Z kaskiem czy bez ?
Started By
Kiczaty
, 05 sie 2008 15:29
160 odpowiedzi w tym temacie
#5
Napisano 05 sierpień 2008 - 16:39
Tylko, że nikt nie wie jak wpisać odpowiedni kod, żeby zadziałałoBez kasku sie jeździ wtedy gdy jest sie nieśmiertelnym
BARDZO rzadko zdarza mi się jeździć bez kasku - właściwie jedyne przypadki to wyskok do sklepu, bo wiem że i tak NIE będę się rozpędzać. Ale poza tym...
#10 Gosc_Kaczan_*
Napisano 05 sierpień 2008 - 21:05
Jak wyjeżdzam bez kasku, każdemu może się to zdarzyc, to czuję się taki mały i taki nagi :oops: :mrgreen: :oops: . Wtedy zawstydzony wracam. Podobnie jest z rękawiczkami.
BTW.
Kolega z pracy, dojeżdzający codziennie do pracy rowerem, uwarzał, że jest mu kask niepotrzebny. Ze psuje mu image. I było tak do momentu, aż został potrącony przez samochód wyjeżdzający z posesji. Skończył w szpitalu, z "serja bolesnych zastrzyków". Tak miał pokiereszowaną twarz.
Wtedy stwierdził, że kask by mu uratował fasjatę. Od tamtej port jaździ w kasku, pomimo że ubiera się w ciuchy rowerowe conadal psuje mu image :mrgreen: .
BTW.
Kolega z pracy, dojeżdzający codziennie do pracy rowerem, uwarzał, że jest mu kask niepotrzebny. Ze psuje mu image. I było tak do momentu, aż został potrącony przez samochód wyjeżdzający z posesji. Skończył w szpitalu, z "serja bolesnych zastrzyków". Tak miał pokiereszowaną twarz.
Wtedy stwierdził, że kask by mu uratował fasjatę. Od tamtej port jaździ w kasku, pomimo że ubiera się w ciuchy rowerowe conadal psuje mu image :mrgreen: .
#11
Napisano 05 sierpień 2008 - 21:11
Jeżdzę bez kasku i się tego wstydzę. Kiedyś sprzedałem, długo jeździłem potem na kolarce bez kasku, w tym zaliczając groźnie wyglądającą glebę przy 40 km/h. Na szczęście głową nie uderzyłem w asfalt, a tylko starłem skórę na łokciu, łopatce, kolanie, biodrze i rozdarłem koszulkę. To, że głowę ochroniłem mogę tłumaczyć doświadczeniem i podświadomym dobrym ułożeniem ciała gdy wiedziałem, że będę leżał.
Teraz jeżdzę na MTB, ale śmierć lub wózek inwalidzki to kwestia przypadku, jednego pijaka, chwila roztargnienia jakiegoś kierowcy - najszybciej to bo nie spodziewam się ze swojej strony błędu.
Zamiast lepszej części do roweru kupić w pierwszej kolejności kask z atestem, ale w markecie
Teraz jeżdzę na MTB, ale śmierć lub wózek inwalidzki to kwestia przypadku, jednego pijaka, chwila roztargnienia jakiegoś kierowcy - najszybciej to bo nie spodziewam się ze swojej strony błędu.
Zamiast lepszej części do roweru kupić w pierwszej kolejności kask z atestem, ale w markecie
#13
Napisano 05 sierpień 2008 - 21:47
Ja jeżdżę w kasku bo po to go kupiłem. Poza tym dostałem go na imieniy od rodziców i nie chcę aby leżał gdzieś na szafce. Uważam się za nieco bardziej bezpiecznego na drodze.
to tak jak ja, ale jakbym nie miałem imienin to i tak bym kupił i w nim jeździł
#14
Napisano 05 sierpień 2008 - 21:53
Zdecydowanie w kasku. Nie dość że bezpieczniej to kask jest w pewnym sensie znakiem rozpoznawczym "kolegów po fachu". Wiadomo - jak w kasku, to znaczy że nie jest to niedzielny rowerzysta i można pozdrowić go uniesioną ręką.
Ostatnio parę razy przejechałem się w czapeczce kolarskiej co by jakoś opalić te jasne miejsca na twarzy gdzie zakrywa je pasek od kasku i muszę powiedzieć, że to jednak nie to samo. Kask ponad wszystko!
Ostatnio parę razy przejechałem się w czapeczce kolarskiej co by jakoś opalić te jasne miejsca na twarzy gdzie zakrywa je pasek od kasku i muszę powiedzieć, że to jednak nie to samo. Kask ponad wszystko!
#20
Napisano 06 sierpień 2008 - 08:13
Kiedy kupowałem kolarkę to wziąłem do niej od razu kask, a dopiero jakiś czas później skoczyłem po strój. Zbyt często kiedy jestem na drodze z winy kierowców dochodzi do niebezpiecznych sytuacji, potrafię wtedy sobie wyobrazić jak mógłby przebiegać wypadek. Jednak nie potrafię sobie wyobrazić jak ja mógłbym wyglądać gdybym nie miał kasku. Za dużo czasu na rowerze w tygodniu, za duże prędkości (nie tylko na zjazdach) i moje przeświadczenie o głupocie i lekceważeniu rowerzystów przez większą część kierowców nie wypuszczają mnie z domu bez kasku.