Do tej pory zadawalem na forum pytania o sprzet co kupic jaka tania szose.
Teraz wlasciwie moje pytanie czy kupic szose?
Zaczalem na nowo jezdzic na rowerze rok temu.
Kupielm sobie miejski rower pełnoletni ok 30 letni Peugeota (chyba starszy jednak troche)
Pełna opcja w metaliku - 3 przełożenia, koła bijące jak szalone - dzięki niemu zacząłem z żoną jeździć na wycieczki - nie bylo rzeczy niemozliwych.
Pewnego pięknego dnia stweirdziliśmy wspólnie że chyba trzeba kupić coś lepszego...
Dla testów szfagier dał mi trekingowego Gianta. Zakochałem się był precyzyjny, super radzil sobie tam gdzie mój George już wymiękał, kilometrów nie czulo się w nogach.
Kupiłem trekingowego Herculesa na którym jeździ mi się super jeżeli chodzi o jazdę rekreacyjno wycieczkową.
Sezon na Herculesie otworzyłem jak dla mnie dość ostro - przejechałem z żoną prawie 100km, podczas kilku wycieczek minęli nas ludzie na rowerach szosowych i byłem pełen podziwu że ja jadę już na maxa a oni bez zmęczenia znikają gdzieś za horyzontem.
Zacząłem się więc zastanawiać nad szybszą może agresywniejszą jazdą.
Tutaj odpowiednie pytania:
Niestety nie mam żadnego znajomego który jeździłby na szosie - więc nie mam możliwości sprawdzić czy jest to coś dla mnie.
Jedyne rozwiązanie to kupić jakąś tanią szosę i zobaczyć "z czym to się je".
Czy kupując jakąś starą szosę jestem w stanie zasmakować szosowej jazdy?
Czy jestem w stanie poczuć róznice w jeździe w porównaniu do mojego bądź co bądź w miarę nowego Herculesa?
Czy przeceniam troche sprzęt i może powinienem raczej skupić się na kręceniu kilometrów i wzmacnianiu organizmu na trekkingu?
Nie wiem właśnie czy nie przeceniam trochę sprzętu.
Wiem, że większość z Was trenuje dużo ale wasze wyniki i trasy są imponujące.
Co prawda ja większość kilometrów do tej pory robiłem po lesie ale dla przejechania 200km może warto zjechac na szose.
Bedę wdzięczny za każda odpowiedz - nawet za te krytyczne
Pozdrawiam



