Co w nich się najbardziej psuło
Jakie Były Najgorsze Polskie Rowery.
#4
Gosc_marvelo_*
Posted 10 July 2014 - 21:42
A ja kilkanaście lat jeździłem Rometem Pasatem - jak się poprawiło fabrykę (wyrzuciło wianki z piast na rzecz samych kulek), porządnie wbiło kliny w korbach (na smarze) i co jakiś czas przesmarowało wszystkie łożyska, dało się jeździć.
Widelce jednak faktycznie pękały (nie katastrofalnie, a stopniowo), a stalowe obręcze były krzywo zespawane i nie hamowały na mokro. Szprychy też były kiepskie, słabo naciągnięte i kaleczyły je cienkie kołnierze stalowych piast.
Ale i tak przesiadka z Wigry 3 to było jak wstąpienie do raju. Jak już się ten 17 kg rower rozbujał, to szedł jak przecinak.
Bez problemu robiłem nim trasy po 150 -170 km, a raz nawet przejechałem 233 km jednego dnia.
Dawno to było.
- Kresowiak likes this
#6
Posted 15 October 2014 - 17:35
233km na Wigrach? Szacunek
Na Passacie , na Passacie...
Należałoby chyba oddzielić rowery od wyrobów roweropodobnych jakie w dawnych czasach były w powszechnym użytku. Do rowerów dostęp mieli naprawdę nieliczni szczęśliwcy , większość poruszała się na pancernych "ukrainach" , "narcyzach" lub w damskiej wersji "malwach".
Z perspektywy mojego , blisko 40 letniego żywota najgorzej (choć z największym sentymentem) wspominam jednak wigry3 , którego to wytworu podstawową wadą było pękanie ramy w okolicach miejsca gdzie tzw. składak miał przemyślne rozwiązanie umożliwiające "złożenie" ramy... :-D pękały pod 30 kg dziećmi po szaleństwach na pagórkach i co drugi wigry na osiedlu miał spawaną ( ew. "posmarkaną")ramę, a o trwałości piast w kołach lepiej nie wspominać...
#7
Posted 15 October 2014 - 18:00
"MAMIL"
#8
Posted 16 October 2014 - 05:06
Jakość Wigry mocno upadła w latach 80. Embargo za stan wojenny zrobiło swoje. Ojca Wigry nie miało nawet podkładu pod lakier, zamiast smaru w piastach, towot.
Z drugiej strony Wigry po dziadku, wyprodukowane w 72-73 nie miało zbytnich problemów jakościowych, ale dziadek bardzo o niego dbał i przed każdą zimą rozkładał na części pierwsze, smarował i składał.
#9
Posted 16 October 2014 - 06:33
#10
Gosc_marvelo_*
Posted 16 October 2014 - 10:12
A Pasat faktycznie to byla maszyna - i dawala sie rozebrac na czesci pierwsze dolownie i zlozyc potem i to jezdzilo. I jak to juz czlowiek rozpedzil, to szlo i szlo........
Pewnie, że tak. Dla mnie ten Pasat był tym, czym dla wielu Polaków w tamtym czasie czterokołowy Passat (kombi w dieslu) ;-) .
Bezwładność dużych (630 mm) i ciężkich kół z oponą o wysokim profilu (ok. 32 mm) oraz długi rozstaw osi i łagodne kąty ramy dawały to specyficzne poczucie stabilności i komfortu.
Po Wigry zbytnio nie płakałem, gdy mi go ukradli (zostawiłem go na dworze na noc za gankiem). Miałem już wtedy Pasata.
A te składaki faktycznie często pękały. Pamiętam jak kiedyś naprawiałem znajomej takiego składaka. Chciałem go złożyć, by włożyć go do bagażnika samochodu i pomogłem sobie nogą, bo zawias coś ciężko chodził. Niestety złożył się nie na zawiasie, a po prostu rama się rozlazła. Na szczęście jakoś się wytłumaczyłem, bo w miejscu pęknięcia widać było już mocno utleniony metal, więc pęknięcie już było wcześniej. Ojciec pospawał, ja zamalowałem i było git, chociaż dwa ślady pewnie zostawiał ;-) .
#11
Posted 16 October 2014 - 12:41
Piasty lubiły tracić jedność (szczególnie tylna), a wtedy szprychy znikały w oczach. Oś na tylnej piaście chyba była z gumy, wymiana co tysiąc. Miałem "lepsze" hamulce i wielokrotnie zrywałem tą linkę łączącą ramiona. Notorycznie odkręcały mi się też stery. Pękający bagażnik.. prowizorka na drut załatwiała. Pękające błotniki alu. Co do obręczy.. Jak to stalowe: źle zespawane, "elastyczne", rdzewiejące, na mokrym zapomnij o zahamowaniu, ale dało się z tym żyć, no i często były w kolorze ramy
Ja tam miałem szczęście i support "na kwadrat", więc z klinami nie miałem problemów, a Tornado było rewelacyjne. Jak piasty zmieniłem na jakieś Shimano.. to rower już jeździł praktycznie bezawaryjnie. Niestety, w sposób niekontrolowany, zmienił właściciela.
A najgorszy? Moja mama miała jakiś "kwiatek.. Waga z 30kg, bagażnik "zintegrowany" z ramą. Rama "osmarkana" w jednym miejscu, pękła w innym. Torpedo się zaspawało i tyle wystarczyło.


