Napisano 05 grudzień 2017 - 13:07
Szukam siłowni w Warszawie gdzie:
1) Akceptowana będzie karta multisport (żona ma i chce chodzić razem ze mną)
2) Będą ciekawe zajęcia core i/lub cycling (nakierunkowany na kolarstwo a nie spining)
Ktoś coś? A może jakaś karta dla osoby prywatnej typu multisport (nie mam żadnej i z firmy nie mam możliwości mieć)?
tłuścioszek
Napisano 05 grudzień 2017 - 13:24
nie jestem pewien, czy multisport, ale chyba tak. Zdrofit na ostrobramskiej. Krzychu Dziedzic między innymi prowadzi ćwiczenia, i było przynajmniej dwóch wcześniej instruktorów, którzy całkiem fajny program prowadzili który dawał radę jako przygotowanie do sezonu.
ale bez przesady... i taki tomahawk dobrze wchodzi od czasu do czasu 
tłuścioszek
Napisano 06 grudzień 2017 - 08:18
jak chodzilem to mi raz na tydzien wpadal i nie uwazam tego za zmarnowany czas. Pamiętam, że pierwszy raz, to mnie prowadzący zaskoczył. W tygodniu byli typowi rowerowi prowadzący a tu wyskoczył koleś, który bardziej pod kulturystę podchodził. Trening zrobił ekstra, w efekcie nigdy później nie unikałem tych zajęć 
Napisano 06 grudzień 2017 - 18:14
i to i to, po jeden stronie paski a po drugiej spd, tylko sa to spd a nie spd-sl
Dzięki. Jaka jest różnica między spd a spd-sl? Jeżdżę głównie na szosie i na tych spd się aż tak nie znam. Mam pedałki shimano PDM-520, czy bloki od nich będą pasować?
Napisano 08 grudzień 2017 - 12:59
nie jestem pewien, czy multisport, ale chyba tak. Zdrofit na ostrobramskiej. Krzychu Dziedzic między innymi prowadzi ćwiczenia, i było przynajmniej dwóch wcześniej instruktorów, którzy całkiem fajny program prowadzili który dawał radę jako przygotowanie do sezonu.
ale bez przesady... i taki tomahawk dobrze wchodzi od czasu do czasu
Byłem w życiu dwa razy na zajęciach z Schwinn Cycling i szczerze powiedziawszy mnie nie zachwyciły i nie przekonały do siebie. Było to dwa lata temu i ostatecznie wtedy kupiłem trenażer. Co mnie w tych zajęciach irytowało? Przede wszystkim 80% czasu w pozycji stojącej, tempówki po 2-3 min stojąc z siadami max na 10 sek. Jak dla mnie na trening typowo kolarski to dość dziwne. Dodatkowo sam sposób prowadzenia zajęć teoretycznie 'w rytm' zdawał się wymuszać tylko 'naciskanie' na pedały zamiast płynnego kręcenia, co więcej, same rowery jakoś swoim charakterem pracy też zdawały się to wymuszać.
Czy kiepsko wtedy trafiłem, czy też tak to generalnie wygląda? Jest sens żebym spróbował Zdrofitu jeśli tamte zajęcia mnie nie przekonały? Bo trenażer nieco mi już brzydnie ;P
