Gwóźdź dobrze wypoziomowany. Zresztą czasem dla pewności zamieniam łańcuchy miejscami na tym gwoździu i jeśli dalej różnica jest taka sama, to nie ma już wątpliwości.
Łańcuch powieszony na gwoździu już pod własnym ciężarem wystarczająco dobrze się rozprostowuje, choć można też przeciągnąć po nim ręką. Oczywiście mówię o łańcuchu, który nie ma zatartych, zardzewiałych ogniw. Ale może być nawet dość brudny. Nie zauważyłem nawet różnic przed umyciem i po umyciu. Oczywiście teoretycznie, jeśli nowy łańcuch jest nasmarowany gęstym smarem (KMC taki stosuje), to ta warstewka smaru między każdym sworzniem i tulejką, sumując się, może dać jakąś różnicę, ale moim zdaniem ten wpływ na ogólną długość łańcucha jest znikomy.
Metoda gwoździa jest naprawdę niezawodna i daje bardzo powtarzalne wyniki. Jeszcze ani razu mnie nie zawiodła. W przeciwieństwie do większości przymiarów nie sumuje luzów na rolkach z luzami na sworzniach. Czy to dobrze czy źle to sprawa dyskusyjna, ale doświadczenie pokazuje mi, że poleganie na samej długości całego łańcucha jest wystarczające do określenia, czy łańcuch jest już w takim stanie, że będzie znacząco niszczył zębatki. Przymiary każą wyrzucić łańcuch zdecydowanie za wcześnie. Nie mówię, że mocno zużyte rolki nie mają wpływu na zjadanie zębatek. Moim zdaniem mają, ale głównie tych małych. Dlatego w góralu z klasycznym (archaicznym) napędem z małą tarczą 22 z lepiej wymienić łańcuch trochę wcześniej, ale już w szosie, gdzie głównie jeździmy na dużej (np. 53 z) można na takim łańcuchu, skazanym na śmierć przez przymiar, przejechać jeszcze wiele kilometrów bez większej szkody dla zębatki i np. dojechać kasetę prawie do momentu, gdy jej zębatki będą już mieć igiełki zamiast zębów.