Trening z pomiarem mocy
#62
Posted 06 October 2009 - 18:40
#63 Gosc_marekg58_*
Posted 06 October 2009 - 19:01
Jeśli wierzysz, że PRECYZYJNE pomiary tętna lub mocy są gwarancją dobrego treningu, to się z Tobą nie zgadzam i być może dlatego się spieramy.
#64
Posted 06 October 2009 - 19:32
#65 Gosc_marekg58_*
Posted 06 October 2009 - 19:55
Niestety, wiara w to, że dokładny, precyzyjny trening, oparty o jakieś mierzalne parametry /tętno, moc, zakwaszenie/ przynosi sukces jest błędem. Doświadczenie uczy, że często bywa odwrotnie - wniosek:
żeby osiągnąć pułap swoich możliwości wystarczy stosować proste i sprawdzone metody. Ale o tym nie w tym wątku. :-D
#66
Posted 06 October 2009 - 20:25
Co rozumiesz przez proste i sprawdzone metody ? Wg. mnie to metody poparte badaniami na podstawie ktorych widac jak dzialaja pozytywnie na organizm zwiekszajac jego mozliwosci do ponywania coraz dluzszych i coraz wiekszych wysilkow. Jeli masz inna teorie to jest chyba ona wyjatkiem poniewaz caly swiat trenuje wg. progu mleczanowego VO2max tetna i mocy. Dlaczego ? Widocznie ktos sprawdziil ze to dziala.
Pozwol ze posluze sie pewnym przykladem z cwiczen silowych. Pomijam juz roznice w fizjologii pomiedzy treningiem wytzymalosciowym i silowym. Idac na silownie korzystasz z odpowiednich obciazen i wyznaczasz je wg, wagi. Moc jest takim odpowiedznikiem ciezarkow z silowni w kolarstwie. Oczywiscie mozna isc na pole i przenosic kamienie czy rabac "konkretnie" drzewo i rowniez wywolamy pozytywne zmiany adaptacyje w organizmie
Ale odkad ktos wymyslil hantle sztangi nikt juz nie dzwiga kamieni ani nie rabie drzewa ( wyjatek Roky Balboa Kady dokladnie chce wiedziec ile wyciska. I nie korzysta z rozpiski 5 x 20 kamieni tylko 5x90% maksymalnnej wagi.
#67
Posted 06 October 2009 - 20:55
pozwala zwątpić w poziom twojej wiedzy w tym temacie, gdyż to właśnie odpowiedni, precyzyjny dla danego organizmu trening przynosi ten największy sukces.Niestety, wiara w to, że dokładny, precyzyjny trening, oparty o jakieś mierzalne parametry /tętno, moc, zakwaszenie/ przynosi sukces jest błędem.
#68
Posted 06 October 2009 - 21:59
Niestety, wiara w to, że dokładny, precyzyjny trening, oparty o jakieś mierzalne parametry /tętno, moc, zakwaszenie/ przynosi sukces jest błędem. Doświadczenie uczy, że często bywa odwrotnie - wniosek:
żeby osiągnąć pułap swoich możliwości wystarczy stosować proste i sprawdzone metody. Ale o tym nie w tym wątku. :-D
Nie mogę się zgodzić.
Wszelkie metody pomiaru tętna, mocy czy zakwaszenia są jak najbardziej pomocne w tym aby wykonać jak najmniej jak najbardziej efektywnych ćwiczeń w odpowiednim czasie aby osiągnąć jak najbardziej idealną równowagę pomiędzy przeciążeniem a regeneracją. Bez precyzyjnych pomiarów jest to w zasadzie nie możliwe i skończy się przetrenowaniem lub niedotrenowaniem/brakiem efektów...
#70
Posted 06 October 2009 - 23:51
Jaki jest?nie wiem jednak czy widziales wzor na wyliczenie mocy kolarza?
Dla ciekawych jak sie ten wzor wyprowadza:
http://swiss2.whosti...ts/cycling.html
#71 Gosc_Tompoz_*
Posted 07 October 2009 - 07:08
1. Marek ty swoimi wypowiedziami sugerujesz że poprzez pomiar prędkości można sterować treningiem kolarskim na szosie................. co jest niestety bzdurą ze względu na warunki rózne i wszelakie wiatr ukształtowanie terenu itd.
Teraz kolega Radny.
1. Jak każdy posiadacz pomiaru mocy jesteś od niego uzalezniony........................................ jedna ogólna uwaga by pomiar mocy miał sens w dokładnym sterowaniu treningiem.............. potrzeba do tego badań wydolnościowych z okresleniem wszelkiego rodzaju progów tak np. metabolicznych bądz wentylacyjnych i podaniem zakresów generowanej mocy tym progom odpowiadających. I to samo dotyczy wszelkiego rodzaju prób terenowych z pomairem zakwaszenia.
Reasumując i pomiar mocy i pomiar tętna to zarzędzia by w trakcie treningi akcentować te strefy energetyczne które chcemy.
Tompoz
#72 Gosc_marekg58_*
Posted 07 October 2009 - 12:28
Dla porządku zajrzałem w swoje stare dzienniki treningowe i wynika z nich, że treningi z pomiarem tętna robiłem już ok. 1973 /pomiar palpacyjny/ a od ok. 1992 roku z pomocą rejestratora /wtedy był to Polar PE3000 - mam go do dziś/. W komputerze na którym teraz piszę najstarsze pliki mam z 2003r. /Polar Vantage NV/, najnowszy z przedwczoraj. Obok mnie stoi profesjonalny ergometr wioślarski /mam go chyba grubo ponad 10 lat/, taki na którym rozgrywane są zawody międzynarodowe, w tym MŚ. Można na nim podglądać chwilową moc, pracę, prędkość z jaką płynęła by łódź, przebyty dystans itd. Oglądałem też swego czasu różne trenażery m-y innymi pływackie. W latach 70/80 - tych wielokrotnie uczestniczyłem w badaniach fizjologicznych /w charakterze królika/ najpierw z użyciem ergometru rowerowego, potem z pomiarem sił na wiośle /na basenie wioślarskim/. Potem śledziłem takie badania jako trener, potem jako fascynat. Przeszedłem wszystkie etapy od ślepej wiary w metody treningowe zalecane przez autorytety, poprzez wielkie rozczarowanie, gdy np. reprezentacja młodzieżowa Francji złożona z drobnych chłopaków trenujących zabawowo 3-4 razy w tygodniu zlała nam tyłek / my trenowaliśmy po 7-11 razy tygodniowo a na zgrupowaniach jeszcze więcej/, potem wypracowanie i stosowanie własnych metod, a na końcu wykłady amerykańskiego trenera wielokrotnych mistrzów świata, które potwierdziły moje wcześniejsze spostrzeżenia. Potem przyszedł internet i możemy swobodnie korzystać z doświadczeń innych.
Co mi utkwiło po latach najbardziej to to, że często najlepsi ówcześni polscy zawodnicy, którzy zrobili "światowe wyniki" nie stosowali się do planów treningowych /najczęściej odpuszczali sobie jak tylko mogli, lecz niektórzy sobie dokładali - np. zasuwali ostro od samego początku sezonu podczas gdy inni bawili się w okresy przygotowawcze itp./.
Dzisiaj dobrzy sportowcy to zawodowcy związani różnymi umowami więc nie powiedzą jak naprawdę trenują ani teraz, ani pewnie wiele lat po zakończeniu kariery. Ufff...
Przynudzam tak długo, żeby uniknąć argumentów w stylu: nie wisz co piszesz :-D
Do rzeczy:
Ad. RADNY cyt."Idac na silownie korzystasz z odpowiednich obciazen i wyznaczasz je wg, wagi. Moc jest takim odpowiedznikiem ciezarkow z silowni w kolarstwie"
Niestety nie. Taki sam ciężar możesz podnieść używając różnej mocy. Sam się trochę zapętliłeś :-D Można zmierzyć np.ciężarowcowi jaką maksymalną moc jest w stanie wygenerować /niekoniecznie przy największym ciężarze/ ale w treninu dalej będzie stosował proste metody tzn. wagę sztangi i zgrubne określenie mocy np. "zrób to z maksymalną prędkością" lub "zrób to jakby od niechcenia" itp.
Ad. MARCELN: każdy wiek ma swoje prawa; wiara jest przypisana młodości ;-)
Jak dokładnie przeczytasz jeszcze raz, co napisałem w poprzednich postach, to może zmienisz zdanie.
Ad. KAZIKLCD: zgadzam się z Tobą. Wszystko może być pomocne, a w najwyższym wyczynie nawet niezbędne. Tutaj jednak piszą i czytają zwykli amatorzy, których często nie stać nawet na pulsometr z oprogramowaniem; dlatego czasem powinno im się podpowiedzieć jak można obyć się bez tego i owego, a mimo to trenować np. " w zadanej strefie". Ja np. "wyczuwam" swoje strefy; pulsometr wożę dla stytystyk/zapisów w kompie. W tym wątku napisałem tylko jak do tej pory wyglądały treningi "w oparciu o moc". Producenci tych urządzeń reklamują je jako otwierające nowe horyzonty i możliwości, ale nie piszą, że w paru innych dyscyplinach, gdzie precyzyjny pomiar mocy w trakcie treningu możliwy był od dawna takie urządzenia się nie przyjęły; trzymają się raczej "stref fizjologicznych". Co innego w trenażerach.
Jeśli chodzi o ryzyko przetrenowania, to w/g mnie w praktyce sportowca amatora nie ma większego znaczenia czy pojedynczy trening zrobimy w sam raz, czy o wiele za mocno. Ważne jest, żeby następny trening zrobić po odpowiednim czasie; z grubsza:jeśli wyszło nam za mocno to przerwa musi być dłuższa. Do tego nie jest potrzebne żadne specjalistyczne urządzenie. Jeśli chciałbym zrobić postęp, to zwiększyłbym po prostu intensywność 3-ch głównych treningów /nie objętość!!/ w tygodniu i pilnował długości odpoczynku.
Ad. TOMPOZ: nigdzie nie twierdzę "że poprzez pomiar prędkości można sterować treningiem kolarskim na szosie". Raczej przychylam się do Twojej oceny, że pomiar mocy w trakcie treningu miałby większy sens, gdybyśmy mogli podpierać się skomplikowaymi pomiarami np. stężenia mleczanów lub gazów wydechowych. Zwróciłem tylko uwagę, że to już było; próbowano w treningach sugerować się mocą. A w praktyce można sie tak pobawić na osłoniętym od wiatru w miarę płaskim odcinku szosy. Ja mam taki odcinek - ok. 6km. w jedną stronę, b. łagodnie pod górę, osłonięty z boku skałami lub lasem. Wystarczy przejechać rozgrzewkowo parę km. w dół i w górę, żeby ocenić wpływ wiatru "wzdłóżnego" na prędkość. Wiem wtedy dość dokładnie z jaką prędkością jechać w jedną stronę, żeby przy tej samej intensywności /czyli mocy/ w drodze powrotnej osiągnąć założoną średnią /taka zabawa dla urozmaicenia samotnych treningów/. Oprócz tego przeważnie dwa razy dziennie : rano i pod wieczór cichną nawet te podłóżne prądy powietrzne /nie zawsze bowiem jest to typowy wiatr, często prądy termiczne z sąsiednich stoków i dolin/. Wtedy wiem, że prędkości np. 28 km/h z południa na północ odpowiada prędkość 37 km/h z powrotem. Wychodzi średnia ~32 km/h a wykres tętna jest podobny w obie strony. Po 10 latach takich przejażdżek znam nawet prędkości chwilowe na hopkach, których jest po drodze dwie /coś jak wjazd na wiadukt lub most/.
Na koniec: ja sam i kilku mi znanych zawodników przez parę sezonów nie zrobiło postępu bo zagapili się w pulsometry i "najlepsze metody". Skończyli kariery, bo uznali, że się nie nadają.
Po 2. latach wróciłem do swojej dyscypliny jako weteran i szybko pobiłem swoje rekordy trenując 3 razy w tygodniu "po swojemu", po ok. 50 minut. Do ok. 35-ki mogłem się ścigać z kadrą młodzieżową, dopóki im nie zmienili metod treningowych :-D . Mój kolega pływak podobnie. Teraz mam już z górki i tylko plnuję, żeby za bardzo się nie obsunąć z formą; o progresji mowy raczej nie ma, chyba, że na rowerku ;-)
Pozdrawiam.
#73 Gosc_Tompoz_*
Posted 07 October 2009 - 12:33
Uparcie udawadniasz że mozna sterować treningiem w kolarstwie poprzez pomair prędkości....................... a ja ci uparcie będe powtarzał że nie nie nie
Tompoz
#74 Gosc_marekg58_*
Posted 07 October 2009 - 13:52
Mam pytanie do kolegów używających piast z pomiarem mocy /czy jak to się tam nazywa/ w swoich rowerach szosowych:
Czy da się "oszukać" takie urządzenie, tzn. np.przejeżdżając na welodromie dwa identyczne odcinki z identycznymi prędkościami /stałymi lub zmiennymi/ tak, aby wskazania urządzenia były znacząco różne /czyli urządzenie pokaże różne wartości mocy chwilowych i średniej/?
Jeśli tak, to w jakich przypadkach i jak duże są to odchyłki?
Wiem, że te urządzenia "nowej generacji ..." ..itd., ale bardziej mnie interesuje opinia dociekliwych użytkowników.
Pytam dlatego, że pamiętam jak kiedyś łatwo dawało się oszukać prototypy takich urządzeń w wioślarstwie. Po jednym ze sprawdzianów najmocniejszy chyba wówczas zawodnik zrobił jeden z najsłabszych wyników; o mało się nie załamał. Uczeni z poznańskiej AWF nie mogli zrozumieć, dlaczego się im teoria z praktyką nie zgadza.
#75
Posted 07 October 2009 - 16:46
Niestety nie. Taki sam ciężar możesz podnieść używając różnej mocy. Sam się trochę zapętliłeś :-D Można zmierzyć np.ciężarowcowi jaką maksymalną moc jest w stanie wygenerować /niekoniecznie przy największym ciężarze/ ale w treninu dalej będzie stosował proste metody tzn. wagę sztangi i zgrubne określenie mocy np. "zrób to z maksymalną prędkością" lub "zrób to jakby od niechcenia" itp.
quote]
Sorry Marek nie docenilem scislych zdolnosci twojego umyslu ... probujac tym przykladem lopatologicznie przedstawic w przyblizeniu charakter mocy. Oczywiscie przy stalej przylozonej sile moc zmiania w zaleznosci od czestosci skurczow miesni. Osobiscie mialem na uwadze stala kadencje na rowerze i stala czestotliwosc wyciskania na silce. (w teorii)
#76
Posted 07 October 2009 - 17:42
Teraz kolega Radny.
1. Jak każdy posiadacz pomiaru mocy jesteś od niego uzalezniony........................................ jedna ogólna uwaga by pomiar mocy miał sens w dokładnym sterowaniu treningiem.............. potrzeba do tego badań wydolnościowych z okresleniem wszelkiego rodzaju progów tak np. metabolicznych bądz wentylacyjnych i podaniem zakresów generowanej mocy tym progom odpowiadających. I to samo dotyczy wszelkiego rodzaju prób terenowych z pomairem zakwaszenia.
Reasumując i pomiar mocy i pomiar tętna to zarzędzia by w trakcie treningi akcentować te strefy energetyczne które chcemy.
Tompoz
Natomiast widze ze ty jestes zwolennikiem wszelkich badan wydolnosciowych. Niestety nie kazdy ma mozliwosci dokonywac czestych pomiarow wszelkich parametrow wczesniej opisanych przez Ciebie w warunkach laboratoryjnych. Na szczescie nie jest tak ze jesli nie trenujesz dokladnie na progu lub w super precycyjnie wyznaczonej strefie to nie osiagniesz zmian adaptacyjnych warunkujacych progresje wynikow. Jesli twoj organizm znaczaco nie odbiega od normy to mozna posluzyc sie "terenowymi" metodami wczesniej sprawdzonymi by wyznaczyc swoje indywidualne progi (przyblizone). Nawet jesli pomylimy sie o 5 procent i przez to wskoczymy w strefe wyzsza lub nizsza przykladowo trenujac prog mleczanowy to poprzez ten blad nie zaprzestaniemy oddzialywac na prog jako, iz zarowno trening w strefie VO2max jak i Sweat Spot podnosi nam wyzej wspomniany prog mleczanowy. Reasumujac badania badaniami nauka nauka ale i tak ostatecznie wszystko sprowadza sie do predkosci z jaka pokonujemy zawody. Nikt nikomu nie rozdaje medali za waty czy wysokie progi. Trzeba po prostu byc pierwszym na mecie Chociaz waty sa tu blizsze predkosci niz progi. I tym sposobem wrocilismy chyba do korzeni
Zgodze sie oczywiscie ze na b.wysokim poziomie im dokladniejsze badania tym dokladniejsze strefy a co za tym idzie precyzyjniejszy i bardziej efektywny trening. Choc sprawa juz wybitnie indywidualna jest jakie badzce i w jakiej ilosci w sposob najbardziej efektywny beda powodowac progresje formy zawodnika. I tu zaczyna sie sztuka treningu ...
#77
Posted 07 October 2009 - 17:58
Tompoz, tak mają uparciuchy jak my ;-)
Mam pytanie do kolegów używających piast z pomiarem mocy /czy jak to się tam nazywa/ w swoich rowerach szosowych:
Czy da się "oszukać" takie urządzenie, tzn. np.przejeżdżając na welodromie dwa identyczne odcinki z identycznymi prędkościami /stałymi lub zmiennymi/ tak, aby wskazania urządzenia były znacząco różne /czyli urządzenie pokaże różne wartości mocy chwilowych i średniej/?
Jeśli tak, to w jakich przypadkach i jak duże są to odchyłki?
Wiem, że te urządzenia "nowej generacji ..." ..itd., ale bardziej mnie interesuje opinia dociekliwych użytkowników.
Pytam dlatego, że pamiętam jak kiedyś łatwo dawało się oszukać prototypy takich urządzeń w wioślarstwie. Po jednym ze sprawdzianów najmocniejszy chyba wówczas zawodnik zrobił jeden z najsłabszych wyników; o mało się nie załamał. Uczeni z poznańskiej AWF nie mogli zrozumieć, dlaczego się im teoria z praktyką nie zgadza.
Raczej nie da sie ... Chyba ze w pierwszej probie pojedziemy stala predkoscia a w drugiej zrywami wowczas srednia moc moze sie znaczaco roznic. Strasze prototypy wioslarskie faktycznie mialy pomiar mocy juz bardzo dawno jednak sposob pomiaru jest zupelnie inny w porownaniu z miernikami kolarskimi. Ta wysoka cena nie wziela sie z niczego.
#78
Posted 07 October 2009 - 19:01
każdy z nich powinien poczuć/poznać swój organizm i wyczulić się w próbach wysiłkowych lub jakichkolwiek innych . Pulsometr jest urządzeniem które ''sprawdzi'' i potwierdzi to ci mówi organizm .Aby tego doświadczyć trzeba stażu , jeżeli tego się nie doświadcza - pulsometr ma większy sens.. ABY OBSERWOWAĆ I NAUCZYĆ SIĘ ODCZYTYWAĆ OBCIĄŻENIA ORGANIZMU..
Jarek-LT
LUXTECH.
-------------------------
#79 Gosc_marekg58_*
Posted 07 October 2009 - 20:47
Żeby znów nie zanudzać napiszę tylko, że z treningiem na podstawie pomiaru mocy może być tak jak z szacowaniem stref na podstawie tylko pomiaru tętna - jest obarczone często b. dużym błędem. I znów pozostaje nam własna głowa, szkiełko i oko ;-)
#80
Posted 07 October 2009 - 22:35
Ja natomiast bardzo bym chciał mieć urządzenie do pomiaru mocy-choćby poto żeby porównać swoją moc do mocy 'profi' ale zauważyłem że najlepszą formę mam robiąc to co mi organizm podpowiada-zmęczony jestem i niechce na trening to nie ide, chce sobie popodjeżdżać to ide na podjazdy, chce posprintować to sprintuje itd. W tym roku najlepiej mi szło po zerwaniu ze wszystkimi planami, po prostu robiąc to co mi się wydawało że będzie najlepsze, to czego mi brakowało podczas zawodów. Może nie jest to dokońca profesjonalne podejście ale o dziwo właśnie jeździłem wtedy lepiej niż trzymając sie planu, i to znacząco lepiej. A do tego byłem weselszy bo nie zmuszałem siędo treningu i sztywnego trzymania planu.