Hydraulika, sztywne osie, korba jednorzędowa, waga do 9,5 kg. Budżet do 5200.
Polski rynek zupełnie pomijam - ceny używek na OLX przebijają te na niemieckim czy brytyjskim eBayu, wyprzedaże w polskich sklepach są w cudzysłowie "okazja! 5999 z 6199!" - natomiast wykopaliska w internetowych outletach odkryły Gianty z 2019 r., TCX SLR 2 za 900 euro oraz Advanceda Pro 2 za 1150.
Różnica w cenie niewielka, alu vs karbon, półhydrauliki vs pełna hydraulika, 9,5 kg vs 8,7 - więc wydawałoby się, że decyzja oczywista.
Z drugiej strony 250 euro piechotą nie chodzi, na minus karbonowego droższego kaseta 11-36, w tańszym 11-42 - niby "rama jest forever, a części z czasem wymienisz" - ale za wymianą kasety idzie wymiana przerzutki i już koszty rosną. Karbon fajny, ale alu ma karbonową sztycę, która coś tam zmiękczy. Największy walor droższego, prócz miłego poczucia, że okazyjnie upolowany high level, a nie budżetowiec - to full hydraulika. Ale czy różnica w działaniu (estetyka i dostępność części za kilka lat to inna para kaloszy) między Conductami a Rivalem będzie aż tak wielka?
A może jakiś inny typ? Niekoniecznie z Polski; Konę i Treka odrzucam, oba na hydraulice drogie nawet w zachodnich wyprzedażach, przeglądałem z sensownej półki cenowej Planet X, ale jakoś przełaje poznikały, same gravele.
Przeznaczenie - wyścigi nie, rower całoroczny, nie tylko zimowy, krótkie, raczej intensywne przejażdżki - max. 2 godziny - coś na kształt XC w starym stylu - tempo, szuter, leśne ścieżki, sporo krótkich podjazdów, singli. Na pewno nie długie godziny po szutrowych długich prostych na jednym przełożeniu z pakunkami. Stąd przełaj, a nie gravel.