No i pamiętaj, że regeneracja jest najważniejsza!
Nic Ci nie da zasuwanie codziennie na ostry trening, bez pozwolenia odpoczynku dla swojego organizmu.
Jeździj z głową, nie staraj się na początek realizować w 100% planów treningowych. Jak czujesz, że na drugi dzień jesteś zmęczony i wyjechany to odpuść, lub pyknij sobie luźne 30km.
O i to w tym wszystkim jest najważniejsze. Wielu zapomina, że to nie trening jest najważniejszy, a właśnie odpoczynek. Oczywiście samym odpoczynkiem nie da się osiągnąć jakiejkolwiek formy, potrzebny jest bodziec wymuszający adaptację organizmu, a ta następuje podczas odpoczynku.
Jak to wygląda w praktyce?
Tak wygląda adaptacja organizmu do określonego obciążenia treningowego. Jak widać maksymalna adaptacja przebiega przez pierwsze 2-3 tygodnie, później wchodzi faza stabilizacji i należy albo zmienić ćwiczenia, albo zmniejszyć obciążenia treningowe. Przyjęto głównie stosować tą drugą metodę:
tak wygląda typowy mezocykl treningowy: obciążenia i objętość treningu rośnie przez pierwsze 3 tygodnie, w 4 i obniża się je znacznie, później następuje powrót do początku fazy. Dlaczego tak, a nie zmienić trening np. na HIIT? Bo ma to związek z systemem wytwarzania energii, w naszych mikro fabryczkach energii: mitochondriach.
Trening przede wszystkim ma za zadanie spowodować, żeby być w stanie wygenerować większą ilość energii, a tą (przynajmniej jeśli chodzi o przemianę tlenową) zapewniają właśnie mitochondria, które podczas treningu zwiększają swoją wielkość/sprawność/ilość. Jak zwał, tak zwał, ale w końcowym efekcie w odpowiedzi na bodziec treningowy są w stanie wyprodukować więcej energii niezbędnej do skurczu mięśnia. Jest jedno "ale": po ok. 3 tygodniach trening coraz słabiej oddziaływuje na te fabryki energii organizmu, a po max 5 tygodniach już praktycznie nie ma wpływu na zwiększenie produkcji energii. Zmiana ćwiczeń w tym przypadku na niewiele się zda, bo to nie zmusi mitochondrii do produkcji większej ilości energii. Nie, bo nie. Takie to uparte prymitywy są .
W takim razie co zrobić, żeby oszukać je i dać im możliwość dalszego rozwoju? Odpowiedź jest dość prosta: dać sygnał, że już tak duża gotowość do produkcji energii nie jest potrzebna - to jest właśnie okres tygodnia do dwóch zmniejszania obciążeń treningowych. Jednocześnie odpowiedź na obawy tych, którzy sądzą, że tydzień czy dwa przerwy spowoduje u nich tragiczny spadek formy. Wręcz przeciwnie, nawet pomijając możliwość regeneracji, wyleczenia mikrokontuzji, to takie zmniejszenie obciążeń treningowych (czy nawet zupełna przerwa w treningu, choć to raczej incydentalnie) da możliwość minimalnego wzrostu wydajności mitochondriów w kolejnym cyklu treningowym. Minimalnego, bo na spektakularny wzrost już nie ma co liczyć, ale ten sposób jest jedynym sensownym do zapewnienia ciągłego rozwoju i uniknięcia braku postępów.