Czołem,
Widzę że postujecie tu swoje karbonowe statki kosmiczne (super są, bardzo szanuję), ja natomiast chciałem pochwalić się swoim żelastwem. Mam nadzieję że jeszcze się nie kwalifikuje do forum "Retro".
Ramę tego Merckxa kupiłem sobie w zeszłym roku z okazji urodzin (oraz z tej okazji, że przez 3 lata nie złożyłem żadnego roweru i postanowiłem coś z tym zrobić).
Rury to raczej jakieś generyczne CrMo (nie ma żadnych fancy naklejek z Reynoldsem ani innych Columbusów, producent też się nie chwali w żaden sposób, więc zakładam że nie jest to żadna "szlachetna" stal, tylko to co tam leżało na półce akurat). Reszta poskładana z zalegających części + dokupione brakujące NOS graty: korba + miski do suportu z ebaya, kierownica z Allegro. Nie lubię kompaktowego gięcia i bardzo się polubiliśmy z tym modelem 3T, mimo że spędziłem chyba z pięć godzin dostając ciężkiej cholery walcząc z wewnętrznym prowadzeniem pancerzy w środku (poddałem się, lewa klamka od hamulca idzie na zewnątrz pod owijką - nie mówcie nikomu, kiedyś to poprawię).
Sama rama była dość ciężka, więc spodziewałem się solidnego klocka, ale całość wyszła w okolicach 8.5kg, co jest niezłym wynikiem jak na tani, stalowy rower (bez inwestycji w grupy osprzętu z najwyższej półki).
Geometria tego Merckxa jest trochę mniej agresywna niż klasycznej wyścigówki. Ma dłuższą główkę ramy z cm albo 2, w zależności do czego się porównuje (dzięki czemu, jak widać, mogłem elegancko zglebować mostek) - i łagodniejszy jej kąt (ale bez przesady) + dłuższe tylne widełki (troszkę). Na szczęście nie są to jakieś dramatyczne zmiany i rower nadal nie prowadzi się jak autobus (czyt. typowy rower klasy endurance), nadal jest zwrotny, a na zjazdach kładzie się elegancko w zakrętach i jest radocha jak na wesołym miasteczku. Co więcej, "łagodniejszy" przód powoduje, że nie jest nerwowy przy dużych prędkościach, bardzo to przyjemne.
Jest bardzo wygodny. Nie mówię o geometrii, tylko o wrażeniach z jazdy - leci się na nim jak na chmurce. Trudno mi powiedzieć jak jest ze sztywnością ramy, bo nie jestem ekspertem, poza tym obecnie generuje waty głównie swoją wagą, a nie nogą, no ale pod moimi >90kg nic się odczuwalnie nie gnie jak się solidnie depnie.
Aktualnie mój ulubiony rower.