Chemia na talerzu
#201
Napisano 31 sierpień 2011 - 16:49
#205
Napisano 31 sierpień 2011 - 20:07
#206
Napisano 01 wrzesień 2011 - 08:02
Lekarze, wiadomo, chcą mieć pacjentów, najlepsi są tacy z alergią. Miesiącami trwa ustalenie na co, latami trwa leczenie i kasa z NFZ leci. Zupełnie jak z dentystami polecającymi pasty do zębów, zawsze kupuje te, które nie mają rekomendacji.
#207
Napisano 01 wrzesień 2011 - 11:29
a co do mleka to jakiś wiekszy czas temu pijać mleko miałem rozstrój żołądka, było to mleko świeże butelkowane, po jakimś czasie zaryzykowałem kupując mleko w worku - wszystko wróciło do normy i dziś mogę znów zajadać się chocapicami na zimnym mleku po treningu ;-)
A ogólnie rzecz biorac to nie wyobrazam sobie życia bez mięsa - nie ma mięsa na talerzu to znaczy, że nie ma obiadu :mrgreen:
#208
Napisano 01 wrzesień 2011 - 13:19
Powodem jest brak możliwości trawienia cukru mlekowego - laktozy. Osoby te spokojnie mogą jeść sery, jogurty czy produkty o obniżonej zawartości laktozy. Ale reklamy "pij mleko będziesz wielki" są dal nich stanowczo nie wskazane. Wskazania te dotyczą większości mieszkańców Afryki, Azji i rdzennej ludności Ameryk.
Jak wskazują badania DNA osób żyjących w neolicie, około 7 tysięcy lat temu, proporcje ludzi mogący i niemogących pić mleko w Europie wyglądały całkowicie odwrotnie. Przypuszczalnie jedynie około 10% mieszkańców posiadało zdolność trawienia laktozy.
Za rozkład laktozy odpowiedzialny jest enzym jelitowy laktaza. Według założeń ewolucji wszystko co nie jest potrzebne stanowi koszt dla organizmu, którego należy się pozbyć. Zmniejsza szanse przeżycia, a więc eliminuje osobniki nim obciążone. Laktaza bardzo przydatna w najmłodszych okresach naszego życia, z wchodzeniem w dorosłość i zmianą zwyczajów żywieniowych, ma coraz mniej szans na spotkanie z mlekiem. Dlatego u większości ludzi jej produkcja ulega stopniowemu wstrzymaniu razem z wychodzeniem z okresu dziecięcego. Jednocześnie zawierające laktozę produkty, mleko, zaczyna być dla nich niestrawne.
Badania przeprowadził zespół Joachim Burger z University of Mainz, w Niemczech. Do analiz udało się zdobyć 55 próby DNA z ośmiu szkieletów datowanych na 5840-5000 p.n.e. Szkielety pochodziły z wykopalisk w Niemczech, Polsce, Litwie i Węgrzech. Próby do poszukiwań DNA pobierano z nawierceń kości i zębów. W każdej z prób poszukiwano genów odpowiedzialnych za produkcję enzymu laktazy. Okazało się, że żadna nie zawierała formy genu pozwalającej trawić laktozę w wieku dorosłym. Może to oznaczać, iż w tym okresie gen ten był wyjątkowo rzadki. Pełne poparcie tego wniosku wymagałby jednak szerszych badań.
Cecha determinująca zdolność trawienia laktozy związana jest z allelem (forma genu) dominującym. Według badaczy mutacja musiała się pokazać jakieś 20 tysięcy lat temu ale szybko rozprzestrzeniać się wśród ludów Europy zaczęła około 7000 lat temu. Na ten okres datuje się także rozwój rolnictwa w Europie. Mleko było łatwo dostępne przez cały rok. Dla ludów północy oznacza to także dodatkowe porcje wapnia, co przy mniejszych ilościach słońca i przez to słabszej produkcji witaminy D (odpowiedzialnej za gospodarkę wapnia i fosforu w naszym organizmie), jest szczególnie cenne zwłaszcza w okresie zimowym. Jest to jeden z najlepszych przykładów jak rozwój cywilizacji czy nowej kultury może zmieniać nasze geny.
Początki hodowli bydła są datowane na około 10 tysięcy lat temu. Mutacja więc miała około 400 generacji do rozwinięcia się i rozprzestrzenienia wśród dzisiejszej ludności. Patrząc na powszechność jej występowania wśród ludności europejskiej, jest to okres bardzo krótki. Oznacza to, że musiała być bardzo korzystna dla posiadających ją osobników i była silnie wspomagana przez procesy selekcyjne np. niedostatki jedzenia.
Szeroko rozprzestrzenioną, zdolność trawienia laktozy mają także niektóre szczepy ludów afrykańskich, których kultura związana jest z hodowlą bydła. Trudno jednak jednoznacznie odpowiedzieć czy jest to ta sama mutacja czy tylko tak samo się rozwinęła. Potwierdza natomiast hipotezę o zmianach w genach w odpowiedzi na zmiany cywilizacyjne czy kulturowe w społecznościach ludzkich.
Źródło: http://www.biotechno...pl/news-537.htm
Ja i moja rodzina należymy do tych 90% - mam dobre źródło mleka doskonałej jakości mikrobiologicznej, czego dowodem są doskonałe w smaku jogurty, sery żółte, twarogi i sery serwatkowe (ricotta - choć przyznam, że często robię ją na słodko z cukrem waniliowym - dzieciaki się zajadają). Oczywiście własnej produkcji, choć zrobienie dobrego sera żółtego wymaga przede wszystkim cierpliwości i czasu. Dojrzewanie minimum miesiąc, a najlepiej dwa. Za to jaki smak...
Co do mięsa już się wypowiadałem, ale przypomnę: to co sprzedają w masówce, tego już od pewnego czasu nie jem. Zrobienie swoich wędlin jest może i z lekka pracochłonne, nie wychodzi za tanio, ale za to wiem co jem. Aczkolwiek co do kosztów - gdybym wrzucał tyle fosforanów w mięso, żeby przyjmowało tyle wody co waży, to pewno wychodziłoby tanio. Ale tego nie da się jeść, język kołkiem staje. Normalnie byłem zszokowany, gdy dowiedziałem się, że normy unijne dopuszczają wagę mięsnego produktu gotowego do 100% więcej wagi surowca. Z 1kg szynki uzyskuje się do 2kg gotowej szynki! To nie dziwota, że koszt surowej szynki to ok. 15 (mniej więcej) złociszy, a gotową można kupić taniej. U mnie po peklowaniu i parzeniu wyrób gotowy zawsze waży mniej niż surowiec. A gdy w rachubę wchodzą kiełbasy trwałe suszone (np. krakowska, rzeszowska itd.) to waga wyrobu wyniesie nawet do 60% wagi surowca. Za to smak, zapach, trwałość - nie do porównania z masówką...
Focus Izalco, Giant Trinity, Accent CX, Cube Stereo Hybrid 140 HPC Race 750
#209
Napisano 01 wrzesień 2011 - 13:28
http://www.dobradieta.pl/tabele.php
#210 Gosc_Anonymous_*
Napisano 01 wrzesień 2011 - 16:14
Dzień regeneracyjny prócz adaptacji organizmu przez wcześniej narzucony wysiłek służy właśnie temu, by uzupełnić niedobory glikogenu. Podczas intensywnych treningów dzień po dniu niekiedy nie jesteśmy w stanie zjeść odpowiednio dużo węglowodanów, więc taki luźny dzionek jest jak znalazł. Warzywa i owoce należy jeść codziennie, najlepiej do każdego posiłku coś dorzucić. Na białko każdy ma osobne zapotrzebowanie, dlatego takie określenie, że podczas dnia odpoczynkowego jesz go więcej to trochę śmiesznie brzmi. Należy pamiętać o zapotrzebowaniu kalorycznym oraz odpowiednich proporcjach wartości odżywczych (dla sportów wytrzymałościowych najbardziej popularne 60%ww/20%b/20%t).Ja ograniczyłem do minimum węglowodany(ziemniaki, chleb) w dzień odpoczynkowy a więcej białka
Dla siebie obrałem ideę żywienia się jak ludzie kilkaset lat temu. Omijam genetycznie modyfikowaną żywność, oraz ogólnie mówiąc "chemię", dla mnie to są śmieci i nie tykam się ich. Niestety nie jestem ani rolnikiem, ani rzeźnikiem, dlatego jedyne co mogę zrobić to wybierać nabiał od regionalnych producentów, podobnie mięsko (kura & indyk rulez) i rybki. Wędlin się nie tykam z podobnego powodu co "prozor", prawdziwa szynka jest droga jak diabli a i w 100% nie można być pewnym, czy rzeczywiście jest świeża. Warzywa i owoce najlepiej kupować na zielonym rynku, sam mam już kilku zaufanych sprzedawców i wiem, że pomidory, ogórki, sałata czy papryka są od naszych rolników. Jedyne czego nie mogę wybaczyć to pieczywa. U mnie w mieście mimo, iż jest około 15 piekarni, strasznie ciężko dostać prawdziwe razowe bułki czy pieczywo - 90% to mąka mieszana + pieprzone spulchniacze = syf!
#211
Napisano 01 wrzesień 2011 - 19:28
chyba juz bylo , ale wrzuce jeszcze raz ...
Użyte sformułowania: "gdyby ... litr albo więcej na głowę ... nie byłby jednoznaczny ... to myślę że ...", "może powodować choroby" itp.
mówią o serach za .. 11 zł, jak ktoś kiedyś taki? jeżeli tak to chyba gdzieś w budzie na mieście, chociaż też nie sądzę, konkurencja na rynku jest, chyba że gdzieś na dworcu centralnym
mleko UHT? w supermarkecie blisko roboty postawili automat ze świeżym mlekiem, zniknął dość szybko, pewnie dlatego że nie widziałem nikogo prócz mnie kto kupuje to mleko :/
masło po twardości? bzdura, masło twarde jest z dodatkiem wody, masło prawdziwe jest twarde, ale plastyczne, też różnica
Tania sensacja. Wszystko jest robione masowo. Wszystko robi się tak aby było tanie. Inaczej na nic byśmy nie mogli sobie pozwolić. Jedzenie jest tanie nie bez powodu. Kto by chciał, żeby jedzenie kosztowało 4x więcej? A przy zwiększeniu nakładu pracy tak musiało by być.
Sam piłem kiedyś dużo mleka. Potrafiłem wypić 1/2 litra jednym haustem. Później ze względu na tryb życia, musiałem zrezygnować - mleko trzeba trzymać w chłodzie. Nigdy nic mi nie było. Mogłem nawet wódkę mlekiem zapijać i było OK
Zdrowie zdrowiem, ale pewnie i tak skończę w kawałkach na asfalcie
#212
Napisano 01 wrzesień 2011 - 20:30
Tania sensacja. Wszystko jest robione masowo. Wszystko robi się tak aby było tanie. Inaczej na nic byśmy nie mogli sobie pozwolić. Jedzenie jest tanie nie bez powodu. Kto by chciał, żeby jedzenie kosztowało 4x więcej? A przy zwiększeniu nakładu pracy tak musiało by być.
Tutaj akurat się nie zgodzę, że było by 4x droższe...wystarczy spojrzeć jak i gdzie następuje po drodze od producenta przez przetwórce, sklepy itd największy wzrost ceny. Większość produkcji przejmują automaty i to często na tym etapie czyli przy przetwarzaniu czy sztucznym wzbogacaniu największy skok ceny gdzie np z kilograma mięsa powstaje 15 kg wędliny albo ze zbóż ...cukrowane płatki śniadaniowe, których stosunek ceny do jakości i wartości odżywczych wypada dość blado przed i po i tutaj chyba nikt nie ma wątpliwości. Ceny w skupie żywca są śmieszne..tak samo zarabiają śmieszne pieniądze ludzie przy zbiorze owoców sezonowych..natomiast produkty przetworzone są już sporo droższe a przecież tam teoretycznie jest potrzebny mniejszy nakład pracy niż przy "pracy ręcznej" a przynajmniej taka jest ogólna opinia. Jeśli zauważysz że np w wielu margarynach jest od 20-40% tłuszczu natomiast cena 500 g margaryny w zależności od firmy kosztuje co 1 litr oleju w sklepie (nie wspominam o cenach producenta) to też jakby ta teoria drogiej żywności nie do końca jest prawdziwa wg mnie.
Teraz taki sam kit nam chcą wcisnąć z GMO, że będzie jeszcze taniej itp. , że mamy głód w kraju i jest strasznie a tak się składa, że musimy wg prawa unijnego ograniczać produkcję np mleka, zbóż i innych produktów bo są tworzone specjalne limity na produkcję...
Przemysł spożywczy to przemysł i moim zdaniem jedyną opcją jest D.I.Y. jak tylko można :-P..ale wiem, wiem nie ma czasu...
#213
Napisano 01 wrzesień 2011 - 21:02
Wybor i zdrowie lezy tylko w waszych rekach , a jak sie kto do tego ustosunkuje , to juz jest raczej jego osobista sprawa i na pewno nikt w to ingerowal nie bedzie .
http://www.zuzu.pl/w...uktów-mlecznych
Ps; Uwaznie czytajac , mozna sie przekonac ze mieso to rowniez trucizna .
#215
Napisano 01 wrzesień 2011 - 21:36
"Wieczność jest bardzo nudna, szczególnie pod koniec" - Woody Allen
#216
Napisano 01 wrzesień 2011 - 21:46
Kto "pakuje " w siebie dzisiejsze mieso ? bardzo mozliwe ze chyba tylko ktos lekkomyslny , albo z zaburzeniem swiadomosci ktoremu jest i tak wszytko jedno bo zaglusza sie od lat hamburgerami z Makkfaka ... rozsadnie myslacy czlowiek nie zje trucizny ..., juz nie wspomne o piciu mleka bo na sama mysl mnie zbiera na wymioty .
#217
Napisano 01 wrzesień 2011 - 22:17
#218
Napisano 01 wrzesień 2011 - 23:02
Przeczytałam.
Odbieram to tak że nie musze mieć wyrzutów sumienia z tego powodu że jak byłam mała to mleka nie lubiłam i robiłam wszystko żeby go nie wypić. Fajnie :mrgreen: Włącznie z uciekaniem.
A z drugiej strony to ja lubię jogurty, czasami kawałek sera albo twarożek z pomidorami :-/ No i pije kawę z mlekiem. Poza tym to chyba jest nieźle, bo ja na roslinkach żyję i nie za dużo mięska.
Ps. Właściwie to najlepiej byłoby przejść na fotosyntezę. Mięso szkodzi, mleko zabija na miejscu. A w roslinkach to niby co? Nie ma świństw?
#219
Napisano 02 wrzesień 2011 - 05:56
Wszedzie sa jak to nazwalas swinstwa , chodzi o to zeby w miare mozliwosci ograniczyc sie od ich spozywania , co zreszta nie jest latwe w dzisiejszym swiecie :]... ale to nasz organizm , jestesmy ludzmi myslacymi i mamy prawo wyboru .(na szczescie i poki jeszcze mamy... )
Mam jedna swoja zasade , przede wszystkim nie jem duzo i nigdy sie nie przejadam (mniej jedzenia , mniej ewentualnych trucizn w nim zawartych) nie obciazam w ten sposob organizmu , ktory w razie czego z latwoscia sobie poradzi .
#220
Napisano 02 wrzesień 2011 - 14:50
Kiedyś tam dawno temu. To nabrałam przekonania, które mam do dzisiaj, że świństw nie ma w śliwkach rosnących u sąsiada :mrgreen: Tudzież inne owoce sąsiadowe też są w pełni ekologiczne, zdrowe, smaczne i w ogóle. Z ich spożywaniem wiązało się jednak pewne ryzyko. Jak sąsiad zobaczył to ojoooojoooj, szybko w nogi trzeba było. No cóż, takie życie. W tym roku też polazłam w szkodę i okazało się że z wiekiem ślepnę, bo sąsiada nie widziałam. Natomiast on z wiekiem wcale nie ślepnie. No i mnie złapał :-? Pierwszy raz mnie złapał, co uznał za wielki sukces :mrgreen: Lepiej późno niż wcale jak sam stwierdził.
No i na drogę do domu to dostałam wielką torbę z owocami, kilka słoików z dżemem od sąsiadki. Smakowało suuuuper, ale jednak nie to samo jak wcześniej. Coś straciłam przez to że mnie złapał.