Witam.
Szukam pierwszej szosówki w moim życiu. Na początku zamierzałem wydać jakieś 5000zł, ale tak przeglądając strony, swoim wyglądem zaczęły kusić mnie nieco droższe rowery i tak doszedłem do Kross Vento 8.0 2016 czy Scott Addict 20 2016.
Teraz nie wiem czy w ogóle opłaca wydawać się aż tyle na pierwszą szosę.
Może lepiej kupić coś tańszego na przykład:
Rower Kross Vento 5.0 2017 lub Cube Attain GTC Race 2016 ??
Czy dla amatora takiego jak ja będzie w ogóle odczuwalna jakakolwiek różnica pomiędzy tymi rowerami?
Rowerem zamierzam jeździć dystanse po 100km. Czasami może do 400km.
Może wy mi doradzicie jaki kupić. Moje wymagania są takie żeby rower był karbonowy, w miarę lekki, osprzęt możliwie najlepszy i bardzo ważne dla mnie żeby był ładny :-D bo nie mógłbym jeździć z przyjemnością na czymś co by mi się nie podobało.
Co radzicie? Czy kupić jakiś tańczy czy lepiej wydać więcej i cieszyć się przez lata?
Czy te modele, które podałem są warte uwagi? Może macie jakieś inne propozycje?
Z góry dzięki za pomoc