Cześć.
Postanowiłem założyć ten temat, chyba szukając jakiegoś wsparcia, bo coraz trudniej jest mi cieszyć się rowerem, i w ogóle, sensownie funkcjonować.
Zmagam się z arytmią. W zasadzie od lat, ale nigdy nie przeszkadzała mi w treningu. Czułem, że jestem "niemiarowy", ale nie zawsze i tylko "na postoju". Wsiadałem na rower i nigdy nic niepokojącego nie czułem. No, może poza pojedynczymi, bolesnymi uderzeniami serca. Diagnozowałem się u kilku kardiologów, echo serca, nawet Holter. Nic szczególnego nie wyszło - dodatkowe pobudzenia komorowe, bez większego zagrożenia.
W ciągu ostatniego roku arytmia mocno się nasiliła, bywało tak, że cały dzień na nadgarstku wyczuwałem wyłącznie co drugie uderzenie. Zwą to bigeminia Często serce tłucze się jak szalone, o jakimkolwiek treningu można zapomnieć.
Pojawiło się jeszcze coś groźnego: częstoskurcze komorowe. W trakcie treningu tętno skacze nagle do 190 - 215 uderzeń, a jestem w wieku 50+. Pierwszy raz nastąpiło to w czasie interwałów przy tętnie 160, ale ostatnio, zupełnie bez ostrzeżenia "poszło" ze spacerowego tętna 125 na 200 w ciągu 5 sekund. Jak na ironię, było to wieczorem w dniu, kiedy w południe przechodziłem u kardiologa test wysiłkowy z tętnem do 150 i nic ciekawego nie wyszło, poza wspomnianą bigeminią. Boję się jeździć, boję się biegać, jestem zdezorientowany. I prześladuje mnie myśl, co byłoby, gdybym jechał bez pulsometru i nie odpuścił przy 200 ud/ min? Bo czułem się wtedy zupełnie normalnie.
Aktualnie jestem na leku Polfenon, w perspektywie jeszcze raz Holter i prawdopodobnie ablacja. Niestety, wszystko rozciąga się w czasie, być może do końca roku. Wiele badań robię prywatnie, ale ablacji nie przeskoczę.
Całe życie jestem byłem aktywny fizycznie (problem z nadwagą), zawsze była ze mną jakaś forma wysiłku, część życia jak praca i sen, nie bardzo wyobrażam sobie nagle usiąść na d...pie i tak zostać. Nie chodzi o wielki trening, chciałbym się po prostu bez stresu poruszać. Tak chociaż do 150 na pulsometrze
Nie oczekuję od Was konsultacji kardiologicznej, ale raczej doświadczeń osób, które miały bądź mają podobne problemy, może przeszły ablację i nadal trenują (bądź już nie trenują), są na lekach, albo znaleźli swój sposób na aktywność z arytmią.
Dziękuję
Robert