Przetrenowanie
#81
Napisano 10 marzec 2012 - 09:23
#82
Napisano 10 marzec 2012 - 22:15
I właśnie tu widzę zagrożenie. Jak nie masz celu to nie trenujesz ?uwierz mi, cel do którego się dąży naprawdę bardzo, bardzo motywuje.
Musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, jak siebie postrzegasz, czy jesteś kolarzem amatorem ? Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to trenuj tak, abyś w każdej chwili, " z marszu" mógł wziąć udział w amatorskiej imprezie rowerowej i uczestniczyć w niej bez strachu, że możesz się zbłaźnić poziomem swojego wytrenowania.
Trzeba do tematu podchodzić bardziej filozoficznie. Ja bardzo podziwiam podejście wschodnioazjatyckie do "sportu". Dajmy na to taki Japończyk, dzień w dzień chodzi do dojo, przebiera w kimono (judogi) i ćwiczy techniki do znudzenia, te same. A wszystko to nie po to, aby wystartować w zawodach, ale dla samodoskonalenia. On nie liczy na medal, bo nigdy nie weźmie udziału w zawodach. Oczywiście niektórzy ćwiczą i startują, ale myślę, że ich podeście do treningu jest podobne, tylko ostatni etap przedstartowy może być bardziej specjalistyczny (przygotowujący do konkretnych zawodów).
No to pomyśl sobie jaką masz ekscytującą dyscyplinę sportu w porównaniu z trenującym pływanie. Mój siostrzeniec, 6 dni w tygodniu, po 1,5 godz. pokonuje to samo 25m od ściany do ściany. Jak Ciebie nużą trasy rowerowe ... to masz naprawdę słabą psychikę.Miałem ten problem w zeszłym roku - zawsze samemu, zawsze te same trasy, w końcu zaczęło nudzić...
Powodzenia.
"Wieczność jest bardzo nudna, szczególnie pod koniec" - Woody Allen
#83
Napisano 17 kwiecień 2012 - 16:19
Przerwy zrobiłem sobie dwa tygodnie. Nie chciałem dłużej , bo mimo wszystko trochę szkoda mi było marnować zimy , którą poświęciłem na trenowanie. Szału jakiegoś nie było , ale fajnie się jeździło. Teraz trenuję normalnie ,jednak gdy nie mam ochoty to nie wyjeżdżam. Jak czuję lekkie zmęczenie po całym dniu to też daję sobie spokój. Nie jestem zawodowcem żeby się tak katować. Trzy, cztery treningi tygodniowo zaspokajają moją potrzebę na rower i aktywność fizyczną.
Tak zastanawiając się jeszcze nad tym problemem zmęczenia psychicznego albo raczej zniechęcenia. Na trenażerku miałem zawszę fajny filmik Tacxa zapuszczony i muzykę na uszach natomiast na zewnątrz już nie było tej całej otoczki. Warkot silników , szare połacie lasów i industrialne tereny. To nie zachęca. Tak jak ktoś tutaj napisał jest to najgorszy okres na trening.
Podszedłem też to tego całego treningu zbyt poważnie i straciłem gdzieś tą przyjemność z jazdy, która towarzyszyła mi w zeszłym sezonie. Teraz nie robię wszystkiego ze spiną. Trenuję bardziej dla zdrowia niż dla wyników, bo one też kiedyś przyjdą. :-)
Ostatnio byliśmy z kolegami na treningu i zatrzymaliśmy się pod sklepem. Gdy już odjeżdżaliśmy jakiś pijany facet krzyknął do nas "byćcie wielcy". :mrgreen:
Zmotywował mnie. :mrgreen: :mrgreen:
Pozdrawiam
#84
Napisano 18 kwiecień 2012 - 06:50
Tak zastanawiając się jeszcze nad tym problemem zmęczenia psychicznego albo raczej zniechęcenia. Na trenażerku miałem zawszę fajny filmik Tacxa zapuszczony i muzykę na uszach natomiast na zewnątrz już nie było tej całej otoczki. Warkot silników , szare połacie lasów i industrialne tereny. To nie zachęca. Tak jak ktoś tutaj napisał jest to najgorszy okres na trening.
Pierwszy raz słyszę, że ktoś się bardziej męczy psychicznie na treningu na zewnątrz niż na trenażerze, aż mi się wierzyć nie chce...
W każdym bądź razie dobrze, że zrobiłeś sobie wolne i odpocząłeś, a jak potrzebujesz motywacji to na mnie zawsze działa oglądanie filmików z imprez amatorskich jak Tatry Tour, Jarna Klasika, itp...
pzdr
Trzymaj Koło - blog dla PRO amatorów
Wycieczki weekendowe i atrakcje turystyczne
#85
Gosc_Arek-velo_*
Napisano 19 kwiecień 2012 - 11:04
#86
Napisano 04 maj 2012 - 22:36
Na razie nie jeżdżę od trzech dni i zacząłem biegać.
A może po prostu nadszedł ten czas i najzwyczajniej w świecie się wypaliłem... :roll:
#87
Napisano 05 maj 2012 - 07:47
Nie rozumiem jak można napisać takie zdanie mając 21 lat. Ja jeżdżę rowerem od dobrych 30 lat po 10 000 km i więcej rocznie i cały czas sprawia mi to radość. Jak czujesz się wypalony to zdejmij pulsometr i licznik i pojedż w jakieś ładne miejsce, popatrz po drodze na przyrodę, ptaszki, ładne dziewczyny, zjedz obiad albo lody w fajnej restauracji, nie spiesz się a wróci Ci ochota na rower. A już na pewno nie katuj się na trenażerze w ciemnej, ponurej piwnicy. Nic tak nie niszczy psychiki jak samotne godziny spędzone na tej piekielnej maszynie. No chyba, że chcesz zostać mistrzem świata, ale to już inna bajkaA może po prostu nadszedł ten czas i najzwyczajniej w świecie się wypaliłem...
#88
Napisano 05 maj 2012 - 08:12
dokładnie tak .......zdejmij pulsometr i licznik i pojedż w jakieś ładne miejsce, popatrz po drodze na przyrodę, ptaszki, ładne dziewczyny, zjedz obiad albo lody w fajnej restauracji, nie spiesz się a wróci Ci ochota na rower. ......
przestań patrzeć na rower , przez pryzmat
przejechanych km, kadencji, pulsu, bazy , tlenu czy czego tam jeszcze
dziś , dla Ciebie to nie jest jazda , a .... cyferki
jedź na wycieczkę , nie na trening a gdzieś po drodze znajdziesz radość
jarek :-)
#89
Napisano 05 maj 2012 - 08:23
#91
Gosc_Arek-velo_*
Napisano 07 maj 2012 - 16:50
Nie rozumiem jak można napisać takie zdanie mając 21 lat. Ja jeżdżę rowerem od dobrych 30 lat po 10 000 km i więcej rocznie i cały czas sprawia mi to radość. Jak czujesz się wypalony to zdejmij pulsometr i licznik i pojedż w jakieś ładne miejsce, popatrz po drodze na przyrodę, ptaszki, ładne dziewczyny, zjedz obiad albo lody w fajnej restauracji, nie spiesz się a wróci Ci ochota na rower. A już na pewno nie katuj się na trenażerze w ciemnej, ponurej piwnicy. Nic tak nie niszczy psychiki jak samotne godziny spędzone na tej piekielnej maszynie. No chyba, że chcesz zostać mistrzem świata, ale to już inna bajkaA może po prostu nadszedł ten czas i najzwyczajniej w świecie się wypaliłem...
To odrobinę tak, jak ja. Tyle, że jeżdżę około połowy tych lat. Ale mam takie spostrzeżenie. Mam kolegów rowerzystów, tenisistów, biegaczy, bibliofilów, 20-, 30-, 40-, 50-, 60- i 70-latków i kogo tam jeszcze. I charakterystyczne jest to, że od wielu 20-latków słyszę o wypaleniu, że są starzy i inne głupoty, co rzadko który 30-latek mówi, a 40- i starszy to żaden. I co ciekawe, dziewczyny 20-letnie mają czasem nawet więcej energii niż goście w tym wieku.
#92
Napisano 08 maj 2012 - 16:31
Nie rozumiem jak można napisać takie zdanie mając 21 lat. Ja jeżdżę rowerem od dobrych 30 lat po 10 000 km i więcej rocznie i cały czas sprawia mi to radość. Jak czujesz się wypalony to zdejmij pulsometr i licznik i pojedż w jakieś ładne miejsce, popatrz po drodze na przyrodę, ptaszki, ładne dziewczyny, zjedz obiad albo lody w fajnej restauracji, nie spiesz się a wróci Ci ochota na rower. A już na pewno nie katuj się na trenażerze w ciemnej, ponurej piwnicy. Nic tak nie niszczy psychiki jak samotne godziny spędzone na tej piekielnej maszynie. No chyba, że chcesz zostać mistrzem świata, ale to już inna bajkaA może po prostu nadszedł ten czas i najzwyczajniej w świecie się wypaliłem...
A może się pościgaj ?! Zacznij jeździć na wyscigi/maratony.. Niekoniecznie nawet w celu wygrania czy zajęcia miejsca na pudle czy w 10-tce.. Żeby przejechać, pogadać z ludźmi, zobaczyć innych rowerowych pasjonatów/wariatów.. ?!
To też powinno pomóc
pozdro!
#93
Napisano 08 maj 2012 - 21:30
Ale mimo to kocham kolarstwo.
#94
Gosc_Spalacz_*
Napisano 08 maj 2012 - 21:38
Mam dośćAle się przetrenowałem w weekend majowy. W niedzielę już na rozjeździe źle się czułem, szybko odpadłem od grupy, do tej pory nie ruszam roweru (oprócz 1,5 km dojazdu do szkoły) i bolą mnie całe nogi. Na dodatek dziś w szkole miałem godzinę obowiązkowego basenu (i akurat trener dał ćwiczenia na nogi), jutro mam dwie godziny WFu. Dziś nie byłem w stanie wyjść na MTB (a z kumplem się lekko toczymy, 15 km robimy 40 minut). W każdej chwili gdy nie używam nóg (czyli 7h dziennie w szkole) boli mnie wszystko pomiędzy kostkami a połową ud).
Ale mimo to kocham kolarstwo.


