Cześć, na szosie jeżdżę już ładnych kilka lat, nakręcone mam kilkadziesiąt tysięcy kilometrów i coraz bardziej zaczyna mi doskwierać pewien problem. Otóż przy zwiększeniu intensywności np. 1km podjazd 7-10% to brakuje mi tchu, zanim ktoś powie, że to normalne, to chciałbym nadmienić, że oddech to jedyny objaw. Nogi mogą, nawet nie zaczynają piec a ja walczę o każdy cm3 tlenu.
Taki sam problem objawia się przy testach FTP, lub na rozgrywanym właśnie wyścigu na trenażerach Elite - trasa 4.9km, w tym 1.5 km podjazd 7%, średnia moc 349W, średnie tętno 180 (max 188), jadę swojego maksa, nogi nawet nie pieką, a ja nie mogę już złapać oddechu.
Przy 184cm mam 76 kg (12 % tkanki tłuszczowej), wydaje mi się, że mam dość mocno rozbudowane nogi, dodatkowo ćwiczę też nogi na siłowni i zaczynam myśleć, że moje problemy są związane z tym, że nie jestem w stanie dotlenić mięśni. Dlatego też mam wrażenie, że brakuje mi tlenu kiedy jeszcze mięśnie nie zaczynają nawet piec.
Miał ktoś z Was podobny problem? Jakieś pomysły na treningi które mogłyby pomóc mi poradzić sobie z tym problemem?