MASTERS - amator, czy zawodowiec aż do śmierci?
#2
Gosc_Pegos_*
Napisano 01 maj 2010 - 13:41
#5
Napisano 01 maj 2010 - 18:10
#6
Napisano 01 maj 2010 - 19:16
Żeby pojechać wyścig w peletonie trzeba umieć w nim jeżdzić . Tylko licencję może kupić każdy , a co potrafią wyprawiać leszcze wie każdy . W drugą stronę to już nawet cienia sensownego argumentu nie widzę.
#7
Gosc_cyklista_*
Napisano 02 maj 2010 - 12:35
Wielu mastersów nigdy nie ścigało sie w klubach i w życiu nie mieli innej licencj.
Jak ktoś porównuje mastersów do kolarzy z gryp zawodowych to ma nieźle pomieszane po kopułką.
Jestem przeciwny startom zawodników licencjonowanych (elita, orlik) w wyścigach dla amatorów. Mają swoje kluby, trenerów, sprzęt i otwartą drogę do światowej kariery.
A jak ktoś chce wystartować w wyścigach dla mastersów to zapraszam do wykupienia ubezpieczenia, które każdemu rowerzyście może się przydać i przebadania się u lekarza, czy wysiłkiem fizycznym nie zrobi sobie krzywdy. Tym sposobem zadbamy o siebie i kolegów z peletonu.
A co jak ktoś był prawdziwym zawodowcem a teraz nie ma żadnej licencji?
Może sobie startować!!!
#8
Napisano 02 maj 2010 - 20:59
I tym miłym przesłaniem do orgów maści wszelkiej bym sprawę zakończył.
Wieczny optymista
Piotr rebe Zieliński
#9
Napisano 03 maj 2010 - 07:11
Pewnie , że może . Stare Porsche zawsze zostanie porszakiem ,a ja ze swoją astmą co najwyżej dychawiczną Syrenką . Zawsze jednak jazda kierak w kierak z byłym mistrzem jest przeżyciem . Ileż można się dowiedzieć ,podpytać . Znam trochę ludzi którzy byli mistrzami i bardzo sobie cenię te znajomości. Zamiast stwierdzenia - maraton był do dupy - mamy np. takie wspomnienie ," przez dwadzieścia kilosów jechałem koło w koło ze Spruchem i nawet ze mną gadał. Co z tego ,że Spruch Cię nie skojarzy . Ty będziesz pamiętał długo. Miejsce w zawodach - a do dupy z nim.
I tym miłym przesłaniem do orgów maści wszelkiej bym sprawę zakończył.
Wieczny optymista
Piotr rebe Zieliński
i politycznie i na temat - dobrze to powiedziałeś
a co do masters to powiem kto dzis startuje w jakichś zawodach?
bedzie padało i ogólnie nieprzyjemnie
własnie masters - dzis jest kilka imprez, w jednej z nich biorę udział bez wzgledu na wynik i pogodę,
a jak kogoś podjadę ostro na maratonie to sie nie dziwi bo imprezy wybieram sam na których startuję,
#10
Gosc_cyklista_*
Napisano 03 maj 2010 - 19:13
Teraz z braku wyścigów szosowych w przyzwoitych odległościach od Opola przesiadam się na maratony MTB. Tam dzieli nas tylko wiek. ;-)
#14
Napisano 06 maj 2010 - 14:10
może odbyć się za zgodą organizatora jedynie poza klasyfikacją (wycinek regulaminu zawodów dla amatorów wyścigu rowerowego MTB Pniewo 2010). I sprawa jasna: masz/miałeś licencję w ostatnich kilku latach to nie jesteś takim amatorem, dla jakiego te zawody są przeznaczone. Proste. No i nie ma co się obruszać, że to dyskryminacja czy coś. Jeżeli zawody są organizowane w celu "propagowania masowego - aktywnego wypoczynku" to nie ma się co dziwić, że kolarz z licencją na ogół prezentuje zdecydowanie lepszy poziom od przeciętnego amatora, który traktuje kolarstwo jako hobby, treningi rowerowe jako odskocznię od pracy zawodowej (i tak dalej) no i na w/w wyścigach chciałby zmierzyć się z ludźmi, którzy prezentują podobny poziom do niego. Nie sądzę, żeby facet z licencją chciał jechać na pół gwizdka z przeciętnym amatorem, żeby sobie z nim pogadać. Raczej każdy traktuje wyścig (nawet amatorski) poważnie i na gadanie nie będzie tracił czasu. Po wyścigu może i owszem...
Oczywiście są amatorzy, którzy będą podskakiwać z radości, że brali udział w wyścigu z kimś kilkukrotnie lepszym od niego, ale raczej sporo ludzi chciałoby startować w grupie o podobnych możliwościach. Może i grupie cieniasów, ale dzięki temu rywalizacja jest wyrównana, nie ma sytuacji, że na wyścig promujący zdrowy styl życia przyjeżdża kilku zawodników, spijających śmietankę, zgarniających wszystkie nagrody (nawet pierdołowate dyplomy itp), które miały być zachętą dla amatorów do wystartowania i dania z siebie ile wlezie. W takim przypadku cienias stwierdza - "po cholerę mam startować, żeby pokazać jaki jestem cienki?! To tych z czołówki mam kosmos, no i co z tego że jestem czwarty? Do dupy taka impreza...". No i następnym razem przyjdzie z kuplami popatrzeć jak przecinaki śmigają. A że będzie tych przecinaków kilku i impreza zdechnie zanim się na dobre urodziła, bo z propagowania masowej aktywności fizycznej na rowerach nici wyszły? To tak jakby rozgrywać boje w ciężarach/boksie (itd) bez podziału na kategorie wagowe - praktycznie lżejszych zawodników by nie było bo i po co? I tak stoją na przegranej pozycji... No fakt, można popatrzeć na mecz koszykówki, ale jak się nie wyrosło do wzrostu powyżej średniego, to raczej marne szanse na bycie dobrym zawodnikiem (statystycznie). To co - nie grać w kosza (czy siatkę)?
Reasumując - dobrze, że organizatorzy imprez dzielą uczestników nie tylko pod względem kategorii wiekowych, ale też pod względem umiejętności (przynajmniej potencjalnych). Oczywiście to moje skromne zdanie...
Focus Izalco, Giant Trinity, Accent CX, Cube Stereo Hybrid 140 HPC Race 750
#15
Napisano 06 maj 2010 - 14:43
Jeżeli zawody są organizowane w celu "propagowania masowego - aktywnego wypoczynku" to nie ma się co dziwić, że kolarz z licencją na ogół prezentuje zdecydowanie lepszy poziom od przeciętnego amatora, który traktuje kolarstwo jako hobby, treningi rowerowe jako odskocznię od pracy zawodowej (i tak dalej) no i na w/w wyścigach chciałby zmierzyć się z ludźmi, którzy prezentują podobny poziom do niego. Nie sądzę, żeby facet z licencją chciał jechać na pół gwizdka z przeciętnym amatorem, żeby sobie z nim pogadać. Raczej każdy traktuje wyścig (nawet amatorski) poważnie i na gadanie nie będzie tracił czasu. Po wyścigu może i owszem...
Tylko że w Polsce duża część zawodników, a nawet większość kat. elita i orlik traktuje ten sport jako hobby bo i tak nie ma z tego zysków finansowych.
Oczywiście są amatorzy, którzy będą podskakiwać z radości, że brali udział w wyścigu z kimś kilkukrotnie lepszym od niego, ale raczej sporo ludzi chciałoby startować w grupie o podobnych możliwościach. Może i grupie cieniasów, ale dzięki temu rywalizacja jest wyrównana, nie ma sytuacji, że na wyścig promujący zdrowy styl życia przyjeżdża kilku zawodników, spijających śmietankę, zgarniających wszystkie nagrody (nawet pierdołowate dyplomy itp), które miały być zachętą dla amatorów do wystartowania i dania z siebie ile wlezie. W takim przypadku cienias stwierdza - "po cholerę mam startować, żeby pokazać jaki jestem cienki?! To tych z czołówki mam kosmos, no i co z tego że jestem czwarty? Do dupy taka impreza...". No i następnym razem przyjdzie z kuplami popatrzeć jak przecinaki śmigają. A że będzie tych przecinaków kilku i impreza zdechnie zanim się na dobre urodziła, bo z propagowania masowej aktywności fizycznej na rowerach nici wyszły? To tak jakby rozgrywać boje w ciężarach/boksie (itd) bez podziału na kategorie wagowe - praktycznie lżejszych zawodników by nie było bo i po co? I tak stoją na przegranej pozycji... No fakt, można popatrzeć na mecz koszykówki, ale jak się nie wyrosło do wzrostu powyżej średniego, to raczej marne szanse na bycie dobrym zawodnikiem (statystycznie). To co - nie grać w kosza (czy siatkę)?
Reasumując - dobrze, że organizatorzy imprez dzielą uczestników nie tylko pod względem kategorii wiekowych, ale też pod względem umiejętności (przynajmniej potencjalnych). Oczywiście to moje skromne zdanie...
Może od razu zrobić na wyścigach kategorie dla ludzi którzy przejeżdzają 3tys. km/rok; 5 tys. km/rok; 10 tys. itd. Albo w zależności od tego ile dni w tygodniu trenują zawodnicy.
Kolarstwo to jest ciężki sport i żeby wygrywać nawet w gronie amatorów trzeba na to ciężko zapracować więc takie dywagacje są bez sensu. Moze lepiej niech każdy dostanie pamiątkowy medal tak jak w imprezach biegowych i będzie zadowolony.
Takie problemy występują nie tylko w kolarstwie i przeważnie płaczą ci co nie mają szans na zwycięstwo a uważają się za dobrych zawodników. Większość prawdziwych amatorów ma to gdzieś czy będzie trzeci, piąty czy trzydziesty bo startują dla przyjemności aczkolwiek starają się walczyć na miarę swoich możliwości.
#17
Gosc_cyklista_*
Napisano 09 maj 2010 - 15:21
Informuję jednocześnie, że mastersi to ludzie, którzy mają 30 lat i więcej i tylko oni mogą mieć licencje masters. Młodsi mogą startować w tak zwanej klasie masters "0" i nie mają licencji masters.
A jak ktoś myśli, że posiadanie licencji daje większego powera to niech sobie ją kupi i przynajmniej psychicznie będzie czuł się mocniejszy.
To nasze polskie rowerowanie i tak jest chore a organizatorzy imprez dla amatorów, którzy nie pozwalają startować amatorom to już całkiem jak jakieś sekty. I moim zdaniem to zakompleksione cieniasy.






