Ponowny kontakt z Saris H3 zacznę z grubej rury: to najlepszy trenażer, jaki do tej pory używałem z Zwift. Chętnym na czytanki i szczegóły pozostawiam zapoznanie się z resztą tekstu.
Od poprzedniego mojego kontaktu z Saris H3 minął już ponad rok, w trakcie którego miałem okazję potestować kilka innych trenażerów (Magene T300, Wahoo Kickr V5, Thinkrider X5 Neo i X7 Pro) i poszerzyć kontekst doznań. Zdziwiło mnie, że to nadal bardzo niszowy trenażer, więc postanowiłem sobie odświeżyć jazdę na nim, w czym pomógł dystrybutor Makra-Sport https://makra-sport.pl
Poprzedni test nie wykazał słabości pomiaru mocy, trenażer miał już firmware oczyszczony z problemów wieku dziecięcego, wskazywał prawidłowo kadencję, nie przestrzeliwał sprintów etc. Nowe edycje dodały poprawki kalibracji z zewnętrznych aplikacji, takich jak Zwift.
Po przyjściu trenażera okazało się, ze zmienił się sposób upakowania go, plastik od strony kasety nie jest już wyszarpany obcęgami, a apka na telefon zmieniła design i już nie filtruje możliwych do podłączenia czujników. Nadal jest jednak to mega ciężki, ale poręczny kloc, w którym zgrabnie pochowano wszystkie bebechy, nóżki, a nawet podstawkę pod koło przednie. Nic się tu nie ugina pod palcami i nie trzeszczy, jak np. w Direto XR.
Budowa – to jest czołg. Konstrukcja to metalowy odlew, od strony kasety kawałek plastikowej osłony, nóżki z kompozytu z regulacją. Stabilność jest na bardzo wysokim poziomie. Trenażer się nie buja na boki (takie Wahoo V5 też nie, choć producent ma inne zdanie), ale jak postawiłem go na matach Van Rysel, to jakąś swobodę jednak daje. Zaglądnąłem mu w bebechy (bez rozbierania) i mechanicznych bolączek nie uświadczyłem: 9kg koła zamachowego jest osadzone centralnie i łożyskowane po obu stronach, naciąg paska wygląda na niezniszczalny, chłodzenie zapewnia koło napędowe, które jest równocześnie wiatrakiem. W pudełku są adaptery pod różne ośki, zasilacz i dziwna przedłużka kabelka.
Dodatkowe wyposażenie zasługuje na osobny akapit. Adaptery trzeba dokręcić, bo są ciut luźne. Gdy będziecie to robili, to róbcie to z wyczuciem, bo użycie siły F duże może poskutkować pęknięciem top hat podkładki. Adaptery się nie obracają, więc ewentualne użycie podnośników przedniego koła odpada. Przedłużkę kabelka zasilającego warto podłączyć, bo wtedy zasilanie się nie odepnie samo. Wtyk przedłużki jest po prostu dłuższy o te 2mm i lepiej się osadza w gnieździe trenażera.
https://photos.app.goo.gl/RkmcUKGv5uqVnYWAA
Producent popełnił jakiś babol w materiałówce, ale go sprytnie naprawił (tylko szkoda surowców). Wysunięcie się wtyczki zasilania ujawniło za to niezwykle słuszną koncepcję projektantów, by diodę statusu umieścić tam, gdzie jest ona widoczna z roweru. Wiem, że to drobiazg, ale jak się takie Wahoo dziwnie zachowuje, to bez zejścia z roweru tego nie zdiagnozujecie.
Koniec wad. Naprawdę J
Hałas jest większy, niż topowych pod tym względem Wahoo lub Thinkridera X7, ale mniejszy, niż Tacx Neo, a tym bardziej Direto XR. Gdy z przodu wieje wiatrak, a na korby idzie moc, to nie słychać go wcale. Bębenek nie jest podatny na uciszanie smarem i nawet nie próbujcie tu walczyć. Raz, że smaru tam jest naprawdę dużo (co jest ewenementem), a dwa – dodatkowe go zapodawanie nic nie daje. Coasting jest głośny i basta.
Pora napisać o tym, co od innych trenażerów wyróżnia go najbardziej: 9kg kole zamachowym. Sporo naszukałem się w głowie porównań, by opisać odczucie kręcenia w Zwiftowym SIM. Jedyne, co mi zaświtało, to jazda po aksamitnie równiutkim asfalcie. Kręcenie jest gładkie i płynne, z bardzo odczuwalnym wsparciem dla wysokich kadencji. Nie uświadczy się tu kwadratowości, mikrooporów czy jakiejś sztuczności. Moje 150 minutowe piątkowe 100km weszły, jak marzenie. I tu pewna dygresja, bo do tej pory używałem do nich Thinkridera X7 albo rolki Elite Nero ze względu na większą swobodę wynikającą z bujania się na boki. Im bardziej sztuczne dawkowanie oporu i inercji, tym bardziej to bujanie się trenażera jest potrzebne – z H3 mi go nie brakowało.
Reakcja na sprint jest bardzo dobra – trenażer szybko zwiększa opór i go trzyma. Moje obserwacje są takie, że cechę tą mają trenażery dawkujące opór neodymami na tarczkę oporową (Elite Direto XR, Nero) lub na powierzchnię obwodową pełnego koła zamachowego (Saris H3, Magene T300, Thinkrider X5 Neo), a nie posiadają jej trenażery z bębnem obracającym się dookoła elektromagnesów (Wahoo Core i V5, Thinkrider X7, Tack Neo). Z jakiegoś powodu tym pierwszym wystarczy jeden neodymek albo elektromagnesik, a te drugie mają ich od 6 do 32.
O pomiarze mocy już pisałem, że działa bardzo dobrze. W trakcie 150 minutowego treningu ze średnią mocą 250W zmierzoną na obustronnej korbie wskazania Sarisa H3 zmieniły się z 248W początkowo do 253W pod sam koniec (gładzenie wykresu pętlą 300s), czyli nadal zgodnie ze specyfikowanym marginesem błędu. Nie jest idealnie, ale nie jest to poziom Magene T300, gdzie pod koniec zaplusujecie o dobre 10%.
https://photos.app.goo.gl/gFFCLh2462W2QjRE6
https://photos.app.goo.gl/jhXB6XmwjYvoTkwP6
https://analyze.dcrainmaker.com/#/public/b903ced3-98bf-4737-4ef2-1a7b812d904d
https://analyze.dcrainmaker.com/#/public/78f3a039-2990-416d-535e-bc014ceec2ce
Nie napiszę nic o trwałości urządzenia, ale na to przyjdzie pora za kilka miesięcy, bo sprzęt zostaje u mnie na chwilę dłużej.
Zalety:
- niesamowicie gładka praca,
- bardzo dobry pomiar mocy,
- solidna i przemyślana budowa,
- cisza, choć nie na topowym poziomie.
Wady:
- brak kompatybilności z podnośnikami w rodzaju Elite Rizer.
https://docs.google....dit?usp=sharing