Nie piszę, żeby nie dostarczać węglowodanów, tylko nie w takich ilościach oraz dostarczać nie tylko węglowodany.
Natomiast pokutuje takie właśnie przestarzałe, stereotypowe podejście - idę na rower, muszę wsunąć porcję węglowodanów. Tylko zastanawia się taki jakby z automatu, co jeszcze wziąć ze sobą na trening - żele, batony, banany - same węglowodany, żeby nie odcięło, bo .... na ile to paliwo starczy.
Wychodzę z takimi pojeździć, to zaczynają jeść po 30 km, a jak im braknie jedzenia na trasie, to wpierniczają drożdżówki, albo pawełki w przydożnych sklepach.
A co do wytapiania, to pytanie - dlaczego musza robić redukcję ? - bo najpierw poszli na masę i jedząc nadmierne ilości węglowodanów otłuścili się . Jakby myśleli nowocześnie, to nie mieliby takich problemów.
Robienie masy = skłute dupsko
Robienie redukcji = skłute dupsko
Organizm jest w stanie zmagazynować ograniczoną ilość energii w mięśniach - patrząc na kaloryczność wcale to nie są jakieś gigantyczne liczby dlatego w czasie wysiłku należy przyjmować dodatkową energię.
Oczywiście na godzinny trening biorę tylko wodę i mogę sobie pozwolić nie przejmować się żywieniem pamiętając o min. owocu zaraz po zejściu z roweru. Natomiast już przy 2h wysiłku o zróżnicowanej intensywności izotonik zawsze mam w bidonie.
Dlaczego? Zaliczyłem mega-bombę dwa razy w życiu. Przy pierwszej 3km od domu podczas powrotu po prostu siadłem na poboczu za rowem i zacząłem płakać. Drugiej połowy nie pamiętam...
Powyższe oczywiście skrajne. Natomiast skoro mówimy o treningu to należy wiedzieć w jaki sposób organizm magazynuje i w jaki sposób w jakich proporcjach zużywa energię.
Ja cały czas się czepiam i napiszę ostatni raz - nie ma możliwości zużywania tylko tłuszczy. Organizm nigdy nie będzie pracował w takim trybie ponieważ do uwolnienia energii z tłuszczy jest potrzebna energia z zewnątrz. Zupełnie jak w elektrowni.
W momencie kiedy organizm wyczerpie źródła glikogenu w mięśniach przestanie zużywać także tłuszcz, a zacznie być zaopatrywany energią pochodzącą z rozbitych białek mięśniowych.
Zjedzenie czegoś wolnostrawnego czy tam przyjęcie dużej ilości tłuszczy sprawi także, że organizm nie będzie w stanie na bieżąco przetwarzać pożywienia w energię i także zacznie zaciągać dług.
Jedzenie w trakcie treningu to nie wyraz obżarstwa jak zasugerowałeś, a moim zdaniem odpowiedzialnego treningu i świadomego rozwoju. W trakcie treningu niezwykle ważnym jest by dać odpowiednio silny bodziec organizmowi do wzrostu parametrów i jednocześnie uniknąć efektów negatywnych dla organizmu. Utrzymanie podaży energii na poziomie powyżej minimalnego jest moim zdaniem niezbędne do utrzymania tempa rozwoju.
Co do cykli masy i redukcji to w samym kolarstwie może to nie jest widoczne, ale organizm niestety nie potrafi być jednocześnie w trybie anabolicznym mięśni i katabolicznym tłuszczów. Tzw. przemiana tłuszczu w mięśnie to mit, który dawno temu został obalony.
Cykle robienia masy/bazy potem przygotowywania formy występują we wszystkich sportach.
Gdyby rozwój systemu mięśniowego był możliwy przy umiarkowanych bodźcach czy przeciętnej diecie to większość fizycznie pracujących budowlańców była by strongmanami lub kulturystami.
Jako, że byłem kiedyś profesjonalnym budowlańcem i pracowałem z dużą ilością ludzi stwierdzam, że ludzie mają dużo siły, ale tylko w kontekście naturalnej masy mięśniowej. Ich tryb pracy nie sprawił ani żeby byli bardziej umięśnieni ani ponadprzeciętnie silniejsi.