Panowie, to nie jest tak, jak niektórzy tu piszą i mój przedmówca bardzo słusznie kilka rzeczy zauważył.
Teraz wyobraźnie proszę intensywną uruchomić.
Mamy łańcuch powiedzmy jakiś X. Ów jest skonstruowany i użytkowany tak, że luz na rolkach zwiększa się. Powiedzmy, wkładamy przymiar i "o, już wymiany jest bankowo, a nawet już dawno powinienem go zmienić!". A na sworzniach łańcuch jak nowy.
Ale, ale... stop. Otóż, przymiar tak naprawdę co mierzy? Czy wywołuje takie same siły jak przy użytkowaniu? Nie, bo rolki tylko z jednej strony płytek ogniw są naciskane przez zęby kasety/wolnobiegu i zębatek korby! Czyli ten pomiar jest de facto do kosza, jeżeli luz na rolkach na każdym ogniwie w takim samym stopniu się zwiększa. A podziałka łańcucha przecież jest wciąż ta sama.
A pod ten łańcuch X mogę śmiało zaliczyć mój HG50, którego używałem ponad 2 sezony i po przejechaniu 4000 km wraz z bardzo pedantyczną dbałością, nadal był jak nowy po pomiarze sworzni. Mimo, że mierząc na rolkach suwmiarką już praktycznie dawno miałem go wyrzucić to jednak posłużył długo i napędu nawet ani trochę bardziej nie zniszczył!
Pewnie wielu się z tym nie zgodzi, ale uważam, że te przymiary wkładane pomiędzy rolki to pic na wodę. Szkoda, że tak wielu cyklistów się na to nabiera. Tak samo od dłuższego już w sumie czasu jestem przeciwny smarom do łańcucha (m.in. Rohloff), które mimo kiepskich warunków, wody, błota itp. zostają na nim i ściągają piasek jak lep. A na suchym to i 600 km bez ponownego smarowania nadal niby "smarują" łańcuch, tak naprawdę to tylko pasta ścierna z kurzem. Nie wierzcie w super smarowanie i komfortowe warunki pracy łańcucha słyszalne tylko "ze słuchu" po takim kilometrażu. To kolejny bajer, żeby kupować częściej nowe łańcuchy. Dużo pisano o tym już parę lat temu na forach zagranicznych i nie tylko. A tak naprawdę lepiej jest używać smaru, który w suchych warunkach zapewnia te 200-300 km na jednym smarowaniu, a po jednej jeździe deszczowej znacząco się wypłukuje. Jestem tego zdania, że zmoczone mocno brudną wodą sworznie i płytki sobie w miarę poradzą ze spadającą ilością smaru. Ja używałem i nadal używam Hipola najgęstszego i moim zdaniem jest najlepszy olej.
Nie wierzycie, sprawdźcie sami i po tych przykładowych 600 km w suchych warunkach wyjmijcie spinki z łańcucha uprzednio nasmarowanym Rohloffem - tylko ostrożnie, by nie upaćkać sworzni spinek od brudu na płytkach łańcucha. Zobaczycie piękną czarną maź, która po przejechaniu jakimkolwiek skrobakiem powinna trzeszczeć jak piach w zębach.