skrzyżowania...
#1
Napisano 20 czerwiec 2008 - 14:28
Ja osobiście dodam od siebie ze staram sie wybierać jakies samochody transportowe, beemki omijam szerokim łukiem a połyskujących mercedesów wole nie dotykać
/A może uważacie to za niegrzeczne?
#3
Napisano 20 czerwiec 2008 - 16:20
Kiedy ruszam ludzik potrafi się dalej trzymać żeby się rozpędzić i nie dosyć że trzeba patrzeć na wprost i boki, to jeszcze za siebie, czy już puścił, czy nie...
Poza tym zawsze mam obawy, że ręka się omsknie i kierownica spotka sie z karoserią, a jak nogi przypięte to nie ma bata żeby sie podeprzeć ...
#6
Napisano 20 czerwiec 2008 - 16:46
#8 Gosc_senjiro_*
Napisano 20 czerwiec 2008 - 17:59
#9 Gosc_Adamicki_*
Napisano 20 czerwiec 2008 - 20:50
#10
Napisano 20 czerwiec 2008 - 21:15
#11
Napisano 21 czerwiec 2008 - 16:51
Jeśli mam możliwość, opieram się o znak, światła, ewentualnie słupki lub śmietnik ale o samochód nigdy. Raz że to mało kulturalne, dwa - paranoja daje o sobie znać, zawsze obawiam się że trafię akurat na kogoś kto wytnie numer w stylu tego, do którego Daki podał linka.
Tak w ogóle muszę powiedzieć, że dałem sobie spokój z wyciskaniem większych prędkości na wielu odcinkach miasta bo po prostu nie ma to sensu. Światła i korki powodują, że czy jadę 40km/h czy 20km/h i tak muszę się zatrzymać dokładnie w tym samym miejscu... więc koniec końców jadę ok. 30-35km/h. Rzecz w tym, żeby wiedzieć gdzie przyśpieszanie ma sens a gdzie niekoniecznie.
#12
Napisano 21 czerwiec 2008 - 17:00
Polecam nauczyć się robić choćby krótką stójkę. Z czasem będzie coraz dłuższa. Przydatna rzecz, gdy trzeba na chwilę sie zatrzymać, a poza tym polepsza poczucie równowagi no i przynajmniej tak mi się wydaje, że robi wrażenie na innych ludkach, ale to już mam w de (ale tylko trochę). Æwiczę dla siebie. :-P
Yep ;-) W pełni się z kolegą zgadzam ;-)
Jeżdżąc po mieście rzadko kiedy się wypinam. Kiedy z daleka widze, że jest czerwone to trochę zwalniam, albo jak trafie akurat na czerwone to staram się poprostu stać w miejscu ;-) Jest to przy okazji dobry trening wyczucia roweru etc. A w ogóle tego typu akcje najlepiej uczyć się zimą na góralu lub przełajówce.
Zamiast rąbać km'y na szosie przy takiej pizgawicy, albo dymać gumową lale przed tv lepiej właśnie zapodać zad na górala i poćwiczyć trochę techniki w lesie ;-)
Przy okazji jest to pewnego rodzaju odpoczynek od szosy, który każdego sezonu nie wiem jak wam drodzy koledzy i koleżanki, ale mnie się bardzo przydaje ;-)