1268 replies to this topic

[Prozor]

Adam, nie przeginaj. Twoje porównania mają jeszcze mniej sensu. 

Z drugiej strony wszelkie ekstremalne sporty to dla mnie jest proszenie się o kłopoty. Kłopoty zdrowotne, czy nawet balansowanie na krawędzi utraty życia. Ludzie, którzy do życia potrzebują aż takich impulsów, bo inaczej nie potrafią normalnie żyć, mają kolokwialnie mówiąc nierówno pod sufitem. 

[Prozor]

Przede wszystkim do bólu. Bo boli. Więc do BÓLU. Przypominam o obowiązku stosowania zasad ortografii. Nagminne pisanie z błędami będzie nagradzane punktowo

 

Nadinterpretujesz. Nigdy nie pisał, że maratończycy na antarktydę i tak dalej. Z drugiej strony wszelkie mega ultra, bo inaczej nie ma strumienia endorfin to daleko od tego nie pada. Siłowanie na rękę z sensownym  sportem ma niewiele wspólnego. Tyle się mówi, że praca siedząca zdrowa nie jest, a sport siedzący to niby już jest? 😁😂🤣🤟🏻- może jednak nie wszystko wrzucałbym do tego wora, bo jednak szachy czy brydż to jednak sporo wysiłku intelektualnego wymaga, niby też można zaliczyć do sportu... Są tacy, co wędkarstwo do sportu zaliczają. Tak że jak widać ograniczenia to sobie człowiek sam narzuca. 

[Prozor]

Siedzi to się na siodełku .Najwygodniej na takim za tysiaka 😁 mistrzami w tym są wiadomo kto. W armwrestlingu stoi się a do tego jest kilkadziesiąt technik, siła, psychika i wytrzymałość

 

Gdy szlachta siedzi, koszta się nie liczą

W klasycznym siłowaniu na rękę to się siedzi, karbon fuj, a klasyka siłki na łapkę jakieś wydziwnienia mają być? E.... 

Bierz przykład z sowieckich sołdatów

 

Cytując za wikipedią: "Tradycyjnie walki odbywały się w pozycji siedzącej, z oboma zawodnikami siedzącymi po dwóch stronach stołu przymocowanego do podłoża. Ta forma zawodów wciąż pozostaje najbardziej popularna na całym świecie. W ostatnich latach coraz częściej spotyka się także profesjonalne zawody rozgrywane na stojąco."

Tak że ten teges... Na zawody kolarskie o czapkę śliwek psioczysz, że "elyta", a tu jakieś wydziwienia propagujesz 🦾🦾🤗

[Prozor]

Nie znasz się - bardziej aero 🚴‍♂️ jest, dzięki temu może rozwijać prędkości niedostępne dla Ciebie 🥴.

Dla mnie zresztą też 🤦‍♂️😢

😜🤣🤣😜

 

[Prozor]

Spał 🛌😴, też człowiek. Przynajmniej czasami. Choć niektórzy twierdzą inaczej 🤔.

Nie było zgłoszenia na żadne wpisy - możesz coś zgłosić, rozpatrzymy.

Po 2x8h to nitro nie tyle nitro w tyłku, co tlen trzeba będzie podawać 😁. A później będzie psioczenie, że 🚳 i spadek formy 😭

[Arni]

Sport nie polega na survivalu(wlasnie głównie himalaizm na tym polega) a na porownywaniu np szybkosci siły. Kolarstwo i tsk pod tym wzgledem jest rozwiniete(warunki taktyka sprzęt ) zobacz trójbój czy sprint. Krotka pilka. Kto podniesie więcej przebiegnie szybciej. W sterylnych warunkach.

Poczytaj czym jest himalaizm sportowy, a zrozumiesz różnicę w porównaniu z takim komercyjnym.

[Prozor]

Periodyzacja ma być. Ale nie taka, że jedzie się do zarżnięcia, później ryczy, a później znowu ile fabryka dała... Chociaż można i tak, na żywioł, czemu nie. Ale nie jęcz, że nie ostrzegałem 😁😂🤣

 

Wracając do armwreslingu (jakby nie można było tego po polsku nazwać?!), to jakieś testy antydopingowe tam są? Bo patrząc na mistrzów, śmiem w to wątpić:

Rusek z łapą 64 cm, tyle co ja w udzie... Na kawiorze i ruskiej rzepie. No i "genetyka i specjalistyczny trening". Taaa... Raczej wagony koksu, z naciskiem na hormon wzrostu patrząc po łapach i szczęce. Po części może nawet naturalny (chorobliwy) przerost przysadki mózgowej, ale bez sztucznego wspomagania się nie obyło. No i w efekcie "miszcz" świata (chyba 2012?).

Zresztą 'elyta' tego nie inaczej:

Normalni hamerykańscy chłopcy, łapki im się wyrobiły od treningów na osiedlowej siłowni 🤣🤣🤣

[Arni]

Jakie testy? Są federacje sportowe gdzie żadnych testów się nie robi. W kulturystyce zawodowej się nie robi, u strongmenów, tam wszyscy są na cyklu. Jeden tylko raz w historii było MO gdzie zrobiono badania. Zawodnicy wystartowali o kilkanaście kg lżejsi, szybko tego zaniechano i od tamtej pory (to było za czasów Lee Haneya, ok. 85 rok) nie ma w pro BB żadnych kontroli.

[Prozor]

No właśnie, więc zmagania brojlerów mają ze sportem niewiele wspólnego.

A taki Armstrong ledwo sobie parę razy krew przetoczył i doprawił EPO bo mu jądro wycieli, to już wielka afera 😁😂🤣

 

Poczytaj czym jest himalaizm sportowy, a zrozumiesz różnicę w porównaniu z takim komercyjnym.

 

Hymmm... Raczej masło maślane. Żeby "uprawiać" himalaizm, to trzeba wspinać się w... Himalajach? Chodzi o to najwyższe pasmo na Ziemi położone w południowej Azji ładnych parę tysięcy km od nas? To raczej sport wybitnie elitarny, już nawet żeby tam pojechać trzeba mieć kupę cebulionów na koncie, a jeszcze więcej na zorganizowanie wyprawy, opłacenie ludzi i tak dalej...

Taternictwo, ewentualnie alpinizm. Ale himalaizm na poziomie amatorskim? Nie ma czegoś takiego.

[Arni]

Nie, już nie te czasy. Dziś rozróżnia się himalaizm sportowy od komercyjnego. Sportowy to nowe drogi, nowe przejścia, bez dodatkowego tlenu, to takie wspinanie jak za Kukuczki. Komercyjny to przewodnicy, to butle, to całe wyprawy za kasę. 99% wspinajacych się obecnie na Everest to turyści, ludzie tacy sami jak Martyna Wojciechowska, ty czy ja, płacą i jadą. Sportowcy w himalajach to Adam Bielecki, Denis Urubko, Simone Moro itd. To bardzo duża różnica. Żadne z ostatnich zimowych wejść na 8tys nie było wspomagane tlenem, to czysty himalaizm sportowy. Każde obecnie wejście na Everest jest wspomagane, tam szerpowie dosłownie wnoszą wspinaczy na górę.

Zobacz ten film, a zrozumiesz różnicę pomiędzy sportowcem w himalajach, a turystami komercyjnymi:

[Prozor]

No to czym to się różni od dopingu? 

Włażenie na > 5  tys m. bez tlenu to igranie ze śmiercią. 

patrząc na: 

już saturacja hemoglobiny tlenem poniżej 80% (powyżej 4 tys. m) to ryzyko dla zdrowia. Aklimatyzacja wysokościowa trochę pomaga, ale na cuda i tak nie ma co liczyć. 

Świadome pozbawianie się tlenu rozsądne nie jest. W tym przypadku wspomaganie się tlenem jest nie tylko rozsądne, co wręcz konieczne. Już same warunki wspinaczki są ciężkie, robienie tego prawie bez powietrza ze sportem ma niewiele wspólnego. No ale kto bogatemu zabroni jego fanaberii... 

 

Biorąc to pod uwagę faktycznie karbonowy bolid szosowy napędzany siłą mięśni w cenie dość taniego auta kompaktowego (segment C) lub mieszczucha z przyzwoitym wyposażeniem, czyli te 50 tysi, to zabawka przeznaczona do zabawy w relatywnie bezpiecznym sporcie.

I porównując do himalaizmu tanim jak barszcz. Nawet jeśli sięga się po produkty z najwyższej półki cenowej to i tak będzie to ułamek tego co trzeba włożyć chcąc wdrapać się na ośmiotysięczniki himalajskie. 

Tak, że Grzesiu jeśli krzywisz się na karbonowe rowery (bo drogie), a podajesz przykład himalaizmu, to niestety kulą w płot... Tam dopiero trzeba mieć sponsora.