Po dwóch latach jazdy na Kellys Mash 2012 (cross) nadszedł czas na szosówkę. Rocznie pokonuję około 2300km i około 85-90% tej odległości jest po asfalcie. Wyprawy z typowo "z nudy" i "dla zabicia czasu" stały się coraz dłuższe (dochodzące do 130km) i mające w sobie jakiś cel.
Wybór padł na Authora Aurę. Było ogłoszenie na OLX; pojechałem i przymierzyłem się do Aury (rama 480) na żywo. I od razu pierwsze wrażenie - mała rama! Przejechałem się kilka metrów (niestety żeby się wczuć to chyba trzeba ze 300km ), ale czułem, że moja pozycja jest za wysoka, że jestem taki "ściśnięty" na tym rowerze. Właściciel był mojego wzrostu, postury też, ale siodło miał podniesione strasznie wysoko (mimo to czułem się "ściśnięty" i zgarbiony > w ogóle nieaerodynamiczny). Nie wiem... pierwszy raz jechałem na szosówce i być może moje odczucia są błędne, ale na swoim crossie na małej ramie (Kellys Mash 2012 17") jestem bardziej wyciągnięty/wyprostowany i czuję się na nim komfortowo.
Licząc poprzez kalkulator rozmiaru ramy roweru szosowego wyszło mi, że odpowiednia dla mnie rama (a dokładniej górna rura) to (wg. wzrostu) 52cm lub (wg. długości nogi) 50cm. I znalazłem kolejną kuszącą ofertę; też Aurę z tym, że muszę tak jakby w ciemno wybrać rozmiar pomiędzy 50cm, a 52cm ponieważ sklep nie ma roweru na stanie i sprowadzą go dla mnie specjalnie z magazynu i później nie będzie możliwości podmianki.
Długość mojej nogi to 79cm (bez obuwia).
Wątpliwości nie rozwiewa również kalkulator na stronie Authora:
Którą ramę wybrać? Panuje przekonanie, że lepiej wziąć za małą ramę niż za dużą. Ale skoro rama 48cm była mała dla mnie to czy 50cm nadal nie będzie za mała? Mam mętlik w głowie . Zważywszy, że budżet troszkę przekroczę i wolałbym być zadowolony z zakupu bo pewnie roweru nie będę mógł podmienić na inny rozmiar ramy.