MvdP król, co tutaj dużo gadać. Był faworytem i nie zawiódł, teraz czas na zdobycie Roubaix. Forma po późnym wejściu w sezon, tak jak oczekiwałem, cały czas wydaje się iść do góry. Cel jest jasny, liczę na peak właśnie w Wielkanoc. Dzisiejszy finisz na 1400W!
Ogólnie kilka razy martwiłem się, że van der Poel nie reaguje na skoki pojedynczych kolarzy, że nie poszedł też za nikim, kto gonił tę mocną grupkę, ale on zachowywał spokój, nie szarpał. Widać, że jechał po prostu swoje, ewentualnie kontrolował tylko Pogacara. Doganiali, a później odczepiali po kolei rywali. Kontrolowana jazda.
Pewna wygrana. Wyścig zrobił mu Pogacar, ułatwił końcówkę. Nie mam wątpliwości, że końcówkę nawet we dwóch wygrałby spokojnie z Tadejem, jednak nie ten profil kolarza mimo całej wspaniałości Słoweńca.
Pogacar mimo tej spieprzonej końcówki na plus, pokazał się świetnie i gdyby urwał MvdP na Kwaremoncie lub Paterbergu, to pewnie miałby to. Nie urwał tylko jednego, więc moc na ściankach była niesamowita.
Asgreen pechowo w chuj, szkoda że akurat w takim momencie awaria.
Szkoda też, że nie wszyscy nasi ukończyli, szczególnie Bodnar. Fajnie, że długo był widoczny na czele peletonu, Wiśniowski też chwilę ciągnął... i też nie ukończył.