Trzeba chyba oddzielić dwie sprawy: sport amatorski, uprawiany dla samej przyjemności ruchu, a czasem rywalizacji z podobnymi sobie ludźmi, od sportu zawodowego, który jest widowiskiem. W założeniach ma być czystym od dopingu widowiskiem, ale w praktyce każdy sport zawodowy takim nie jest. Kolarstwo, ze względu na charakter tej dyscypliny, obciążone było od zarania skazą dopingu. Ale wszelkie inne dyscypliny sportu, nawet te, w których pieniądze są znacznie większe niż w kolarstwie, borykają się z dopingiem. Piłka nożna czy tenis, lekkoatletyka, futbol amerykański, koszykówka... To te najbardziej dochodowe. Bo to jest cyrk, który oglądają miliony widzów każdego dnia. I przy tym oglądają reklamy, kupują produkty firm zaangażowanych w te dyscypliny. Wielki światowy przemysł sportowy.
Wiele organizacji zarządzających organizacją imprez sportowych, sprzedażą praw do transmisji i reklam, nie podnosi w ogóle tematu dopingu. Liczy się sam cyrk. Bo dochody są tym większe, im większe jest rozwarstwienie pomiędzy tym, co widz może sam osiągnąć od tych herosów, których ogląda. Jeśli zgodzimy się na takie oglądanie sportu zawodowego, jako widowiska, to zależy nam tylko na pięknie rywalizacji. Nie dbamy o zdrowie zawodników oglądając relacje z zawodów. Nie dbamy wtedy też o swoje zdrowie. Liczy się widowisko. Pamiętacie, że doktor Ferrari miał w swoim notesie nie tylko nazwiska kolarzy, ale również tenisistów i piłkarzy. Nazwiska tych innych sportowców nie wypłynęły. jest to opisane w kilku książkach, np. Voeta "Braking the chain"
Znacznie gorzej, kiedy zaczynamy porównywać świat zawodowego sportu, do sportu amatorskiego. O ile zawodowi sportowcy czerpią ze sportu zyski, o tyle my, amatorzy, czerpiemy tylko i aż przyjemność. Niestety również sport amatorski skażony jest dopingiem. Tego nie potrafię zrozumieć. Z jednej strony fajnie, że tyle osób teraz "trenuje", a nie po prostu jeździ, czy biega; pływa, czy gra, ale z drugiej strony świadczy to, że wielu z nas ma przerost ambicji nad możliwościami (limit wieku, możliwości finansowe, czasowe, predyspozycje). Zaczynamy porównywać się z innymi i próbujemy znaleźć sposób na wygrywanie z innymi amatorami lub zbliżenie się do wyników zawodowców. To prowadzi do przetrenowania lub sięgania po środki niedozwolone w zawodowym sporcie. Amatorów nikt nie bada. Hulaj dusza, boga nie ma. Zaczyna się ten sam cyrk. I to jest straszne.
Wracając do Froome'a - zafundował nam jeden z najpiękniejszych etapów w ostatnim dziesięcioleciu. Była piękna jazda, była walka z pretendentem do zwycięstwa Dumoulinem, była wielka przegrana wspaniałego lidera, którego polubili widzowie za piękny styl przez cały wyścig, były obrazki, kiedy cała drużyna jedzie z Yatesem, były genialne zjazdy Frooma, Była jego samotna ucieczka przez 80 km, było ostre rypanie po górach. Z tyłu głowy pozostaje oczywiście doping, ale oglądając ten etap kompletnie nie myślałem o tym. Oglądało się to jak wielkie malarstwo, np.: obrazy Witkacego - co z tego, że namalował je pod wpływem...
Jedyne co można zarzucić, to opieszałość UCI, która nie potrafi lub nie chce wyjaśniać spraw. Spraw, które sama zobowiązała się regulować. Jak każda tego typu organizacja jest nastawiona tylko i wyłączenie na zysk. Te organizacje typu MKOL, UCI, FIFA, NHL, NBA, etc działają jak normalne firmy, po tym, że nie można w nie ingerować. Nie ma żadnego prawnego narzędzia, by kontrolować czy choć działają zgodnie ze swoimi statutami. Na olimpiadzie może wystartować Semenya, od UCI nie można się doprosić decyzji, grzechy Fify i innych organizacji też są znane... To, oprócz dopingu w amatorskim sporcie, wkurza mnie najbardziej.
Gdyby prezes jakiejś prywatnej firmy nie podjął ważnych decyzji przez od września do maja kolejnego roku, to można by sądzić, że:
1. jest nieudolny i należy natychmiast go zmienić, a wraz z nim całą radę nadzorczą, która przymyka oko na nieudolność CEO
2. w interesie tej firmy jest obecnie nie podejmowanie decyzji - dla udziałowców niepewność. W tym przypadku dla kibiców, miłośników. Taki interes też może się odbić negatywnie na dochodach, bo kibice lub inni udziałowcy mogą się odwrocić (przestać oglądać lub sprzedać akcje), co spowoduje straty.
pozdr