Skocz do zawartości


Polskie kolarstwo szosowe ...


87 odpowiedzi w tym temacie

#61 Deadi

Deadi
  • Użytkownik
  • 2567 postów
  • SkądOpolskie

Napisano 01 czerwiec 2009 - 09:52

czyli trza po prostu odróżnic licencje klubową od tej ze związku... W takim razie to by sie zgadzało.

#62 Gosc_tozik_*

Gosc_tozik_*
  • Gość

Napisano 01 czerwiec 2009 - 10:05

BTW:
http://sport.onet.pl...,wiadomosc.html

Starzy mistrzowie odchodzą...

#63 Gosc_Arek_*

Gosc_Arek_*
  • Gość

Napisano 01 czerwiec 2009 - 15:51

czyli trza po prostu odróżnic licencje klubową od tej ze związku... W takim razie to by sie zgadzało.


Nie ma takiego podziału. Licencję wyrabiasz albo w klubie albo na własną rękę (jako niezrzeszony). Obydwa rodzaje wystawia narodowy związek kolarski.

#64 Deadi

Deadi
  • Użytkownik
  • 2567 postów
  • SkądOpolskie

Napisano 02 czerwiec 2009 - 15:13

To co, jak sobie wyrobie licencje w związku to nie jestem zawodowcem, a jak licencje wyrobie przez klub to jestem? bez sensu

#65 nick

nick
  • Użytkownik
  • 2254 postów
  • Skądkrakow

Napisano 02 czerwiec 2009 - 15:22

Licencja a kontrakt z zawodową grupą to dwie różne rzeczy. pozdr

#66 xGx

xGx
  • Użytkownik
  • 458 postów
  • SkądWrocław

Napisano 02 czerwiec 2009 - 15:23

To co, jak sobie wyrobie licencje w związku to nie jestem zawodowcem, a jak licencje wyrobie przez klub to jestem? bez sensu


Jak płacisz za jazdę to jesteś amatorem
Jak płacą ci za jazdę jesteś zawodowcem i nie ważne czy masz licencje wyrabianą samemu czy przez klub

#67 Gosc_Arek_*

Gosc_Arek_*
  • Gość

Napisano 02 czerwiec 2009 - 16:27

Nie mam nic do dodania, nick i xgarfildx wyjaśnili to w taki sposób, że trudno już prościej. Deadhorse, jest jeden rodzaj licencji - wyrabia ją związek kolarski. Nieważne, czy na polecenie klubu czy niezrzeszonego kolarza.

#68 Gosc_Pegos_*

Gosc_Pegos_*
  • Gość

Napisano 02 czerwiec 2009 - 16:31

Nie mam nic do dodania, nick i xgarfildx wyjaśnili to w taki sposób, że trudno już prościej. Deadhorse, jest jeden rodzaj licencji - wyrabia ją związek kolarski. Nieważne, czy na polecenie klubu czy niezrzeszonego kolarza.

Należy jeszcze dodać że na dobrą sprawę to człowiek nigdy niejeżdżący na rowerze może wyrobić licencję, a jest ich kilka rodzaji.

#69 Deadi

Deadi
  • Użytkownik
  • 2567 postów
  • SkądOpolskie

Napisano 02 czerwiec 2009 - 18:55

Zgoda, zgoda Panowie, tylko o kontrakcie jako takiej mowy nie było, a różnica między konktraktem, a licencją jest kolosalna i w zasadzie zmienia postać rzeczy.

#70 h/k

h/k
  • Użytkownik
  • 1389 postów
  • SkądRumia

Napisano 20 sierpień 2009 - 00:24

Panowie. Co do sprzętu, to można jeździć naprawdę na czymś starszym, ubranie używane też może być. Kwestia samozaparcia. ;-) Więc ten argument jest raczej nietrafiony. Ale dlaczego u licha ten sport jest podobno tak popularny na zachodzie? Polska mentalność ma na to aż tak wielki wpływ, że u nas mało osób ogólnie lubi ambitniej śmigać rowerami?

#71 ERDE

ERDE
  • Użytkownik
  • 1010 postów
  • SkądLublin

Napisano 20 sierpień 2009 - 00:29

h/k, to raczej chodzi o polską pogodę. Może trochę o asfalt na przykład. Jeszcze bym dodał znikomą historię tego sportu... mi się wydaje, że nie ma w Polsce zaplecza!

#72 h/k

h/k
  • Użytkownik
  • 1389 postów
  • SkądRumia

Napisano 20 sierpień 2009 - 19:11

Słuszna racja. Ale sprawa tez jest nieco inna, ponieważ u nas jakoś nie króluje powszechne jeżdżenie rowerami, inaczej niż wspomniany zachód. Sadzę, że oprócz powodów podanych przez Daki'ego to zwykłe lenistwo ma największy wpływ. :roll:

#73 baronek1

baronek1
  • Użytkownik
  • 10 postów
  • SkądMagdeburg

Napisano 23 sierpień 2009 - 16:21

My przerabiamy to wszystko co zachód, tylko o wiele szybciej. Bo z stamtąd czerpiemy wzorce.

Zachód już miał etap zachłyśnięcia się motoryzacja. Teraz my to przerabiamy. Jeżdżenie na rowerze (w szczególności szosowym) nie jest postrzegane jako 'cool'.

Wydaje mi się jednak, że rower odzyskuje powoli już pozycje, a wraz z tym wzrasta popularność takiej formy rekreacji i sportu.

Więc ja jestem optymistą.

#74 gibber

gibber
  • Użytkownik
  • 1204 postów
  • SkądN. Tomyśl

Napisano 23 sierpień 2009 - 20:08

Brak nowych polskich idoli dla polskich amatorow kolarstwa to tez moze byc powod. Drogi, kultura kierowcow, pogoda, glebokosc kieszeni to kolejne przyczynki.

Pozatym rowery szosowe sa wyraznie drozsze od MTB (jesli chodzi o porownywalen grupy osprzetu). Brak rowerow szosowych w wersji junior, dla 7-12 latkow - sa mikro MTB znowu.

Po komunie, ktora "rozpieszczala" nas Jubilatami, Wigry 3 i szosowym Huraganem nie nastapila transformacja w branzy rowerowej. Zaczal sie import z Chin, kazdy marzyl o goralu i jakos tak jest do dzis.

"Polski" - (w cudzyslowie, bo i tak wszystko przywoza z Chin) Kross probowal walczyc na rynku szos i wprowadzil 3 modele, kompletnie nie stawiajac na marketing, sponsoring zawodow, grupy kolarskiej, czegokolwiek. Nie raczyl wprowadzic nawet szosy z polki wyzszej - Ultegra (albo Dura-Ace) + karbon. Suma sumarum wszystko to pachnialo nieco makrokeszem, co skutecznie zniechecilo tych, co za 3000 PLN woleli kupic nowego badz uzywanego np. Trek'a, Spec'a albo Focus'a.

To wszystko ma znaczenie ale sadze, ze glownie brak tradycji w tego typu sporcie.

Na dodatek dodam, ze grube banki sa ladowane w stadiony, poziom polskiej pilki jaki jest, zostawiam bez komentarza. Szkoda, ze za ulamek tej kasy nie da sie postawic konkretnego zadaszonego obiektu na wyscigi torowe w kazdym wiekszym miescie. Moznaby zaczac chociazby od tego.

#75 borubar

borubar
  • Użytkownik
  • 5 postów
  • SkądIno-Wrocław

Napisano 28 sierpień 2009 - 16:31

Z moich obserwacji wynika,że Polacy nie za bardzo się garną do sportów, w szczególności wytrzymałościowych. Podziwiam pod tym względem naszych południowych sąsiadów - Czechów i Słowaków. Na potęgę biegają maratony, startują w triathlonach, dużo jeżdżą na rowerach. Nie wiem jak to się przekłada na wyniki w zawodach, wydaje mi się, że po prostu czerpią większą przyjemność z uprawiania sportu samego w sobie.
Inna sprawa:
nigdy nie należałem do klubu kolarskiego,ale w innych dyscyplinach zauważyłem, że ciągle pokutuje w klubach myślenie wynikowe: inwestujemy(czas i pieniądze) tylko w zawodników perspektywicznych, młodych, którzy zrobią wynik i przyniosą klubowi kasę lub punkty, a jak jesteś za stary/za gruby/chcesz jeździć tylko dla przyjemności to szkoda na ciebie cennego trenerskiego czasu.
Jasne że dla klubu zawodnicy wyczynowi są najważniejsi, ale powinno być też miejsce dla amatorów(chcących poprawić technikę, bić własne rekordy etc.), wtedy:
1. może wytworzyć się 'kultura jazdy rowerem' - jeżdżę bo lubię, bo poznaję fajnych ludzi itp.
2. sport(kolarstwo)staje się bardziej popularne, np. na zasadzie kolega koledze

A jakie są wasze doświadczenia w klubach?

#76 Adson_:D

Adson_:D
  • Użytkownik
  • 241 postów
  • SkądTłuszcz

Napisano 28 sierpień 2009 - 19:33

myślę, że do takiego podejścia w klubach jeszcze sporo brakuje... ale fajnie by było się z czymś takim spotykać w Polsce...

#77 GRUNWALD1410

GRUNWALD1410
  • Użytkownik
  • 291 postów
  • SkądSucha B./Kraków

Napisano 08 wrzesień 2009 - 21:08

Z kolarstwem jest jak ze skokami. Każdy jakieś dwa kółka(deski) ma. Ale przeznaczone są one do zupełnie czego innego niż chcemy je używać. Kluby rzadko początkującym sportowcom nie daja przynajmniej jako takiej szosówki (nart)...

#78 Mika

Mika
  • Użytkownik
  • 298 postów
  • SkądGliwice

Napisano 09 wrzesień 2009 - 11:45

no cóż, u mnie w klubie jeśli przyjedzie dzieciak (nawet nie 12 latek, ale powiedzmy do 16,czasem 17 lat), pokaże się na paru treningach (nie jaki jest super mocny,ale, że chce jeździć) to dostaje średniej klasy szosówkę i się czeka co z niego będzie. Nikt nikogo z treningu nie wygania, "osoby towarzyszące" też się na zbiórkach mogą pojawiać i ogólnie atmosfera jest bardzo dobra. Choć w naszej grupie od dosłownie wszystkiego jest jeden człowiek to nigdy nie opieprzy,że ktoś się ma wynosić. Wszystko jest kwestią tego, na jakich ludzi się w klubie trafi.

#79 Deadi

Deadi
  • Użytkownik
  • 2567 postów
  • SkądOpolskie

Napisano 09 wrzesień 2009 - 12:16

Ja z kumplem planujemy stworzyć amatorski klub 8-)

ciekawe co z tego wyjdzie ;)

#80 JOKER

JOKER
  • Użytkownik
  • 79 postów
  • SkądKraków

Napisano 09 wrzesień 2009 - 19:17

Jestem z Chełma (blisko 70000 mieszkańców). Klubu naturalnie brak. Wszystkich choć trochę trenujących kolarzy szosowych policzę na palcach obu rąk. Tylko jedne z nich (Pan Dąbrowski, chylę czoła, lat 61) jeździ po zawodach regularnie. Dwóch następnych dwa razy w roku się ruszy na jakiś amatorski maraton MTB. Reszta jeździ z miłości do rozwianoego na głowie włosa.
Mam 25 lat. Kolega, z którym jeżdżę ma rok mniej. Jesteśmy najmłodszymi ludźmi na szosówkach w mieście. Coś okropnego!
Jeżdżę przeciętnie. W tym sezonie nie mam jeszcze 3000km. Jednak współużytkownicy dróg dali mi już popalić nie raz. "Kierowcy" trąbią jak omijam dziury. Tiry wyprzedzając zajeżdżają drogę. Busy z lawetami wyprzedzając zapominają że mają lawety (szersze od busa o metr z każdej strony). Jadący z przeciwka wyprzedzają pomimo że widząc to pukam się w czoło. etc...

Z drugiej strony, jeżdżąc po mieście czy okolicznych wsiach prawie zawsze spotykam ludzi dopingujących mnie jakbym pędził w ucieczce na TdP. Ludzie machają, cieszą się. Dzieciaki rzucają się w pogoń na swoich rowerkach i choć przez chwilę jadą razem. Kiedyś w baaardzo gorący dzień wesołą babcia polała mnie z węża ogrodowego przez płot (pięknie jej dziękuje - na słońcu było z 40 stopni). Są sytuacje bardzo pozytywne. Jestem pewny, że "byłoby komu"

W Polsce mamy taki problem, że jesteśmy kilkakrotnie biedniejsi niż państwa zachodnie. Na razie zarabiając kasę cieszymy się namiastkami "luksusu" (patrz gollf III). Za komuny każdy praktcyznie miał po równo. Szaro, buro, w bloku, meblościanka, najwyżej maluch. Teraz dorwaliśmy się do wora czegoś co wcześniej nie było dostępne. Jak ktoś zarabia choć przyzwoicie - może postawić skromny, niewielki, ale ładny domek, może sobie kupić niewielki, stosunkowo niedrogi, ale całkiem łądny i niezawodny zachodni samochód. Zamiast używać kapitalizmu do zorganizowania sobie ciekawego życia staje się on celem samym w sobie. Ludzi niby byłoby stać na rower za 3-4tys, ale wolą wydać kasę na coś czego nigdy nie mieli, a co pokazują w telewizji jako dobre, ładne, atrakcyjne. Kolarstwa nie pokazują. Taki np szwajcar, holender czy inny jest już obyty z wszelkimi dobrami konsumpcyjnymi od pokoleń. Wie, że jakby chciał to się spina i stawia chałupę (zresztą już i tak postawił). Kupuje rower i jeździ bo go to cieszy i ciężar finansowy jest nieznaczny.
To jest jedna strona medalu. Druga jest taka, że nawet mając bardzo podobną sytuację gospodarczą da się stworzyć klimat kolarski znacznie lepszy niż u nas. Patrz Czechy/Słowacja. Tu się kłania samozaparcie środowisk. Jeśli jest grupa zapaleńców to nawet przy mocno ograniczonych środkach mogą sporo dobrego zdziałać. Zacząłem od opisania sytuacji w Chełmie. Skończę na Hrubieszowie. Miasteczko 50km od Chełma, niespełna 20 tysięczne. Jest klubik, są zawody. Mają swoje GP. Orgazniują także rajdy-wycieczki dla zupełnych amatorów.
http://www.hrubieszownarowerach.pl/

Wniosek jest jeden. Nie ma co czekać aż ktoś coś za nas zrobi i nam zorganizuje. To tak nigdy nie zadziała. Jeśli byłbym w Chełmie na stałe, a nie miotał się miedzy studiami a domem to na pewno stawałbym na głowie żeby tych ośmiu kolarzy z mojego miasta skupić. Można zrobić skromną zrzutkę, zarejestrować stowarzyszenie. Można zrobić wtedy jakiś mały wyścig, postarać się żeby napisała o nim lokalna prasa. Można jako stowarzyszenie wystąpić do np Urzędu Miasta, Urzędu Marszałkowskiego, lokalnej firmy (nawet produkującej buty) o parę złotych. Niech dadzą choćby na koszulki i organizacje wyścigu dla zupełnych amatorów czy dzieci. Niech dzieci przyjadą nawet na góralach z marketu (znów napisze gazeta). COŚ się będzie działo. Jacyś młodzi ludzie zobaczą, ze kolarstwo to fajna sprawa.
Tak to widzę.



Dodaj odpowiedź