowych itp.

Co do całości dyskusji:
Czasem wszelkie rewolucje okazują się tak naprawdę nieco innym spojrzeniem na to co dotychczas robiliśmy, nazywaniem tego samego nieco inaczej, opieraniem tego samego rodzaju treningu na innych wytycznych. Weryfikacja takich rzeczy nie powinna być kwestią oceny wyników po kilku tygodniach czy miesiącach stosowania zmian, ale raczej po kilkuletnim okresie stosowania, a najlepiej oceniać całokształt po latach kilkudziesięciu...
Dlatego osobiście bym się nie nakręcał tak okrutnie, tylko spokojnie obserwował co się dzieje, robił swoje z przekonaniem, ale bez egzaltacji. Za lat kilka czy kilkanaście przyjdzie czas na weryfikację, bo przecież efekty powinny być długofalowe.

I nie używałbym kategorycznych stwierdzeń, że coś co od lat funkcjonuje "jest kompletnie bez sensu". Na pewno nie jest to doskonałe, na pewno świat idzie do przodu, ale skoro całkiem sporo osób osiąga dzięki tej czy innej metodzie doskonałe wyniki, to coś w tym mimo wszystko jest. Całkowita negacja niczemu nie służy i paradoksalnie - zamiast zachęcać do czegoś nowego - zniechęca i odrzuca.

Każdy z nas jest inny - nic odkrywczego. Każdy z nas nawet po kilku treningach nie jest już tym samym kolarzem którym był. Może zmiana jednemu przyniesie korzyść a innemu nie.
Grunt to faktyczna otwartość na nowe, ale też zachowanie zdrowego rozsądku, nie egzaltowanie się nadmierne, spokój i cierpliwość. I wszystko to nie tyczy li tylko treningu kolarskiego, ale także innych dziedzin aktywności fizycznej. Trochę jak w aikido, które praktykuję od 13 lat - widziałem już wiele rewolucji w podejściu do tematu, zachwytów, ale i tak zwykle okazuje się, że żmudne łojenie podstaw stanowi podstawę rozwoju. 8-)

irimi - kolarz rekreacyjny

PS. Na miejscu radona, który tyle wysiłku włożył w zdobycie rewolucyjnej wiedzy, też miałbym opory by się nią dzielić, choć z drugiej strony może to wcale nie być aż takie rewolucyjne :->

#60 mess

mess

    tłuścioszek

  • Użytkownik
  • 2692 postów
  • SkądWarszawa

Napisano 04 kwiecień 2013 - 10:12

rodman = radon? :)



Dodaj odpowiedź