Rower dotarł w wielkim pudle, złożony do kupy, pozostało tylko kierownice przykręcić. Wszystkie papiery, instrukcje w jednym pudełku. Nawet dołożyli zestaw imbusów oraz klucz 15 do pedałów. A sam rower bardzo fajny. Waga bardzo przyzwoita: rozmiar S (czyli 52cm) jest może z 1,5kg cięższy od mojego CaadXa, naprawdę spodziewałem się, że będzie gorzej. Cały osprzęt to Sora, więc spoko, włączając korbę 50/34, co mi się akurat wydaje mniej trafione w przypadku CX. Kierownica jak na moje upodobania ma trochę cienką średnicę i jest dość nisko umiejscowiona – mostek (tak to się nazywa? ang. ‘stem’) jest poziomy, ja wolałbym jakby był lekko w górę pod kątem. Hamulce to upierdliwe Avidy BB5, ale świadomość tego miałem kupując. Z czasem można będzie zamienić na hydrauliczne. Pierwsze co, to kupiłem na ebayu BB7 do tyłu (akurat ktoś sprzedaje niedrogo same mechanizmy). Opony w zestawie to Kendy 32 na błoto. Jeśli ktoś chciałby sobie zamontować błotniki, to prześwit na tyle będzie dosyć mały. Coś pewnie można wymyślić, ale nie każdy błotnik się tam zmieści.
O ile ja się czepiam szczegółów, to moja zazwyczaj czepialska żona jest zadowolona. Geometria jej pasuje (kiedyś jeżdziła na kolarce, ale z powodów praktycznych kupiliśmy CX). Zastanawiałem się mocno, czy swojego CaadXa nie wymienić, głównie dla hamulców tarczowych, ale jednak dam sobie spokój, bo za dużo rzeczy by mi nie pasowało (korba, kierownica). Ciężko mi porównać wygodę samej jazdy, bo trochę za mały jest dla mnie ten rower. Ale jeśli ktoś chciałby kupić M (54) lub wyższy, to ja bym jeszcze chwilę poczekał, bo pewnie cena spadnie jak się te mniejsze niebawem wyprzedadzą.