A co jeśli...
#1 Gosc_mjolnir_*
Napisano 23 marzec 2008 - 10:24
#2
Napisano 23 marzec 2008 - 11:24
a do najbliższych innych większych miejscowości są linie kolejowe, więc jeśliby zdarzyło mi się do nich jechać, to chyba zawsze w granicach kilku kilometrów jest stacja kolejowa..
dla mnie rower to rekreacja - żadne wyczyny, 100km trasy, ani nic takiego..
#3
Napisano 23 marzec 2008 - 11:36
#4 Gosc_Anonymous_*
Napisano 23 marzec 2008 - 11:38
#6
Napisano 23 marzec 2008 - 12:03
Bardziej dotkliwe skutki spowodowała innym razem rozerwana opona. Było to na drodze leśnej, na dodatek nie było zasięgu komórki. Po kilku próbach połączenia, komórka wreszcie się całkowicie wyładowała. Musiałem iść pieszo jakieś 8km do najbliższej miejscowości, gdzie pozwolono mi skorzystać z telefonu (bezpłatnie). Szedłem jeszcze około 2km do głównej drogi i przyjechał do mnie brat z nową oponą. Ponad 2 godziny marszu na bosaka nieźle robi na krążenie w stopach :-D
pozdro horny
#8
Napisano 23 marzec 2008 - 12:37
Pozdrawiam
#10
Napisano 23 marzec 2008 - 14:27
#11 Gosc_Kaczan_*
Napisano 23 marzec 2008 - 15:06
(...) nie wyobrażam sobie powrotu 50-60km na piechotę w butach szosowych :shock: (...)
Właśnie dlatego jak ostatnio widziałem gościa co miał flaka :oops: , zatrzymałem się i zaoferowałem pomoc.
Okazało się, że miał zapas, ale ............... nie miał choćby kawałeczka małej pompeczki.
Niby komóre miał, ale nikt nie odbierał. :cry:
Po usunięciu usterki na dowidzenia obiecał, że innemu pechowcowi na pewno pomoże. 8-)
#12 Gosc_noerror_*
Napisano 23 marzec 2008 - 15:08
I na pewnym wyjeżdzie po 19 (było już ciemno), urwałem sobie wentylek. Skutkiem był powrót po ciemku do domu. Zadzwonić nie mam do kogo, więc postanowiłem zrobić sobie skruty przez las. Mapy nie brałem i byłem pewny, że na wyczucie jakoś trafię. Jak można się domyślić, po ciemku się zgubiłem (fajne uczucie chodzić ślepo, po ciemku, po lesie :shock: ) To miał być 3km skrut a do domu wróciłem po 23 cały w błocie, rower osyfiny, poprostu niezapomniane przeżycie :-P
Tydzień póżniej najechałem na kapsla iprzebiłem sobie dętkę 29km od domu. Zmieniłem dętkę i zabrałem się za pompowanie. Coraz mocniej, coraz monciej aż od ciśnienia urwało mi wentyl (a tak się cieszyłem z dętek za jedyne 10zł :evil: ). Wku.... się i znowu wymieniłem dętkę. Pompując ułamałem ten drucik króry się wykręca w wentylu gdy się pompuje. No ja pier....... :evil: co za pechowy miesiąc. Nie brałem bucików na zmiane bo przecież miałem dwie zapasowe dętki. Naszczęscie po 10 minutach mijali mnie kolarze z Trzebnicy (sławne Szerszenie :-D ) i jeden z nich pożyczył mi dętkę. Nie wyobrażam sobie powrotu prawie 30 km w butach rowerowych po asfalcie
#13 Gosc_Anonymous_*
Napisano 23 marzec 2008 - 20:38
Technika poszła do przodu i biorę łatki bezklejowe, minipomkę, małe imadełko do łańcucha,kawałek drutu miedzianego, zapasową dętkę, dwa imbusy, kawałek śrubokręta płaskiego, 20 zł i komórkę.
Wszystko to waży mniej od młotka.
Jak jestem 100 km od domu gdzieś w Borach Tucholskich to warto mieć taki niezbędnik.
#16 Gosc_Anonymous_*
Napisano 24 marzec 2008 - 08:51
Wszystko jasne, ale po co Ci ten drut miedziany ?!
Już odpowiadam. W razie zerwania łańcucha w warunkach polowych. Obydwa końce związuje drutem i wtedy bez zbędnego babrania rąk i łańcucha mogę przystąpić do skuwania. Oczywiście jest to cienki drucik.
#18 Gosc_Anonymous_*
Napisano 24 marzec 2008 - 12:15
Zresztą jak ktoś kocha swój rower to zakłada rękawiczki aby nie przenieść na niego zarazków z brudnych i przepoconych łapsk. :mrgreen:
#20 Gosc_Jelitek_*
Napisano 25 marzec 2008 - 13:46