Ja podwyższyłem liczbę zachorowań 26.11.2020 - izolację zakończyłem 5.12.2020.
W moim przypadku przez 3-4 dni odczuwałem tylko bóle mięśni i stawów, "jakby mnie brało jakieś choróbsko". Powiem, że przed covidem bywało, że czułem się znacznie znacznie gorzej i ... chodziłem do roboty. Gdyby nie przypadek ojca, to może nawet bym nie wiedział, że chorowałem na Covid-19.
Ojciec (lat 76), nagle, pewnego dnia stracił do pewnego stopnia władzę w nogach, nie mógł wstać z fotela, nie mógł utrzymać się w pionie, kręciło mu się w głowie, nie mógł chodzić inaczej, niż opierając się o ścianę - wszyscy myśleliśmy, że ma udar, czy zaburzenia błędnika, więc zawieźliśmy go na SOR. Nie miał podwyższonej temperatury, więc go przyjęli, ale wymaz zrobili i ... okazało się, że wynik jest pozytywny. Dostał leki i wyszedł do domu - po 5, 6 dniach zaczęło mu się poprawiać, można powiedzieć, że wszystko ustąpiło - zostało tylko ogólne osłabienie.
Następnego dnia wszyscy w rodzinie, którzy mamy ze sobą kontakt, zrobiliśmy testy i wyszło: 5 wyników (w tym ja) pozytywnych i 1 negatywny.
Wszyscy, oprócz ojca, można powiedzieć, że przechodziliśmy chorobę łagodnie. Nawet mama (79 lat) nie miała groźnych objawów - u niej zauważyliśmy lekką dezorientację, problemy z pamięcią. Nikt chyba nie stracił smaku i węchu. Nikt nie miał objawów ze strony dróg oddechowych, zero kaszlu, kłopotów z oddychaniem itp. I całe szczęście. Nikt nie miał gorączki.
Już w czasie izolacji stwierdziłem, że chyba nic mi nie będzie (tzn. nie będzie groźniejszych następstw zakażenia cowid-19), więc zacząłem robić pompki, brzuszki itp. Po wyjściu zacząłem spacerować - najpierw powoli, bo 10 dni bezczynności aerobowej jednak osłabiają, teraz już robię dłuższe dystanse - 8-12 tyś. kroków w szybkim tempie. Na rower się nie wyrywam - myślę, że wsiądę na wiosnę. Ale ćwiczę na siłce. Przez pandemię dorobiłem się swojego sprzętu i ćwiczę w garażu :-).