VI CHOSZCZEŃSKI MARATON ROWEROWY "PĘTLA DRAWSKA"
Started By
Koroliow
, 22 sie 2011 21:39
25 odpowiedzi w tym temacie
#1
Napisano 22 sierpień 2011 - 21:39
Niecałe dwa tygodnie do maratonu a tylko 90 osób się zapisało. Co z wami ludzie?
Czy tam biją czy co?
W regulaminie widzę, że pucharki będą znowu tylko dla pierwszych miejsc (i to się pewnie nie zmieni dopóki nie zniosą podziału na rowery szosowe i inne), ale bynajmniej będą pucharki dla trzech pierwszych miejsc w kategorii open (w Kołobrzegu nawet na tyle nie było stać)
Czy tam biją czy co?
W regulaminie widzę, że pucharki będą znowu tylko dla pierwszych miejsc (i to się pewnie nie zmieni dopóki nie zniosą podziału na rowery szosowe i inne), ale bynajmniej będą pucharki dla trzech pierwszych miejsc w kategorii open (w Kołobrzegu nawet na tyle nie było stać)
#6
Napisano 28 sierpień 2011 - 21:29
#11
Napisano 01 wrzesień 2011 - 20:30
Ktoś może wie kiedy się pojawią grupy startowe?
Widzę, że się nawet jakiś zagranicznik ze Szwajcarii zapisał i to nie byle jaki http://ruffsimi.jimdo.com/erreichtes/
Przyznawać się kto nam tu taką mocną konkurencję sprowadził.
Widzę, że się nawet jakiś zagranicznik ze Szwajcarii zapisał i to nie byle jaki http://ruffsimi.jimdo.com/erreichtes/
Przyznawać się kto nam tu taką mocną konkurencję sprowadził.
#13
Napisano 02 wrzesień 2011 - 19:09
Widzę, że się nawet jakiś zagranicznik ze Szwajcarii zapisał i to nie byle jaki
Myślę, że nie ma szans. Po takich dziurawych drogach jak są w powiecie choszczeńskim nigdy z pewnością nie jechał. Zrezygnuje po 20 km
No tak, o tym nie pomyślałem. A jak będzie miał do czynienia z polskimi kierowcami, to się już całkiem wypłoszy
A na poważnie, to kto wie czy nie wygra. Ale mam nadzieję, że ktoś z naszych będzie bronił honoru polskich amatorów kolarstwa.
#14 Gosc_KELOS_*
Napisano 03 wrzesień 2011 - 20:31
Widzę, że się nawet jakiś zagranicznik ze Szwajcarii zapisał i to nie byle jaki http://ruffsimi.jimdo.com/erreichtes/
No i Szwajcar pokonał Polaków
#15
Napisano 03 wrzesień 2011 - 20:33
no jak widzę - TY (Koroliow) broniłeś, ale nie obroniłeś :-D
Gratulacje - świeeetnie pojechałeś, jak widać z wyników ... finisz ostry był ?
Są zdaje się też złe niusy .... Sławek Cieślik zdaje sie wyladował na OIOMie w Szczecinie ...
ja nie pojechałem do Choszczna, kawał drogi, a szans nie mam w klasyfikacjach - za mało zaliczonych maratonów (szczególnie brak ultra gryfickiego) - natomiast dzisiaj załapałem się na Roadmaraton jako przybłęda/przylepa do grupy prowadzącej (od Kocierza do Szczyrku) ... taaam to idzie ogień :!:
Planowałem jechać z nimi jeszcze na Salmopol, ale znajomy na granicy Szczyrku wywinął orła (chyba wjechał w tylne koło zawodnika przed nim - wywrotka przez przednie koło), cudem jakims ominąłem go, ale zostałem z nim ... jakies dobre ludziska z duzym kombi zaoferowali że go wezma z rowerem na pogotowie - spakowałem im skrwawionego Wojtka i rower .. nie wiem co z nim :-(
Zaliczyłem jeszcze Orle Gniazdo i do domu ...
sorki za OT ...
Gratulacje - świeeetnie pojechałeś, jak widać z wyników ... finisz ostry był ?
Są zdaje się też złe niusy .... Sławek Cieślik zdaje sie wyladował na OIOMie w Szczecinie ...
ja nie pojechałem do Choszczna, kawał drogi, a szans nie mam w klasyfikacjach - za mało zaliczonych maratonów (szczególnie brak ultra gryfickiego) - natomiast dzisiaj załapałem się na Roadmaraton jako przybłęda/przylepa do grupy prowadzącej (od Kocierza do Szczyrku) ... taaam to idzie ogień :!:
Planowałem jechać z nimi jeszcze na Salmopol, ale znajomy na granicy Szczyrku wywinął orła (chyba wjechał w tylne koło zawodnika przed nim - wywrotka przez przednie koło), cudem jakims ominąłem go, ale zostałem z nim ... jakies dobre ludziska z duzym kombi zaoferowali że go wezma z rowerem na pogotowie - spakowałem im skrwawionego Wojtka i rower .. nie wiem co z nim :-(
Zaliczyłem jeszcze Orle Gniazdo i do domu ...
sorki za OT ...
#17
Napisano 03 wrzesień 2011 - 21:49
Simon wygral zasłużenie. Najwięcej pracował, dawał solidne, długie i równe zmiany. Jeszcze na długo przed metą uzgodniliśmy, że on wygrywa, gdyby nawet ktoś był w stanie go dogonić na finiszu; poza jednym zawodnikiem z nr 188 (podobno były profi), który przez spory kawał trasy się opieprzał, symulował słabego, dawał najsłabsze zmiany; ale nie godził się na żadne ustawianie wyniku. Tylko, że tu nie chodzi o ustawianie wyniku ale o fair play. Na szczęście Simon pokazał klasę i odstawił gośćia, i nas pozostałych, na finishu.
Brawa dla Simona! W ogóle to bardzo wporządk człowiek, troszkę z nim gadałem w czasie wyścigu no i sporo sobie pogadaliśmy wieczorem przy grilu.
A nasi długotystansowcy to mnie troszkę zawiedli. Zdzichu nie dawał imponujących zmian, a jak Dykcik był na czele, to może było spokojnie wypoczywać; ożyli dopiero na finishu (tak jak Stolarczyk). Głowacki tak przez 3/4 wyścigu dawał mocne zmiany (choć trochę szarpane, że czasami miałem problem z utrzymaniem koła). Ale przed Łobzem jakoś z niego zeszło powietrze. Podobno miał już w ogóle nie ścigać się na finishu.
Ale się jednak ścigał i wygrał o setne sekundy ze mną. Wygrał bym z nim, gdyby mi Dykcik na mecie nie zablokował drogi. Podniósł ręce do góry jeszcze na wiele metrów przed mętą i jechał na luzie, no i musiałem przyhamować, a w bok nie było gdzie zjechać bo nie chciałem ryzykować kolizji z Głowackim.
Z wyniku i całego wyśgu jestem bardzo zadowolony. Jeszcze rok temu, coś takiego mi się wydałwało kompletnie nie osiągalne, nawet nigdy nie zakładałem, że mam szanse przyjechać w czole. A szczególnie jestem zadowolony z tego, że cały i zdrowy dojechałem do mety.
A ten wypadek dwóch kolarzy z naszej grupy, to mi jeszcze nie daje spokoju. Podobno jeden z nich jest w stanie cieżkim. Ja samego wypadku nie widziałem, bo byłem z przodu. Słyszałem tylko jak się wywalili, jak się obejrzałem, to już leżeli. Podobno jeden zahaczył szprychami o tylną przerzutkę drugiego, wyłamał kilka szprych i poleciał centralnie na twarz. Czy tak rzeczywiście było, to nie wiem.
Po drodzę mineliśmy jeszcze wypadek samochodowy, auto leżało na dachu na środku drogi, nie wyglądało to dobrze, nie wiem czy tam nie bylo ofiar.
Słyszałem też, że były jeszcze jakieś inne wypadki na trasie. Coś dużo tych wypadków, szczególnie, że pogoda była piekna i nie było niebezpiecznych zjazdów.
Także ludzie safty first i nie poganiajcie innych aby siedzieli komuś na styk na kole, tak jak to dzisiaj robiło Głowacki.
Brawa dla Simona! W ogóle to bardzo wporządk człowiek, troszkę z nim gadałem w czasie wyścigu no i sporo sobie pogadaliśmy wieczorem przy grilu.
A nasi długotystansowcy to mnie troszkę zawiedli. Zdzichu nie dawał imponujących zmian, a jak Dykcik był na czele, to może było spokojnie wypoczywać; ożyli dopiero na finishu (tak jak Stolarczyk). Głowacki tak przez 3/4 wyścigu dawał mocne zmiany (choć trochę szarpane, że czasami miałem problem z utrzymaniem koła). Ale przed Łobzem jakoś z niego zeszło powietrze. Podobno miał już w ogóle nie ścigać się na finishu.
Ale się jednak ścigał i wygrał o setne sekundy ze mną. Wygrał bym z nim, gdyby mi Dykcik na mecie nie zablokował drogi. Podniósł ręce do góry jeszcze na wiele metrów przed mętą i jechał na luzie, no i musiałem przyhamować, a w bok nie było gdzie zjechać bo nie chciałem ryzykować kolizji z Głowackim.
Z wyniku i całego wyśgu jestem bardzo zadowolony. Jeszcze rok temu, coś takiego mi się wydałwało kompletnie nie osiągalne, nawet nigdy nie zakładałem, że mam szanse przyjechać w czole. A szczególnie jestem zadowolony z tego, że cały i zdrowy dojechałem do mety.
A ten wypadek dwóch kolarzy z naszej grupy, to mi jeszcze nie daje spokoju. Podobno jeden z nich jest w stanie cieżkim. Ja samego wypadku nie widziałem, bo byłem z przodu. Słyszałem tylko jak się wywalili, jak się obejrzałem, to już leżeli. Podobno jeden zahaczył szprychami o tylną przerzutkę drugiego, wyłamał kilka szprych i poleciał centralnie na twarz. Czy tak rzeczywiście było, to nie wiem.
Po drodzę mineliśmy jeszcze wypadek samochodowy, auto leżało na dachu na środku drogi, nie wyglądało to dobrze, nie wiem czy tam nie bylo ofiar.
Słyszałem też, że były jeszcze jakieś inne wypadki na trasie. Coś dużo tych wypadków, szczególnie, że pogoda była piekna i nie było niebezpiecznych zjazdów.
Także ludzie safty first i nie poganiajcie innych aby siedzieli komuś na styk na kole, tak jak to dzisiaj robiło Głowacki.