Dwa tygodnie temu w czasie wyścigu złapał mnie skurcz w okolicy prawej łydki. Pech chciał, że akurat wtedy poszedł gaz, peleton się rozciągnął no i aby nie być zerwanym trzeba było dołożyć do pieca i kręciłem mocno tą "skurczoną" nogą. Po chwili skurcz puścił ale został ból w łydce (z tyłu, tuż pod kolanem gdzie zaczyna się brzuchaty łydki) intensyfikujący się w trakcie wyprostowywania nogi. Wtedy to było normalne ale minęło już 1,5 tygodnia a ten ból dalej pojawia się w specyficznych warunkach. Nie jest jakiś super intensywny czy uniemożliwiający normalne funkcjonowanie ale czuje go w trakcie mocniejszej jazdy na rowerze przy dynamicznych wyprostach nogi (sprint) lub gdy stoję na wyprostowanych nogach i przechylam ciężar ciała do przodu na stopy (trzeba wtedy napinać tylne partie mięśni nóg aby nie polecieć do przodu).
Krótko mówiąc w czasie skurczu przeciorałem z zaciśniętymi zębami nogę no i teraz się zastanawiam czy czegoś tam sobie nie naderwałem lub nie uszkodziłem. Miał ktoś podobne doświadczenia? Iść z tym do ortopedy czy "samo przejdzie"?