Obowiązkowe wyposażenie roweru
#61 Gosc_noerror_*
Posted 28 July 2007 - 14:08
Łukasz, z tą jazdą środkiem pasa też tak robie i to jest bardzo dobre rozwiązanie. Najlepiej sprawdza się gry jedziesz blisko wysokiego chodnika. Jak widze że już jestem wyprzedzany to troche odbijam w prawo i nie mam tego problemu że ktoś mnie niebezpiecznie blisko wyprzedzi
#63 Gosc_Anonymous_*
Posted 28 July 2007 - 18:47
#64
Posted 30 July 2007 - 09:41
Dziś zupełnie nie rozumiem kierowców , którzy wręcz nienawidzą cyklistów pewnie za to że w ogóle jadą droga . Sam 7 lat pracowałem jako zawodowy kierowca i potrafiłem zrozumieć rowerzystów ( wyjatek pijani lub jadący bez oświetlenia ). Miałem już kilka sytuacji w których nieomal przypłacił by to życiem. No ale cóż wojny nie wygramy pozostaje nam tylko ubolewać nad stanem mózgów zmotoryzowanych których kultura jazdy pozostawia jeszcze sporo do życzenia.
Prawda (niestety). Większość kierowców narażając życie/zdrowie rowerzysty robi to z ciężkiej głupoty. Prowadzenie samochodu to dla "normalnego" człowieka najłatwiejszy i najbliższy sposób dostania sie do pierdla. Wystarczy >7 dni hospitalizacji ofiary, by z urzędu wkroczył prokurator. Nawet łagodna kara (np. dwa lata w zawiasach) to już sporo (do papierów idzie). Nie wspominam o świadomości uczynienia kogoś kaleką, albo pozbawienia życia. Oczywiście istnieje grupa skuwysynów, którzy z pełną świadomością narażają czyjeś życie. Ale to już bandytka jest.
Warto, będąc kierowcą, posadzić czasem d4 na siodełku - to pomaga i uczy.
#65 Gosc_Jelitek_*
Posted 30 July 2007 - 23:29
uważam że każdy rower obowiązkowo powinien być wyposażony w kamerę żeby nagrywać to co wyprawiają niektórzy na drodze...żeby później łapać takich gości.
#66
Posted 31 July 2007 - 10:31
Jadą Rzgowską na Tuszyn nie zatrzymując się na czerwonych światłach. Kiedyś jeden na wyhamował przed światłami i wpadł przez tylną szybez do kabiny samochodu. Inny zawadził o samochód, przewrócił się i wsadził rękę w koło kolegi, któego płaska szprycha ucięła mu kciuk.
#67
Posted 31 July 2007 - 11:57
1.Lampka czerwona na sztycy pod siodełkiem
2.Elementy odblaskowe na torebce podsiodlowej, ubraniu i butach
3.Lamka przednia tylko gdy jazda może zahaczyć o zmierzch
4.Dzwonka brak - tylko wersja "gardłowa"
5.Kask zawsze
#69
Posted 05 August 2007 - 17:31
dzisiaj bylismy w czechach - w kasku jezdzi tam DUZO wiecej rowerzystow niz u nas.
co do mojej jazdy na rowerze i wyposazenia: odblaskow brak, jedynie za dnia zeby byc dobrze widocznym specjlanie kupuje sobie jakies jaskrawe koszulki, jak PRZYPUSZCZAM ze moge wracac po ciemku to bezwzglednie biore ze soba komplet swiatel. o kasku nie wspominam bo powinno to byc oczywiste.pzdr
#70 Gosc_Anonymous_*
Posted 05 August 2007 - 20:17
Powiem ci jedno, olej te nakazy i zakazy. Mój rower dzwonka nie ma, odblasków nie ma,
mam tylko światło z przodu, które włączam po 22 i światło z tyłu, który właczam tez po 22
Po prostu chodzi o to, że ty nie możesz bać się innych uczestników ruchu. To oni mają się bać ciebie!!!!!
A tak serio chłopaki jak chcecie, żebym udzielił jakiejś porady prawnej, to wykładacie 100tkę i PRIV :mrgreen:
Stówke to ci mogę zaraz kopa w dupe zasadzić> Pomyliło ci się chyba forum , trzeba mieć tupet aby kasować za jakieś porady. Oj przewala sie w łepetynce ...
#71
Posted 07 August 2007 - 21:24
W nocy staram się jeździc z kompletem świateł - tylne ( i dośc mocne ) mam włączone zawsze, z przednim mam problemy, nie kontaktuje najlepiej. Czasami jeżdżę bez przedniego lub przednie siada i wiem że przy następnej wypłacie czeka mnie zakup przedniego światła.
Kask - na razie jeżdżę BEZ ale nie dlatego że jest to moja fanaberia - w tej chwili nie stac mnie na porządną ochronę łba, ale wypłata coraz bliżej i wiem że kupię naprawdę porządny kask; na tym elemencie wyposażenia nie mam zamiaru oszczędzac ani grosza.
Przejściowo jeżdżę w hachimaki - obrazek z zeszłego roku z jednej wycieczki.
Marna osłona, tak naprawdę zapobiega tylko zalewaniu oczu przez pot.
Od niedawna dojeżdżam na szosówce do pracy... fajna sprawa, ale jednak trochę stresująca. Jadę tak poprawnie, jak tylko mogę bo wiem, ile mnie może kosztowac błąd ale i tak momentami mam dośc gdy jakiś kolo w sportowym wozie mija mnie o centymetry.
A, jeszcze jedno - maszyna jest czerwona z dodatkiem czarnego. Niestety, spodenki i koszulka są czarne - szukam w tej chwili jakiegoś jednolicie czerwonego kompletu - przynajmniej będę widoczny. Po zmroku korzystam z białej koszuli z długim rękawem - nie jest profesjonalna, byc może, ale jest dobrze widoczna.
Pingpongista --> ja u siebie już przywykłem, że ludzie patrzą na człowieka na szosie jak na kosmitę.
A, jeszcze taki drobiazg - zdarza mi się jeździc po nocy lub b. wczesnym rankiem, dlatego jakiś czas temu postanowiłem że moją maszynę częściowo pomaluję farbą z dodatkiem fosforu. Dam znac, jakie są efekty - jeśli niezadowalające, zawsze mogę przemalowac lub zdjąc farbę...
#73
Posted 08 August 2007 - 10:05
Dziś zupełnie nie rozumiem kierowców , którzy wręcz nienawidzą cyklistów pewnie za to że w ogóle jadą droga . Sam 7 lat pracowałem jako zawodowy kierowca i potrafiłem zrozumieć rowerzystów ( wyjatek pijani lub jadący bez oświetlenia ). Miałem już kilka sytuacji w których nieomal przypłacił by to życiem. No ale cóż wojny nie wygramy pozostaje nam tylko ubolewać nad stanem mózgów zmotoryzowanych których kultura jazdy pozostawia jeszcze sporo do życzenia.
Prawda (niestety). Większość kierowców narażając życie/zdrowie rowerzysty robi to z ciężkiej głupoty. Prowadzenie samochodu to dla "normalnego" człowieka najłatwiejszy i najbliższy sposób dostania sie do pierdla. Wystarczy >7 dni hospitalizacji ofiary, by z urzędu wkroczył prokurator. Nawet łagodna kara (np. dwa lata w zawiasach) to już sporo (do papierów idzie). Nie wspominam o świadomości uczynienia kogoś kaleką, albo pozbawienia życia. Oczywiście istnieje grupa skuwysynów, którzy z pełną świadomością narażają czyjeś życie. Ale to już bandytka jest.
Warto, będąc kierowcą, posadzić czasem d4 na siodełku - to pomaga i uczy.
Też racja...
Ostatnio na Placu Zawiszy w Wawie omal nie trącił mnie jeden patafian w Porsche. Pomijam szczegóły ale widać było że świetnie się bawi, napędzając mi stracha. Kierowca miał może 20 lat, podobnie jego kumpel na siedzeniu obok i dwie laski na tylnym siedzeniu - wszyscy uchachani i w ogóle...
Po prostu żałowałem że nie mam Glocka albo podobnej pukawki. Grrr....
Mam wrażenie że weekendowi kierowcy to plaga - ci, którzy mijają mnie rano w drodze do roboty wydają się na ogół zachować OK. Nawet, jeśli niektórym się spieszy to nie jest tak tragicznie. Np dziś rano przepuścił mnie autobus, jedna ciężarówka i kilka osobowych, ci ostatni cierpliwie jechali za mną ładny kawałek. Szacunek.