Tylko dziś.
No to jak z podjęciem rękawicy? Przyleć, pojedziemy się razem styrać. Tu natrzepiesz watów, kilosów i podjazdów niewyobrażalną ilość, nawet nie wyjeżdżając z miasta.
Miejsce ultra zacne, mistrzostwa świata były. Wszędzie pod górę.
Nie chcą Ci obciachu narobić
To jest coś o czym wspomina wielu liczących się sportowców. Zawody wygrywa się przede wszystkim głową.
Tu gość skacze jak kogucik, miota się po forum, szarpie z planami treningowymi, które i tak biorą w łeb i co z tego? Wrzucenie cyferek na Stravę, albo i nie bo coś nie poszło, zrobienie trochę szumu, wyzywanie na pojedynki, żeby jakoś zrównoważyć sobie niepowodzenie i na tym się kończy.
Gdyby w ogóle odważył się stanąć na starcie, to jeszcze przed ruszeniem by się spalił dostał sraczki i nie wiadomo co jeszcze. W najlepszym wypadku bardzo szybko by odpadł. Co z tego że Waty, jak glowa nie działa...
Dlatego @tobo nawet jakbyś ufundował ten bilet do Norwegii to znajdzie się milion powodów, żeby tylko nie stanąć do rywalizacji.
Dlaczego tak piszę? Bo trochę wiem jak to jest, akurat nie na rowerze, ale ostatecznie "spinam poślady" i daję radę. Normalne stresowe reakcje, które przechodzi wielu, tylko trzeba umieć sobie z tym radzić