Skocz do zawartości


Zdjęcie

Złapanie Gumy Na Zjeździe, A Zachowanie Roweru (I Prawdopodobieństwo Wywrotki)


12 odpowiedzi w tym temacie

#1 Kosiek

Kosiek
  • Użytkownik
  • 69 postów
  • Skądopolskie

Napisano 11 wrzesień 2016 - 22:53

Cześć!
 
Na wstępie napiszę, że jestem początkującym szosowcem. Szoskę mam od grudnia i od tamtej pory zdążyłem już 3 razy zmieniać przebite dętki ;-) W swoich poprzednich rowerach nie-kolarkach, ostatnio zmieniałem dętkę chyba w 2010 roku, a przez ten czas zdążyłem zaliczyć kilka wypraw i wiele mniejszych wyjazdów. Gonitwa dnia codziennego, a co za tym idzie wyjścia na rower na totalnego spontana spowodowały, że jakoś do tej pory nie zawsze pamiętam o tym, że na szosie nie liczy się "czy", a "kiedy" złapiesz gumę ;-) W sobotę wybrałem się na pętlę ok. 315 km, w tym wjazd na Pradziada i wszystko szło pięknie, lecz na 156 kilometrze złapałem kapcia w przednim kole... :-/ Oczywiście dętki na zapas nie miałem...
Przy okazji zrodziło się pytanie: a co, gdybym gumę złapał gdzieś na zjeździe? Opony wg zaleceń producenta można pompować nawet do 8,5 bara, więc to już niemało. W przypadku 2 z 3 gum o których piszę wyżej, powietrze zeszło z koła w jakieś 2-3 sekundy. To bardzo mało czasu, gdy pędzi się w dół z prędkością +60 km/h. Czy w takiej sytuacji kolarza czeka już tylko gleba i liczenie ubytków w uzębieniu? Wiem, że to na pewno kwestia dość indywidualna, ale przy tej ilości złapanych kapci (lub tylko mi się wydaje, że to dużo - w porównaniu z bezawaryjnością dotychczas używanych opon w crossach) po wizycie w Jesenikach, postanowiłem zasięgnąć zdania bardziej doświadczone grono. Czy jest jakiś sposób, aby w takiej sytuacji wyjść obronną ręką? A może demonizuję całą sprawę?
Z góry bardzo dziękuję za wypowiedzi :-)

Rower szosowy, to jedna z piękniejszych rzeczy jaką wymyślił człowiek.


#2 Siara_iwj

Siara_iwj

    Zło Konieczne

  • Moderator
  • 2263 postów
  • SkądSheffield

Napisano 12 wrzesień 2016 - 02:19

Jak nie masz jakichś ostrzejszych zakrętów to wyratujesz się tylnym, jak są ciasne łuki to hamujesz ile możesz tyłem i albo wywracasz się w trawę na poboczu albo kładziesz rower na asfalcie, zawsze to jakaś kontrola. 


 Lekkie. Tanie. Mocne. Wybierz dwa - C. Boardman


#3 Cyklo Ziutek

Cyklo Ziutek
  • Użytkownik
  • 1050 postów
  • SkądPuławy

Napisano 12 wrzesień 2016 - 05:58

@Kosiek Ciepło mi się zrobiło na sercu z 2 powodów. Po pierwsze czasami też jadę sobie z górki z podobną prędkością i myślę co będzie gdy złapię gumę. A po drugie przypomniały mi się stare czasy, kiedy mieszkałem w Prudniku.

Mówisz, że powietrze zeszło w 3s. To pomyśl sobie teraz co byłoby gdybyś zaliczył wystrzał. Na jakich oponach jeździsz? 3 gumy na 9 miesięcy to jednak sporo. Może należałoby pomyśleć o bardziej wytrzymałych oponach?



#4 Arni

Arni
  • Użytkownik
  • 3088 postów
  • SkądWLKP

Napisano 12 wrzesień 2016 - 13:13

Też mi tak się wydaje, coś jest nie tak, że tyle gum łapiesz. W tym sezonie na 10 tyś. km ani jednej pany, w zeszłym nie pamiętam, więc chyba podobnie. Oczywiście guma to chleb powszechny w rowerach, ale bez przesady, coś jest nie tak. Może załóż opony z jakąś wkładką, albo opony dedykowane długim dystansom/treningowe? Takie treningówki są z reguły nieco mocniejsze, z twardszej gumy, więcej znoszą syfu na drogach.

A pana na zjeździe? Można bawić się w hamowanie, zrobić kontrolowany uślizg, a najlepiej o tym nie myśleć, bo trzeba by rower w kąt odstawić :)



#5 roweras88

roweras88
  • Użytkownik
  • 725 postów

Napisano 12 wrzesień 2016 - 13:20

A ja mam z przodu Marathon Racer, z tyłu Marathon Green Guard i nawet nie myślę  o takich rzeczach ;)

Choć gdy zjeżdżałem z długiej stromej góry (20% w dół), kiedy na hamulcach ciężko było zwolnić poniżej 45 km/h bałem się bardziej o wystrzał dętki od przegrzanej obręczy...



#6 1415chris

1415chris
  • Użytkownik
  • 4485 postów
  • SkądSurrey

Napisano 12 wrzesień 2016 - 13:37

Bez przesady, ze 3 flaki w ciagu 9 miesiecy, to duzo. Duzo, to moze jest, jak ktos w tym czasie jezdzil 3 razy.
Poza tym takie ogolnikowe stwierdzenia, do niczego nie prowadza.
Napisz jakie opony, detki, jaki przebieg, w jakim stanie, wtedy to bedzie mialo jakis sens.
 

Bo jak widzisz na przykladzie powyzszego postu, zaraz zaczna pojawiac sie "super" porady.....

 

 

Co do przebic podczas zjazdow, jeden z powodow, dla ktorych warto rozwazyc szytki.

 



#7 Arked

Arked
  • Użytkownik
  • 910 postów

Napisano 12 wrzesień 2016 - 13:57

Ilość przebić zależy chyba głównie od tego gdzie się jeździ. Jeśli duży odsetek jazd prowadzi przez miasto to znacznie łatwiej o gumy. Ja jeżdżę głównie po obszarach wiejskich i szosach pomiędzy miastami i przez 20 tys. km nie złapałem żadnej (mniej zanieczyszczone drogi). Inna sprawa, że nie jeżdżę na super wycieniowanych oponach i dętkach tylko solidnych i ciężkawych Ultra Sportach II.



#8 Kosiek

Kosiek
  • Użytkownik
  • 69 postów
  • Skądopolskie

Napisano 27 wrzesień 2016 - 19:37

@ Cyklo Ziutek, no to się przetasowaliśmy, ponieważ ja pochodzę z Lubelszczyzny :-)
 
Z odpowiedzią czekałem do wymiany przebitej dętki. Okazało się, że w kole siedziało szkło w kształcie szpikulca...
Na początku wątku faktycznie nie sprecyzowałem pokonanego dystansu, etc :-) Tak więc od grudnia przejechałem trochę ponad 5 tys km w tym ok. 2700 km podczas wyprawy do Portugalii i de facto pierwsze dwie gumy złapałem właśnie podczas tego wyjazdu (Francja - rozcięta przednia opona na zjeździe /dobrze, że już u samego podnóża góry/, oraz Hiszpania - lekki kapeć z tyłu, który gubił powietrze po iluś tam kilometrach). Ostatnie Jeseniki, to właśnie ten trzeci kapeć. I teraz tak sobie myślę, że może na moją ocenę sytuacji wpłynął niedosyt z nie ukończonej trasy, a ilość gum może faktycznie zbyt wysoka nie jest...
Odpowiadając na Wasze pytanie: moje opony to Continentale Grand Prix 4000s II, a dętki to do niedawna Continental Race. Taki zestaw był zamontowany fabrycznie w rowerze. Obecnie z tyłu mam jakąś no name'ową dętkę kupioną we francuskim Decathlonie, a na przodzie dziś założona Kenda. Biorąc pod uwagę fakt, że opony mają już całkiem sporo małych nacięć, na wiosnę rozważę jeszcze zakup innego zestawu, który sprawdzi się w turystyce i nie będzie przy tym tak drogi.
 
Wracając jednak do tematu wątku - proszę o informację, jak można uratować się przed glebą na zjeździe. Czy są jeszcze inne sposoby, niż opisane na początku? Wiem oczywiście, że każda sytuacja jest indywidualna ale pytam, gdyż na szosie wciąż szlifuję doświadczenie :-)

Rower szosowy, to jedna z piękniejszych rzeczy jaką wymyślił człowiek.


#9 robo

robo

    ble ble

  • Użytkownik
  • 2600 postów
  • SkądKońskie

Napisano 27 wrzesień 2016 - 20:28

Scenariusz, jak się mogą potoczyć wydarzenia po złapaniu kapcia, zależy w największym stopniu od tego, w którym kole ten kapeć nastąpi, oraz jak szybko zejdzie powietrze. No i trochę od tego, czy jedziemy na wprost, czy w łuku. Oczywiście mówimy o jeździe z dużą prędkością - na zjeździe.

 

Najgorsze co nas może spotkać to natychmiastowy flak w przednim kole - nie wiem jak można byłoby się obronić przed wywrotką. Pewna szansa byłaby, gdyby nas to spotkało przy równiutkiej jeździe na wprost, ale każda nierówność lub skręt = gleba i to poważna.

 

Dużo większe szanse wyjścia obronną ręką z opresji są, gdy złapiemy kapcia w tylnym kole. Nawet przy gwałtownej utracie powietrza, jeśli nie zsunie się opona z obręczy, to możemy skończyć ślizgiem na boku, co nie jest najgorszym wyjściem. Ewentualnie może udałoby się jakimś slidem i karkołomną obroną uratować przed upadkiem.

 

Oczywiście powolna utrata powietrza zwiększa szanse - daje czas na reakcje, zmniejszenie prędkości.

 

Z moich doświadczeń:

 

Wybuchła mi kiedyś dętka w przednim kole przy ok. 25 km/h. Natychmiast wyrzuciło mnie na pobocze, a nie upadłem chyba tylko dlatego, że obręczą zaryłem w piachu. 

 

Z drugiej strony wiem, że na całkowitym kapciu w tylnym kole da się spokojnie jechać. Nie pamiętam czy tak jechałem rowerem szosowym (ale chyba się zdarzyło), za to góralem było już tak nie raz. Powolutku się jedzie, rower reaguje normalnie, tylko trochę tył "pływa" i czuć każdą nierówność.


"Wieczność jest bardzo nudna, szczególnie pod koniec" - Woody Allen


#10 Cyklo Ziutek

Cyklo Ziutek
  • Użytkownik
  • 1050 postów
  • SkądPuławy

Napisano 27 wrzesień 2016 - 22:38

 

@ Cyklo Ziutek, no to się przetasowaliśmy, ponieważ ja pochodzę z Lubelszczyzny :-)

Przez 5 lat mieszkałem na tej samej ulicy (Strzeleckiej) w Prudniku co S.Szozda. Ale to było w latach 1990-95. Nie jeździłem wtedy na rowerze, ale biegałem na orientację. Był jeszcze jeden dobry kolarz z tego miasta - M. Łysek.

 

Jak uratować się przed upadkiem? Trudna sprawa. Każdy chce zjechać za darmo i to z możliwie max prędkością. Może należałoby minimalnie hamować już od początku zjazdu. No tak, ale nikt nie planuje złapania gumy na dole. Lepiej 2x przyhamować niż raz wylecieć z trasy :).



#11 astronom

astronom
  • Użytkownik
  • 1367 postów
  • SkądBurzyn

Napisano 27 wrzesień 2016 - 22:39

Raz zjezdzajac z przeleczy (tak ze 6%) wjechalem na luku w duzy kamien. Powietrze z przodu na szczescie nie zeszlo gwaltownie. Szybkie wypiecie jedna noga dla asekuracji, hamowanie do zera i szczesliwe zatrzymanie...

Widzialem ten kamien jakies 10m przed najechaniem, ale jako ze bylem zlozony w zakrecie nie moglem zmienic toru jazdy i najechalem centralnie.


www.youtube.com/user/AstronomzBurzyna

 

"Myślę też, że podatek paliwowy powinien być też od rowerów pobierany. Bo jak jedziesz rowerem, to nie jedziesz autem. A jakbyś jechał autem, to byś go zapłacił, czyli oszukujesz państwo nie jadąc autem. Czyli ergo powinieneś płacić na rowerze ekwiwalent mediany spalanego paliwa na 100km po cenach PKN Orlen..."


#12 chlebu

chlebu
  • Użytkownik
  • 668 postów
  • SkądKrosno

Napisano 28 wrzesień 2016 - 15:32

Strzeliła mi kiedyś dętka w przednim kole na zjeździe. Miałem koło 40 km/h. Opisywałem  to na forum. 4 lata temu. 

Blizny na kolanie i ręce mam do tej pory. Uraz minął mi rok temu!!!

Gdyby nie rękawiczki pewnie nie miałbym skóry na dłoniach. 

 

 



#13 Gorthin

Gorthin
  • Użytkownik
  • 255 postów
  • Skąd~

Napisano 28 wrzesień 2016 - 15:56

Ja na zjazdach staram się trzymać ciut bliżej pobocza (chyba, że syf okrutny to wolę nie prowokować gumy), i przy gumie walić od razu na zielone. Wolę ziemię niż asfalt. Miałem sporo wywrotek, zwłaszcza jak byłem młodszy i szło się jak przecinak. I całkiem dobrze to skutkowało. A dziś jak jadę w polskie góry czy gdzieś za granicę, staram się mimo wszystko jechać z głową. Nikt mi nie płaci za kolarstwo, więc na siłę nie pcham się w wysoką średnią. Szlify się zagoją, a rama nie :D

 

I na góry zakładam najlepsze opony i dętkę jaką aktualnie mam. Kiedyś nie zwracałem na to uwagi i jechałem na takiej jaką miałem założoną. Czy to ze średniej półki, czy ciut wyżej. Ale od kilku lat w góry zakładam absolutnie porządne gumy. I nie miałem kapcia w górach od kilku lat. W sumie to nie pamiętam ostatniego kapcia :D Na treningach jeżdżę z głową. Tzn. unikam śmieci na drodze, pobocza i dziur. Widzę dziury, zwalniam automatycznie. Nie cierpią koła, opony i dętki. Opony wymieniam właściwie tylko wtedy gdy bieżnik znika.

Edit:

No i doświadczenie, mimo wszystko. Zjazdy to trudna technicznie sprawa. Warto na początku jechać wolno i ostrożnie i spokojnie zbierać doświadczenie. Pamiętam nie raz jak jacyś młodzi gniewni, wyprzedzali mnie, szli jak burza, a potem mijałem ich jak składali rower :D Zjazdy to absolutnie najtrudniejsza rzecz, i niebezpieczna. Wolę wykręcić mniejszą średnią niż leżeć. 


  • astronom i PAVULONIX lubią to



Dodaj odpowiedź