Witam,
Od czasu kiedy trenuję zauważyłem dość sporą relację stresu psychicznego do podejmowanego wysiłku fizycznego, szczególnie objawiającą się sporym osłabieniem przy zachowaniu tej samej intensywności ćwiczeń. Teraz potwierdza to jedna z większych porcji nerwów spowodowana śmiercią bliskiej osoby.
Trenuję periodyzacją 3:1 (3 tyg. kumulacja, 1 tyg. kompensacja), w ubiegłą niedzielę miałem przełamujący trening biegowy, po czym tydzień regeneracji. Od poniedziałku do wtorku nie podejmowałem się żadnych ćwiczeń, w środę rano czułem się już w miarę, zrobiłem standardowy trening na siłowni (45min, zawsze jest to duże obciążenie układu nerwowego), a kilka godzin później byłem naocznym świadkiem śmierci. Taki tok wydarzeń spowodował to, że po 7 dniach od ostatniego treningu biegowego nie jestem w stanie ruszyć tyłka do biegu, 10-15min małego wysiłku powoduje ospałość, chęć powrotu do domu. Nie bolą mnie mięśnie, stawy - po prostu jestem zniechęcony i senny. Dieta i sen w normie, tutaj nie ma żadnych zmian. Dzisiaj spałem 12h, a mimo to po 5min biegu wróciłem do domu bo byłem ospały, miałem robić test...
Czy u Was jest podobnie, jak sobie z tym radzicie? Stresu nie mam całkowicie już od 3 dni, dobrze sypiam, jem, aktywna regeneracja w postaci lekkiego kręcenia kilka minut na świeżym powietrzu czy spacery z lubą, jacuzzi - mimo tego ledwo żyję.
Pozdrawiam.
Dobre spostrzeżenie, kilka dni odpoczynku i wrócisz do siebie, jesteś przetrenowany w specyficzny sposób.
Nie napisałeś w jakim okresie sezonu jesteś, jak mocne miałeś treningi i czy kumulacja obciążenia pod koniec 3. tygodnia nie była zbyt duża, ale skoro napisałeś, że w środę zaczynałeś dochodzić do siebie, to prawdopodobnie prawidłowo poprowadziłeś periodyzację tego mezocyklu - przetrenowałeś współ/przywspółczulny układ nerwowy przez zmęczenie z poprzedniego tygodnia, ciężki trening siłowy (nie napisałeś jak ciężki, ale faktycznie odwiedzając siłownię głównie idziemy trenować układ nerwowy - rekrutacja i męczenie dużej ilości włókien mięśniowych to właśnie jego zadanie) i potężną dawkę stresu będąc przy śmierci bliskiej osoby.
Tak w skrócie, to układ nerwowy jest ściśle połączony z układem mięśniowym, zbyt duże przeciążenie tego pierwszego zaburza pracę aksonów przyłączonych do mięśni, zaburza wysyłanie sygnałów i odbieranie ich, co negatywnie działa na pobudzanie mięśni (ociężałość, szybkość reakcji) czy pracy serca (zwiększenie spoczynkowego/inna reakcja na trening). Takie objawy jak senność, zniechęcenie, niskie tętno treningowe, łatwość męczenia się czy zwiększony apetyt są typowe dla przetrenowanego układu nerwowego - wiem z własnego doświadczenia. Życie na wysokich obrotach: studia, związek, rotacja między dwoma miastami (ciągłe dojazdy, pośpiech), do tego u wielu amatorów rodzina, praca zamiast życia studenckiego - to wszystko hamuje rozwój sportowy, nie tak bardzo jak ze względu na czas którego wymagają, a generowany stres właśnie.
Śmierć osób bliskich to specyficzna dawka stresu i wielkie obciążenie dla organizmu, niedawno też byłem w takiej sytuacji i kilka dni przerwy to był przymus, mimo dużej motywacji i ambicji w prowadzonych treningach.
Mimo, że to tylko forum i podałeś tak na prawdę szczątkowe informacje nt. całej sytuacji, to jestem prawie pewien co do swojego zdania i zalecam odpoczynek - chęć do ćwiczeń przyjdzie sama.
Trzymaj się!