Skocz do zawartości


Zdjęcie

Przydatność pomiaru kadencji w czasie treningu


17 odpowiedzi w tym temacie

#1 mateusz661

mateusz661
  • Użytkownik
  • 157 postów
  • SkądOkolice Opola

Napisano 24 sierpień 2009 - 11:01

Tak jak w temacie, czy ta funkcja może w jakiś sposób pomóc planować i kontrolować treningi. Jak często korzystacie z tej funkcji i co myślicie o tym. Obecnie trenuję z pulsometrem w liczniku jednak po zakupie tego licznika http://www.sklep.bik...roducts_id=1220 i przewodowego licznika kadencji chcę do treningów kupić taki pulsometr http://www.sklep.bik...roducts_id=1122 Jak myślicie, lepiej zostać przy obecnym liczniku z pulsometrem i bez pomiaru kadencji czy zacząć treningi z pomiarem kadencji i pulsu :?:

#2 Mika

Mika
  • Użytkownik
  • 298 postów
  • SkądGliwice

Napisano 26 sierpień 2009 - 12:37

osobiście używam licznika kadencji i już tak do niego przywykłam,że źle mi bez ;p
co do korzyści to przydaje się przede wszystkim do wyrobienia nawyku jeżdżenia na odpowiedniej kadencji, zwłaszcza u młodych lub początkujących zawodników, którym wydaje się,że jak wrzucą twardy obrót to pojadą szybko i ogólnie będzie super...
po swojej kadencji widzę (po niekąd) też w jakiej jestem formie; jeśli jadę na wysokim rytmie i nie męczy mnie to jakoś szczególnie to wiem,że jestem świeża i w niezłej dyspozycji
są też niektóre treningi/ćwiczenia, które wykonuje się przy określonym rytmie pedałowania
Dla mnie pomiar kadencji ma wiele zalet i chwalę sobie,ale czy Tobie jest potrzebny musisz sobie sam odpowiedzieć :)

#3 Gosc_Anonymous_*

Gosc_Anonymous_*
  • Gość

Napisano 26 sierpień 2009 - 14:25

Zalet pomiaru kadencji niewątpliwie bądą bronić Ci, którzy korzystają z licznika z taką funkcją. Nie koniecznie tego samego zdania będą Ci, którzy nigdy go nie używali i nawet tego nie zamierzaja czynić. Nie mówię, że nigdy nie będę tych udogodnień używał jednak na razie mam na kontrolowanie właściwej kadencji inny sposób. Jak już ktoś pozna dobrze swojego rumaka i zorientuje się czy woli jazdę raczej siłową czy też Amstrongowe kręcenie, będzie mógł wykorzystać do tego zwykłą funkcję prędkościomierza. Często (pewnie z nudów) podczas jazdy liczę sobie ile razy obrócę korbami w czasie minuty. Więdząc jakie mam akurat przełożenie i jaką predkość kontroluję wówczas ilość obrotów korb na minutę. Np. Jadąc 33 km/h na przełozeniu 50/17 mam kadencję 90obr/min. Jeżeli prędkość spada to kadencja również. Chcąc ja utrzymać staram się jechać te 33 km/h a jak nie daję rady zmieniam przełożenie na niższe. Na nizszym przełożeniu kadencja 90 obr/min to np. 30 km/h więc staram się ją utrzymać jednocześnie znów kontrolując kadencję na optymalnym dla siebie poziomie. Więc po co mi licznik z kadencją? ;-)

#4 Deadi

Deadi
  • Użytkownik
  • 2567 postów
  • SkądOpolskie

Napisano 26 sierpień 2009 - 14:57

Arnodzikjest idealnym przykładem, że można zaoszczędzić na kupowaniu czujnika, bo licznik obrotów można zaimplantować sobie w głowie, tak jak uczynił to Arnoldzik :D

a mam specjalistyczne pytanie: po browarze jak idzie liczenie? :mrgreen: :mrgreen:

a na poważnie to tak jak pisze Arnoldzik, wystarczy poznać swój rower i można wiele się dowiedzieć nt. kadencji. Oczywiscie nie sa to dokłądne dane, ale wiele mówiące.

#5 Gosc_Anonymous_*

Gosc_Anonymous_*
  • Gość

Napisano 26 sierpień 2009 - 17:51

a mam specjalistyczne pytanie: po browarze jak idzie liczenie?

Odkąd kolega Czerkaw88 wyprowadził się na drugi koniec Polski, picie browarów podczas treningów straciło sens :-(

#6 Mika

Mika
  • Użytkownik
  • 298 postów
  • SkądGliwice

Napisano 26 sierpień 2009 - 18:56

ale ja się dokładnie w tym duchu wypowiedziałam; dostałam polara,sensor do kadencji też, używam i bardzo mi to pasuje,ale nie mówię, że każdemu jest to rzecz niezbędna i musi sobie ją kupić! uważam,że jest to udogodnienie,ale nie mówię,że niezastąpione ;p

#7 Gosc_Anonymous_*

Gosc_Anonymous_*
  • Gość

Napisano 26 sierpień 2009 - 19:27

Ależ droga Miko nikt zapewne tak nie pomyślał, że pomiar kadencji jest niezbedny i każdy musi to mieć. Ja napewno bynajmniej na razie pozostanę konserwatystą w dziedzinie wszelkich dodatkowych pomiarów rowerowych. A swoje wyniki dzielnie mierzy mi od lat ponad 10-ciu wysłużona Sigma BC 800. ;-)

#8 woody

woody
  • Użytkownik
  • 1415 postów
  • Skądłódź

Napisano 26 sierpień 2009 - 19:43

ja kupiłem czujnik kadencji do mojego 1606l i co sie okazalo? a to że moja naturalna kadencja jest 90-95 i w sumie nawet nie musze patrzeć na ten parametr żeby go utrzymać

u2250y2014v3.gif


#9 fan911

fan911
  • Użytkownik
  • 280 postów
  • SkądŁódź / Łowicz

Napisano 26 sierpień 2009 - 20:52

mi czujnik kadencji bardzo pomógł. nauczyłem się jeździć bardziej wydajnie, poprawnie. teraz jak już wiem mniej więcej jak mam pedałować czujnik jest już zbędny, aczkolwiek czasem zerkaz z ciekawości, czy trzymam równe tempo pedałowania.

#10 Deadi

Deadi
  • Użytkownik
  • 2567 postów
  • SkądOpolskie

Napisano 26 sierpień 2009 - 22:08

a jaka w ogole jest optymalna kadencja dla sprintu, podjazdu, zjazdu, jazdy tlenowej, beztlenowej, ?

#11 woody

woody
  • Użytkownik
  • 1415 postów
  • Skądłódź

Napisano 26 sierpień 2009 - 22:19

tlenowej czy bez tlenowej co za roznica 85-95

u2250y2014v3.gif


#12 Gosc_juhas_*

Gosc_juhas_*
  • Gość

Napisano 26 sierpień 2009 - 22:41

a jaka w ogole jest optymalna kadencja dla sprintu, podjazdu, zjazdu, jazdy tlenowej, beztlenowej, ?


To zależy od indywidualnego podejścia, ale przy jeździe bez większego obciążenia, np po płaskim, tak jak pisał woody. Nawet lepiej jak jest >90. Mi się najlepiej po płaskim jedzie z kadencją 100-105, nieraz dochodzi do 110. Niektórzy przy takiej kadencji już "skaczą" na siodełku. Czasami jak próbuję jechać z kadencją 90, to mam wrażenie że przepycham kroby na siłę.

Na podjazdach to już inna sprawa, zależy od nachylenia, dostępnych przełożeń itd.

Ogólnie rzecz biorąc, kręcąc z wysoką kadencją, część obciążenia z mięśni nóg przenosisz na układ krążenia i oddechowy (i odwrotnie).

#13 Prozor

Prozor
  • Moderator
  • 8589 postów
  • SkądSulęcin

Napisano 27 sierpień 2009 - 09:17

Akurat ja uważam, że licznik kadencji jest odpowiednikiem obrotomierza w samochodzie. Niby można bez niego jeździć, ale... No właśnie - w samochodzie można przerzucać biegi na słuch, na wyczucie, na określenie prędkości - tylko po co?

Wiadomo, że silnik posiada pewien zakres obrotów, w którym pracuje najefektywniej, jest to zakres obrotów w okolicy maksymalnego momentu obrotowego. Przy tych obrotach silnik przyspiesza najefektywniej, najlepiej ciągnie auto do przodu, spala mało paliwa i optymalnie obciąża części składowe silnika (w odróżnieniu od np. jazdy na bardzo niskich obrotach). W niektórych silnikach obroty optymalne są dość niskie (np. w moim TDCI uzyskuję nieco ponad 390 Nm już przy 1,8 tys. obr. a moc maksymalną 155 KM uzyskuje w okolicach 3,5 tys. obr. Zakres obrotów użytecznych kształtuje się w granicach 1,7 - 3,5 tys. obr. Utrzymywanie silnika na obrotach niższych lub wyższych nie ma sensu - na niższych obrotach nie pracuje jeszcze turbosprężarka (w silnikach wolnossących przy niskim zakresie obr. moment i moc jest na beznadziejnie niskim poziomie), silnik ma mały moment i niewielką moc, łatwo wpada w drgania, których nie kompensuje dwumasa sprzęgła, itp, itd... Jazda na obrotach wyższych, niż obroty mocy maksymalnej skutkuje jedynie bardzo dużą ilością spalonego paliwa, nieadekwatną do spadającej krzywej mocy i dość niskiego poziomu momentu obrotowego. Z kolei w silnikach benzynowych, zwłaszcza wolnossących i "wysokoobrotowych" (zwłaszcza japońskie, gdzie moment i moc osiągana jest przy relatywnie dużych obrotach) max moment obrotowy i moc jest uzyskiwana przy wyższych obrotach, jednak tam max moment obrotowy jest uzyskiwany na zdecydowanie większych obrotach i szybko spada, co decyduje o mniejszej elastyczności tego typu silnika.

Polecam zapoznanie się z: http://www.technikaj...oment-obrotowy/ (i paroma innymi ciekawymi artykułami z tej strony), a zwłaszcza z komentarzem nr 338 Lishoo - wytłumaczył bardzo jasno zależności pomiędzy momentem obrotowym, mocą i skrzynią biegów (dla kolaży ma to też zastosowanie - i to naprawdę duże!). Np. to, że moc silnika (również biomechanicznego, czyli np. nóg ludzkich!) to nic innego jak moment obrotowy silnika pomnożony przez prędkość obrotową. A więc jeśli jesteś w stanie wytworzyć duży moment obrotowy (polecam rzut oka na wikipedię: http://pl.wikipedia....iki/Moment_siły - zwłaszcza na animację: Dołączona grafika zależności między siłą F, momentem siły τ (M), pędem p oraz momentem pędu L, między innymi znajdziemy tam wyjaśnienie, dlaczego dłuższe ramiona korby ułatwiają uzyskanie wyższych parametrów momentu obr. jednocześnie utrudniają uzyskanie wyższych obr.) przy dużych obrotach korbą, wytwarzasz wtedy dużą moc napędową.

Wbrew pozorom podobnie jest u człowieka i analogicznie do silników spalinowych nie istnieje jedna najlepsza kadencja. Kolarz z dobrze umięśnionymi nogami będzie wytwarzał większy moment obrotowy już przy niskim zakresie obrotów - im większy jest mięsień, tym więcej napięcia jest w stanie przyjąć, co przekłada się na zdolność kręcenia na wyższych biegach (jazda na twardych przełożeniach), za to ciężej będzie mu uzyskać i utrzymać wysokie obroty korbą, właśnie z uwagi na większą masę mięśniową poruszających się nóg. Gorzej umięśnieni kolarze lepiej czują się jadąc z wyższą kadencją pedałowania, bo nie mają tyle mięśni do przyjęcia obciążenia (tu trochę spłaszczyłem zagadnienie, bo podobnie jak w sportach siłowych najsłabszym punktem przy przenoszeniu mocy okazuje się przyczep ścięgien, jednak jeśli chodzi o uzyskiwanie większych napięć mięśniowych, to się zgadza).

Treningi (rekreacyjne wprawdzie) rowerowe (głównie jeśli nie wyłącznie XC) rozpoczęłem jakiś rok temu, z uwagi na potrzebę rozciągnięcia i ulastycznienia kręgosłupa. Wcześniej trenowałem sporty siłowe, głównie trójbój siłowy i kulturystykę (ale z głową, a nie farmakologią ;) ). Potrafiłem robić pełny przysiad ze sztangą 240 kg, tak więc nogi (i nie tylko) miałem (mam) dość silne, jednak trening siłowy to nie trening wytrzymałościowy - tu mam spore zaległości. Na początku jeździłem z niską kadencją, przyzwyczajenie i ogólnoprzyjęty tręd. Nogi i owszem dawały radę, jednak kilkudziesięcio kilometrowe przejazdy w ciężkim terenie na niskich kadencjach powodowały, że dość mocno dawały mi się we znaki kolana. Co więcej utrzymywanie dużego wysiłku przy niskich kadencjach powodowało duże zmęczenie na skutek niskiego zaangażowania pompy mięśniowej przy usuwaniu produktów przemiany energetycznej (kwas mlekowy itp.). Kiedy spodobało mi się kolarstwo, zdecydowałem o zakupie pulsometra wraz z licznikiem kadencji. Wybór padł na Polar 200CD (jakoś kompromis pomiędzy ceną, a możliwościami) i to był dobry pomysł. Pierwsze jazdy uświadomiły mi, z jaką niską kadencją jeździłem: 50 (w porywach do 70). Świadome zwiększenie kadencji do optymalnej (jak się wkrótce okazało) wartości 80 - 90 obr/min oraz stała kontrola obrotów korbą wspomogła mnie w decyzjach kiedy zmieniać przełożenia. Efekt? Poprawiła się wydajność, zmniejszyło zmęczenie potreningowe, przestałem odczuwać obciążenie kolan (podobnie jak moja ładniejsza połowa, po zainstalowaniu jej licznika z kadencją i przykazaniu, że ma trzymać obroty korby nie mniejsze niż 80 i do tego dostosowywać przełączanie biegów, wreszcie przestała uskarżać się na bolące nogi...)

Może niektórzy potrafią samodzielnie analizować szybkość obrotów korbą, lub też przez lata nauczyli się optymalnej prędkości kręcenia. Jednak śmiem twierdzić, że większość z tym ma duże problemy. Uważam, że podobnie jak w samochodzie obrotomierz (w Porshe jest to centralny, największy licznik), w rowerze licznik kadencji powinien być podstawowym (zaraz po pulsometrze) przyrządem pomiarowym. Prędkościomierz jest zdecydowanie mniej istotny ;).

Oczywiście to tylko moje skromne zdanie ;).

#14 Pacek

Pacek
  • Użytkownik
  • 180 postów
  • SkądBełchatów

Napisano 28 sierpień 2009 - 22:12

Osobiście nieużywam obrotomierza poneiważ najlepiej jedize mi się na czują, prędkośc spada albo siła jąką cisne na pedały rośnie zmieniemiam bieg na niższy, kręci mi się za szybo za lekko pyk do góry. Czuje że miernik kadencji namieszał by mi tylko w głowie. Ale na taki luksus mogą sobie pozwolic osoby które mają coś co się nazywa wyczucie rytmu. Niekażdy może grac na perkusji i nie każdy możę kręcic efektywnie bez licznika kadencji. Tak czy siak jak ktoś nie ma w nogach to mu nawet GPS, Kadencja i Pulsoksymetr niepomogą

#15 Prozor

Prozor
  • Moderator
  • 8589 postów
  • SkądSulęcin

Napisano 29 sierpień 2009 - 17:57

jak ktoś nie ma w nogach to mu nawet GPS, Kadencja i Pulsoksymetr niepomogą


Oj pomogą! Zwłaszcza pulsometr i licznik kadencji. Bardzo pomagają właściwie trenować i zwiększać wynik oraz podnieść wydajność organizmu. Zastosowanie GPS zawęża się raczej do rejestracji parametrów jazdy w celu późniejszej analizy (wraz z danymi z pulsometru i licznika kadencji). Co innego w terenie, zwłaszcza nieznanym lub mało znanym. Tam GPS może być (jak dla mnie - jest) bardzo użytecznym narzędziem.

#16 Gosc_Tompoz_*

Gosc_Tompoz_*
  • Gość

Napisano 29 sierpień 2009 - 18:07

Co więcej utrzymywanie dużego wysiłku przy niskich kadencjach powodowało duże zmęczenie na skutek niskiego zaangażowania pompy mięśniowej przy usuwaniu produktów przemiany energetycznej (kwas mlekowy itp.).


Mam prośb ekolego Pozor możesz rozwinąc ta myśl bo mówiąc szczerze nie zrozumiałem jej do końca.


Tompoz

#17 Prozor

Prozor
  • Moderator
  • 8589 postów
  • SkądSulęcin

Napisano 31 sierpień 2009 - 08:35

Jest to tzw. pompa mięśniowa. Definicja (źródło: http://www.4poziom.n... MIESNIOWA.html )
"POMPA MIĘŚNIOWA - mechanizm wspomagania ruchu krwi w żyłach kończyn dolnych; polega na skurczach otaczających podatne ściany żył silnych mięśni szkieletowych. Pod działaniem tego zewnętrznego ciśnienia krew wyciskana jest zawsze w stronę serca. Cofnięcie się krwi do tkanek jest niemożliwe, gdyż przeciwdziałają temu zastawki żylne Podczas rozkurczu mięśni w segmencie żylnym pomiędzy zastawkami opróżnianymi z krwi ciśnienie nagle spada. Wówczas przez otwarte zastawki wlewa się do niego krew z odcinków obwodowych oraz z powierzchownych skórnych (przez żyły łączące perforatory), na które nie działa bezpośrednio mechanizm pompy. Pompa mięśniowa odgrywa szczególnie dużą rolę w krążeniu krwi w żyłach kończyn dolnych w pozycji stojącej. Jest efektywna jedynie przy prawidłowo funkcjonujących zastawkach żylnych. Nadmierne rozszerzenie żył zwiększonym ciśnieniem hydrostatycznym krwi przy długotrwałym przebywaniu bez ruchu w pozycji stojącej lub siedzącej prowadzi do niedomykalności zastawek i objawów niewydolności żylnej (bóle nóg, obrzęki). Jeśli nie domykają się zastawki w perforatorach, krew cofa się do żył podskórnych rozciągając je, co prowadzi do powstawania żylaków. Uszkodzenie zastawek żylnych może też być wynikiem zakrzepicy żylnej."

A łopatologicznie i obrazowo? Proszę bardzo: skurcze mięśni, zwłaszcza mięśni łydek pracując szybko (z dużą kadencją) wspomagają mięsień sercowy w pompowaniu krwi. Wyobraź sobie, że każdy skurcz mięśnia wyrzuca z żył krew wypełnioną produktami przemiany materii (zwłaszcza tych najmniejszych, odprowadzających krew ze środka mięśni), w to miejsce jest przy rozkurczu wpompowywana świeża krew pełna paliwa i tlenu dla mięśni. Działa to prawie tak samo, jak gumowa gruszka, która przy ściskaniu wyrzuca z siebie powietrze, przy rozciąganiu wciąga nową porcję powietrza. Z tym, że gruszka potrafi wyrzucić prawie całe powietrze w niej zawarte, z mięśniami tak łatwo nie jest...
Dlatego też ważne jest np. utrzymywanie dość szybkiego kręcenia korbą na zjeździe po mozolnym wdrapaniu się na wzniesienie - pomaga usunąć z mięśni nadmiar produktów przemiany materii...

#18 dedzior21

dedzior21
  • Użytkownik
  • 143 postów
  • Skądrzeszów

Napisano 13 wrzesień 2009 - 11:28

Jest to tzw. pompa mięśniowa. Definicja (źródło: http://www.4poziom.n... MIESNIOWA.html )
"POMPA MIĘŚNIOWA - mechanizm wspomagania ruchu krwi w żyłach kończyn dolnych; polega na skurczach otaczających podatne ściany żył silnych mięśni szkieletowych. Pod działaniem tego zewnętrznego ciśnienia krew wyciskana jest zawsze w stronę serca. Cofnięcie się krwi do tkanek jest niemożliwe, gdyż przeciwdziałają temu zastawki żylne Podczas rozkurczu mięśni w segmencie żylnym pomiędzy zastawkami opróżnianymi z krwi ciśnienie nagle spada. Wówczas przez otwarte zastawki wlewa się do niego krew z odcinków obwodowych oraz z powierzchownych skórnych (przez żyły łączące perforatory), na które nie działa bezpośrednio mechanizm pompy. Pompa mięśniowa odgrywa szczególnie dużą rolę w krążeniu krwi w żyłach kończyn dolnych w pozycji stojącej. Jest efektywna jedynie przy prawidłowo funkcjonujących zastawkach żylnych. Nadmierne rozszerzenie żył zwiększonym ciśnieniem hydrostatycznym krwi przy długotrwałym przebywaniu bez ruchu w pozycji stojącej lub siedzącej prowadzi do niedomykalności zastawek i objawów niewydolności żylnej (bóle nóg, obrzęki). Jeśli nie domykają się zastawki w perforatorach, krew cofa się do żył podskórnych rozciągając je, co prowadzi do powstawania żylaków. Uszkodzenie zastawek żylnych może też być wynikiem zakrzepicy żylnej."

A łopatologicznie i obrazowo? Proszę bardzo: skurcze mięśni, zwłaszcza mięśni łydek pracując szybko (z dużą kadencją) wspomagają mięsień sercowy w pompowaniu krwi. Wyobraź sobie, że każdy skurcz mięśnia wyrzuca z żył krew wypełnioną produktami przemiany materii (zwłaszcza tych najmniejszych, odprowadzających krew ze środka mięśni), w to miejsce jest przy rozkurczu wpompowywana świeża krew pełna paliwa i tlenu dla mięśni. Działa to prawie tak samo, jak gumowa gruszka, która przy ściskaniu wyrzuca z siebie powietrze, przy rozciąganiu wciąga nową porcję powietrza. Z tym, że gruszka potrafi wyrzucić prawie całe powietrze w niej zawarte, z mięśniami tak łatwo nie jest...
Dlatego też ważne jest np. utrzymywanie dość szybkiego kręcenia korbą na zjeździe po mozolnym wdrapaniu się na wzniesienie - pomaga usunąć z mięśni nadmiar produktów przemiany materii...




sedno sprawy.
mam sigme 1606 z licznikiem kadencji, i od pierwszej wyprawy wlasciwie juz go nie potrzebuje. wiem, nie patrzac na licznik z jaka kadencja krece (z dokladnoscia do jednego obrotu - mowa o jezdzie po plaskim). plaskie trasy to kadencja 82, przy vsr >34 km/h (trasy do 50 km) jest to >84. powyzej 86 nie potrafie jezdzic, spada mi znacznie predkosc, musze wrzucic twardsze przelozenie.
co ciekawsze, jezdze ze stopami skierowanymi prawie w calosci skierowanymi do dolu (przy szybkiej jezdzie)--> sila znacznie mi wzrasta w tym momencie, bo angazuje uda do pracy.



Dodaj odpowiedź