Ostatnio coraz więcej jeżdżę z zablokowanym amortyzatorem, ciśnienie w grubych oponach na max, ale co to za jazda... Najpierw rozważałem koła szosowe do górala, potem ktoś "pożyczył" z piwnicy mojego drugiego rumaka, tak więc na pewno chcę cały rower. Pierwsze co mi przyszło na myśl to sztywny cross, ale zostałem naprowadzony na temat przejałówek i jestem za.
Rower ma jeździć po asfaltach (także tych zapomnianych, gdzie o ubytki w nawierzchni nietrudno), szutrach, leśnych gruntówkach itp.
Chciałbym móc założyć koła z oponami większymi niż przejałowe 3x mm (np. 1.6"). Hamulce albo mini-V, albo tarcze. Kierownica raczej z tych szerszych 44, może 46cm. Korba szosowa czy przełajowa to nie dla mnie, kręcę szybko i nawet 46 zębów to może być za dużo (na obecnym góralu - opony 27.5x2.0" - przełożenie 36/11 wystarczy mi do 40+km/h). Myślałem o wykorzystaniu korby SLX, do tego blat 42 lub 44, mniejsza 28 i kaseta 12-27.
Na razie szukam, przeglądam, czytam - zwłaszcza o kokpicie szosowym (w tym temacie jestem zielony) i o doborze wielkości/długości ram. Proszę o jakieś sugestie, naprowadzenie na właściwy trop.
Aha, jeszcze jedno - nie muszę kupować roweru w całości. Równie dobrze mogę go poskładać.



