Wracając do pasjonującej dyskusji...
Ja wybierając rower też zdecydowałem się na przełaja i kupiłem CaadX’a (choć serce podpowiadało Synapse). I była to doskonała decyzja, bo umożliwiła mi kompromis bez większych poświęceń. Do pracy dojeżdżam rok cały po asfalcie, w okolicy aż się roi od szos, ale czasem lubię wjechać na szutrówkę, bo wtedy czuję, do czego ten rower jest stworzony. Fakt, na MTB w ciężkim terenie czułem się pewniej, ale w mojej okolicy takich fajnych szklaków do hasania na MTB zbyt wiele nie ma. No i CaadX waży ok. 11kg.
Co do opon... Jadąc po szosie, wyprzedzają mnie jedynie hardkorowcy na oponach 23, bo Schwalbe Sammy Slick dają radę, jedynie ścierają się szybciej (tyl mi padł po niecałych 5000km). Eksperymentalnie założyłem Land Cruisera na przód i nabitego Sammy Slicka na tył (odwrotnie to była juz dla mnie męczarnia). Na asfalcie jest nadal okej, w terenie jeszcze nie probowałem. Zastanawiam się czy to będzie miało sens, aby mieć lekki bieżnik na przodzie i coś bardziej łysego na tyle – być może jest to głupi pomysł, ale lubię próbować. Przeglądam różne opony, ale nie mogę póki co znaleźć niczego podobnie kompromisowego do Sammy Slicka.
Wyregulowane canti z dobrymi klockami (Kool Stop Salmon, Clarks Aqua) też dają radę, chociaż co tarcze to tarcze
Teraz przyszedł czas na zmianę kół i nadal się zastanawiam, czy kupować drożej, czy brać tanie R501 i nie musieć na nie chuchac ani dmuchać.