Witam wszystkich cyklistów (pierwszy raz na forum).
Tytułem wstępu - przygotowuję się do startu we wrześniu na rowerze szosowym - chcę bez większej spinki przejechać 180 km w relatywnie akceptowalnym czasie - poniżej 6 h. W zeszłym roku udało mi się to osiągnąć (czas 5:52) przy niezbyt intensywnych treningach - ok. dwa razy w tygodniu przez kilka miesięcy. W tym roku myślałem, że będzie podobnie, chciałem nawet wykręcić lepszy czas, ale... Już pod koniec maja zaczęły dokuczać mi skurcze mięśni ud po ok. 3 - 4 h jazdy. Doszło osłabienie - noga nie podawała tak jak powinna, nie czułem mocy. Do tego na początku czerwca złapałem dziwną kontuzję - ból lewego przedramienia, który po kilku dniach był tak silny, że wylądowałem w szpitalu. Tam właśnie określono to jako rwa barkowa, po późniejszej konsultacji z ortopedą rwa odpadła, miał to być efekt przesilenia (ćwiczyłem trochę w domu w stylu pompki, ćwiczenia na krzesłach itp.). Badania RTG nie wykazały większych nieprawidłowości. Jako leki zażywałem ketonal i tolperis (zmniejsza napięcie mięśni poprzecznie prążkowanych) przez około tydzień.
Po tygodniu ból ustąpił, niestety forma tak jakby spadała. Mimo, że się oszczędzałem, nadal nie miałem takiej siły. Najgorsze jednak były (i są) skurcze - kto z Was doznał tego w czasie jazdy ten wie. Dostaję je już po 90 km jazdy (wystarczy lekki podjazd). Do tego dochodzi znacznie szybsze osłabienie niż rok temu. Nawet jak jadę rowerem do pracy (a jeżdżę codziennie od 2008 roku - 15 km w obie strony) czuje się po prostu słabszy.
Co próbowałem zmienić po przeczytaniu rad z sieci (np. tutaj: http://www.xcmtb.pl/...skad-ten-skurcz):
- Kręcę na lżejszych przełożeniach - co prawda V średnia spadła, ale faktycznie jest trochę lepiej.
- Wiem, że na skurcze ma wpływ odwodnienie - piję więc ok dwa litry izotoniku na trening, jak i przed i po (chociaż nie wiem, czy to nie za mało - w ostatnią sobotę, przy wysokiej temperaturze - 32 st. C przez 3h10 minut wypociłem ok 4,5 litra płynów). Ile Wy pijecie?
- Staram się też regularnie odżywiać w trakcie jazdy - głownie batony, czasami banan,
- Biorę magnez z wit. B6.
- I co najważniejsze - włączyłem rozciąganie przed i po (na początku roku tego nie robiłem - mój błąd).
Niestety, podjęte działania do końca do pomogły. Najbardziej przerażają te skurcze - boje się, że jak dostanę je w trakcie zawodów to mogę ich nie ukończyć... I tutaj proszę Was o pomoc - może widzicie, co robię źle? Czy jakieś znacie skuteczne suplementy, które mnie wzmocnią przez ten miesiąc? Macie własne doświadczenia ze skurczami? Może powinienem jeszcze więcej nawadniać organizm? Zapytany o to ortopeda stwierdził, że po pierwsze mam za mocno rozbudowanie mięśnie nóg, które się szybko zakwaszają, a jak dodać jeszcze mój wiek (36 lat) to powinienem... ograniczać aktywność... Słaba ta porada, nie powiem...
Pozdrawiam.



